luteranin_czerwiec_lipiec_2009

Transkript

luteranin_czerwiec_lipiec_2009
Informator luterańskiego Zboru Ewangelickiego A.W. przy kościele ap. Piotra i Pawła w Czeskim Cieszynie
Èeský Tìšín - Czeski Cieszy n
Nr 6-7 / 2009
www. Luterani-lecav.cz
červen-červenec – czerwiec-lipiec
Ks. Rafał Bukowiecki
Współcześni „marzyciele”
WSTĘP
Zauważyłem, że pewni ludzie mimo, ze związani są z Kościołem, mają
jakąś wrodzoną skłonność do szybkiej zmiany swego zdania, a nieraz nazywania nieprawdy prawdą i odwrotnie nazywania prawdy nieprawdą. Jest to
bardzo smutne. To są ludzie o rozdwojonej duchowej jaźni. Ta duchowa
niedojrzałość powoduje, że szybko i łatwo przerzucamy odpowiedzialność
na innych ludzi, często niewinnych. Taka postawa psychiczna ma bardzo zły
wpływ na kształtowanie teologii Kościoła, mimo że zasadą luteranizmu jest
stanie twardo na gruncie Pisma Świętego, które wyłożone jest wiernie
w księgach symbolicznych luteranizmu w roku 1580 (Księga Konkordii, Księga Zgody), które w naszej obecnej rzeczywistości można nabyć i to zarówno
w języku polskim, jak i czeskim. Słuchając tego co ludzie mówią na temat
pewnych prawd luteranizmu, wydaje się, że:
1. nigdy nie byli luteranami,
2. albo nie znają i nigdy nie znali podstawowych zasad luteranizmu,
3. albo już dawno nie są rzeczywistymi luteranami, gdyż jakieś inne ideologie i teologie zawładnęły ich sercami.
W rozmowie z tymi ludźmi słyszmy nieraz: ”tego nas nie uczono”, „nasz
ksiądz wypowiadał inne formuły liturgiczne”, które w konfrontacji choćby tylko
z Małym Katechizmem ks.dr. Marcina Lutra nie są pochodzenia luterańskiego.Jeszcze inni ludzie pochłonięci nowoczesnym, amerykańskim „pietyzmem”,
który wyznaje raczej„teologię ewangelikalną”, a nie „teologię ewangelicką”,
która nie wiele ma już do czynienia ze starym „luterańskim pietyzmem”,
pietystów XVII i XVIII wieku.
Pietyzm bowiem to nurt religijny, który powstał w luteranizmie (ks. Filip,
Jakub Spener, który napisał książkę: „Pia desideria” – „Pobożne życzenia”
w roku 1675) nawiązywał do luterańskiej i biblijnej nauki o „powszechnym
kapłaństwie”, który jednak nie podważał „urzędu kościelnego” Kościoła, ani
sakramentów i nauki o władzy kluczów. Kontynuatorem Spenera był w Halle
ks. August Herman Franke. Pietyzm dotarł do Szwecji, Danii, Norwegii, Szwajcarii, Czech i Polski, a także poza kontynent europejski. Pietyzm przyczynił się
do powstania w łonie Kościoła Anglikańskiego odłamu metodystów (dziś:
Kościół Metodystyczny, gdzieniegdzie Ewangelicko – Metodystyczny), dopomógł do reaktywacji Kościoła Braci Czeskich pod nazwą „Bracia Morawscy” (łac. „Unitas fratrum”). Pietyzm przyczynił się do rozkwitu misji ewangelickich w świecie. Protestanccy władcy mieli na swoich dworach pietystycznych doradców i kaznodziejów dworskich. Pietyści kładli szczególny nacisk
na rozbudzenie uczuć religijnych poprzez modlitwę, studiowanie Pisma Świętego, oraz działalność charytatywną, Ich zadaniem było budzenie pobożności, czyli pietyzmu (pietyzm = pobożność), „ciepłej religii”, serdecznej,
pomocy potrzebującym, wspieranie szkół i młodzieży studiującej.
6-7/ 2009
Taki pietyzm przed 300 laty dotarł na Śląsk Cieszyński. Przyszedł tu
wraz z pierwszymi proboszczami kościoła Jezusowego, księżmi: Janem
Muthmannem, Janem Adamem Steinmetzem, Janem Liberdą. Niestety, nauki
zwiastowane przez księży pietystycznych nie przez wszystkich były przyjmowane i pierwsi księża – pietyści musieli opuścić Cieszyn, zostali po prostu
wygnani.
Pietyzm jednak pozostał po obu stronach Olzy, niestety nie zawsze zachował swój pierwotny luterański charakter. Pod koniec XX wieku zmieszał się on
z niektórymi ewangelikalnymi kierunkami odstającymi poważnie od pierwotnego luteranizmu i pierwotnego pietyzmu. To jest też powodem, że niektórzy
nasi współwyznawcy wewnętrznie porzucili już czysty luteranizm (sprawa
sakramentów świętych, władzy kluczów i urzędu Kościoła). Te sprawy rzutują na praktyczne, codzienne życie naszych Kościołów, w których nieraz
prawdziwy luteranizm, o jakich mówią wspomniane już powyżej księgi wyznaniowo luteranizmu, nie ma racji bytu w naszych Kościołach. A niektórzy
duchowni nie chcąc się po prostu narażać swoim wiernym i niechcąc prowadzić z nimi debat teologicznych (wygodnictwo!), po prostu robią tak jak jest
powiedziane w przysłowiu: „aby owca była cała i wilk syty.”
W jednym z artykułów, mianowicie: „Marcin Luter - mnich, kapłan i doktor
teologii katolickiej”, do którego odsyłam, było powiedziane, że na naszym
terenie mieszały się różne prądy teologiczne, często niezgodne z teologią
luterańską, które miały zgubny wpływ na kształt ówczesnego Kościoła.
W artykule „Przeciw luteranizmowi, który nie jest luteranizmem” są przedstawione kwestie rażące, które dotyczyły Sakramentu Ołtarza, Absolucji i Chrztu
Świętego. Istnieje nadzieja, że te sprawy SĄ już wyjaśnione, chociaż jeszcze
niektóre jednostki próbują wpłynąć na formułę absolucji, aby luterańską
i luterską formułę (patrz: „Mały Katechizm”) zamienić na formułę „kalwińską”,
lub „unijną”.
Zauważyłem również, że na Śląsku Cieszyńskim w poważnym stopniu
został przesunięty akcent z teologii luterańskiej na „teologię ludową”, na miejscową „tradycję”, którą miejscowy Kościół w dawnej Czechosłowacji zamknięty przez ustrój totalitarny wypracował sobie (głównie poprzez tzw. „ruch
misyjny”, który obecnie jest „przy Kościele”, a nie „w Kościele”). Nie mając
większego kontaktu z innymi Kościołami Luterańskimi na świecie, wpadł
w krąg tej tzw. „ludowej teologii pietystyczno-ewangelikalnej”, którą często na
świecie porównuje się z Lutrowym określeniem „Schwermerei” („marzyciele”), czyli tak zwanych współczesnych marzycieli. Oni w zborach narzucają
księżom swoją teologię i często ustalają porządki nabożeństw (co może być,
a czego nie może być!)
W dzisiejszym świecie prym wiedzie teologa przełomu XIX i XX w.: liberalizm i modernizm. Niszczy ona wszelką różnorodność, nie spocznie, dopóki
Cz e s k o c i e s z y ñ s k i
1
Informator luterańskiego Zboru Ewangelickiego A.W. przy kościele ap. Piotra i Pawła w Czeskim Cieszynie
nie uczyni z kobiety mężczyzny i z mężczyzny kobiety, wszystkiego, co nie
jest zuniformizowane staje się złem i trentem nie nowoczesnym. Jeden trent
musi być odpowiedzią na wszystko; jednorodność wszystkiego; zuniformizowane spojrzenie na życie i jednomodelowość rozwoju tego życia; cokolwiek
wykracza albo nie mieści się w jednym schemacie, jest postrzegane jako
obraza. Tak jest ze współczesną teologią i Kościołem. Światowa teologia
pietystyczno -ewangelikalna chce za wszelką cenę wtrącić luteranizm w niezgodne z księgami wyznaniowymi spojrzenie na Biblię, chce unii z Kościołami
ewangelikalnymi.
W Niemczech rzekomo w związku z oszczędnościami finansowymi
łączy się Kościoły Ewangelicko – Luterańskie z Kościołami Ewangelicko – Unijnymi. Np. ostatnio połączono Kościół luterański Turyngii (Eisenach) z Kościołem Unijnym w Magdeburgu i stworzono jeden Kościół
Krajowy bez przydomku „luterański” na czele oczywiście z biskupką,
zamiast dwóch dotychczasowych biskupów. Jedynie mały Krajowy Kościół luterański w Schaumburg-Lippe z 70 tysiącami wiernych nie skorzystał z tej propozycji i pragnie pozostać sobą. Historia zna już bowiem
takie rządy „oszczędnościowe” w Kościele, gdy to na Mazurach zlikwidowano luterański urząd biskupi (episkopalny) i wprowadzono rządy
Konsystorza, jako rzekomo tańszego urzędu Kościoła.
Reformacja luterańska nie była próbą utworzenia nowego odłamu chrześcijaństwa bądź rozpowszechnianiu nowego podziału wśród chrześcijan,
lecz próbą przywrócenia zepsutemu Kościołowi jego biblijnej, starożytnej
i apostolskiej czystości w doktrynie i praktyce. Dlatego Kościół luterański jest
starożytnym Kościołem Jezusa Chrystusa i jego Apostołów. A jeżeli tak, to
wzorem dla reform i udoskonaleń powinno być 7 pierwszych ekumenicznych soborów i teologia starożytnych Ojców Kościoła, na których wzorował
swoją teologię Marcin Luter, jako że była teologią głęboko osadzoną w Biblii.
Nie uzasadnione są zmiany w kierunku liberalizmu i modernizmu, w kierunku
który proponują marzyciele, jak ich nazywa Luter, a dzisiaj nazwalibyśmy ich
„pietystami ewangelikalnymi”. Dlatego wszyscy chrześcijanie winni modlić się
o jedność Ducha i używać gorliwie środków łaski, wyłącznie przez które ta
jedność jest zachowana1.
Spotykamy się często tu i ówdzie z głosami: „…my tak ewangelizacyjnie chcemy podchodzić do Kościoła, nie urzędowo, lecz biblijne”.
Jakież to błędne, oszukańcze stwierdzenie! Luter daje oczywiście wolność w liturgii. Ta wolność wynikała jednak z tego, że dawniej kapłan
sprawujący liturgię mszalną był zobowiązany przez papiestwo do odprawienia jej dokładnie z zapisem pod karą grzechu ciężkiego. Dlatego
kapłan musiał wszystko dokładnie wypowiadać zachować wszystkie
ukłony i przyklęknięcia, a jeśli tego nie zachował lub się pomylił musiał
odprawiać jeszcze raz mszę, ponieważ w przeciwnym przypadku popadał w grzech ciężki. O takim niewolniczym spojrzeniu na liturgię mówił
Luter, a nie o jakimś odrzuceniu liturgii, czy jej lekceważeniu, jak to
dzisiaj często ma miejsce. Tylko za pomocą środków łaski, a więc Pisma
Świętego i sakramentów świętych jako kanałów łaski Bożej działa Duch
Święty w Kościele i działa na wierzącego, a nie inaczej, jak tego chcą
marzyciele. Tylko tam gdzie jest zwiastowane czysto i wiernie Słowo
Boże i Sakramenty święte są sprawowane i udzielane zgodnie z ustanowieniem ich przez Jezusa Chrystusa, tam jest prawdziwy Kościół i
tam prawdziwie działa Duch Święty. Jeżeli przez środki łaski to w liturgii
Kościoła, bo jak inaczej sprawować sakramenty, nazywane środkami
łaski? Trzeba dobrze zrozumieć Lutra ponieważ teologia luterańska
jest na wysokim poziomie biblijnym, oparta jest na egzegezie i hermeneutyce biblijnej. Być może, że dlatego dla niektórych ewangelikalnych
kierunków nie jest dostatecznie zrozumiałą, ze względu na ich płytkie
rozważania, powierzchowne, oparte tylko na uczuciach. Uczucie nieraz może być jednak zwodnicze.
ZAGADNIENIA
I. Ewangelia w Słowie i Sakramentach.
Głównym problemem teologicznym, który zniszczył teologię luterańską jest
pojęcie „przebudzenia, nawrócenia, odrodzenia” różnego od pojęcia biblijnego. Według nich przebudzenie oznacza stan, w którym grzesznik jest
przebudzony do poczucia własnej winy i do pragnienia zbawienia przez
Chrystusa, lecz nie jest jeszcze nawrócony, bo nie zdecydował się przyjąć
łaski, a więc znajduje się w stanie pośrednim. Według Pisma Św. człowiek
przebudzony oznacza człowieka nawróconego, a człowiek nawrócony –
człowieka przebudzonego (Ef 2, 5-8). Poza tym Biblia wyklucza stan pośredni. Ewangelikalni stosują termin „przebudzenie” do tych, którzy nie tylko zostali przerażeni przez Prawo, lecz także posiedli też początki wiary, a więc są
już nawróceni. Biblia naucza, że pokutujący grzesznik posiada iskierkę wiary,
jest prawdziwie nawrócony2.
W kręgach pietystyczno-ewangelikalnych zaczęto eksponować swoje
nawrócenie na nabożeństwach. Nie do zaakceptowania przez luterańską
liturgię stało się obnażanie i uzewnętrznianie osób nawróconych podczas
nabożeństw. Żąda się nieraz od ludzi publicznego świadectwa wiary, publicznego wyznawania grzechów (nawet tych niepopełnionych), a Biblia
mówi o „komorze”, o wyznawaniu grzechów przed Bogiem, o skrusze wobec Boga, a nie człowieka. Niektórzy teolodzy w Polsce zastanawiają się nad
tym, czy na XII Synodzie Kościoła w Polsce, który skrócił Biskupowi kadencję, nie wzięła góry właśnie „ewangelikalna teologia”?
Zamiast sprawowania i nabożnego uczestnictwa w Sakramencie Ołtarza (Wieczerzy Pańskiej, Eucharystii), który według Marcina Lutra i luterańskich ksiąg symbolicznych jest wierzchołkiem nabożeństwa, to tym wierzchołkiem staje się świadectwo. Wydawać by się mogło, że taki duchowy
ekshibicjonizm wyparł prawdziwą i jedyną formę nabożeństwa i zwiastowania Ewangelii. To doprowadziło w przeszłości i jeszcze teraźniejszości
do wyłączenia Komunii Świętej z nabożeństwa głównego i do zatracenia
u wiernych wewnętrznej potrzeby częstego uczestnictwa w Wieczerzy
Pańskiej. Z tego stanu rzeczy wynika, jak zeszliśmy z drogi luterańskiej, jak
w praktyce i we współczesnej teologii, zwłaszcza tej „ludowej” pojmujemy
reformacyjne pojęcie środków łaski.
W praktyce może pozornie wydawać się wszystko dobrze, a teologicznie
jesteśmy oddaleni od Lutra i Ojców naszej wiary.
Aby udzielić i przekazać ludziom zasługi, które Chrystus wyjednał i zabezpieczył dla świata przez Swoją śmierć na krzyżu (2Kor. 5,21: Rz 5,18), Bóg
posługuje się określonymi zewnętrznymi i widzialnymi środkami, za pomocą
których Duch Św. stwarza i zachowuje wiarę, i przez co dokonuje zbawienia
grzesznika. Według Biblii przez środki łaski udziela Bóg tym, którzy obcują
z Ewangelią w Słowie i Sakramencie, łaskę i sprawiedliwość Chrystusa. Moc
sprawcza polega na tym, że Duch Św. przez środki łaski stwarza, umacnia
i zachowuje wiarę w odpuszczenie grzechów, co prowadzi do nawrócenia,
subiektywnego usprawiedliwienia i uświęcenia. Dlatego mówi się, że są kanałami, którymi Bóg przekazuje swoją łaskę.
Ewangelikalizm głosi, że środki łaski Bożej nie są potrzebne do zbawienia i oddzielają działanie Ducha Św. od tychże środków3.
Jak to wygląda w praktyce. Do dnia dzisiejszego można usłyszeć, że
Sakrament Ołtarza jest nie tak ważny jak Słowo Boże, podczas gdy Sakrament to widzialne Słowo Boże, w którym Bóg nie tylko do nas przemawia, ale
nam się daje, jest wśród nas obecny, łączy się z naszym ciałem i naszą krwią.
Dlatego Sakrament (Chrzest święty i Wieczerza Pańska) nie powinien być
sprawowany jak krytykowana przez Lutra „Winkelmesse” (tzw. „msza pokątna”), lecz powinien stanowić centrum nabożeństwa. Jeżeli była by przez
ostatnich 300 lat tak przedstawiana luterańska teologia Sakramentu i Słowa
Bożego, to nie musielibyśmy wracać do Lutrowej „Winkelmesse” („mszy
J.T. Muller, „Dogmatyka Chrześcijańska”, Wa-wa 2008, s. 589
Tamże, s.695
4
Błędne teologicznie, odstępcze od teologii luterańskiej.
2
3
1
2
Tamże. s.75
6-7/ 2009
Cz e s k o c i e s z y ñ s k i
Informator luterańskiego Zboru Ewangelickiego A.W. przy kościele ap. Piotra i Pawła w Czeskim Cieszynie
pokątnej”). Jeżeli nawet Sakrament Ołtarza jest w nabożeństwie i wszystkie
formy nabożeństwa zachowane to heterodoksyjne4 jest rozgrzeszenie i konsekracja. Na czym to polega?
1. „Nikt nie może odpuszczać grzechów tylko Bóg.” To stwierdzenie
jest stwierdzeniem nie biblijnym i nie luterańskim. Ponieważ, rozgrzeszenie można zdefiniować jako szczególną formę zwiastowania Ewangelii, która
polega na tym, że duchowny, lub każdy chrześcijanin odpuszcza grzechy
jednej osobie, lub wielu osobom w odpowiedzi na złożone wyznanie grzechów. Rozgrzeszenie oznacza Ewangelię zwiastowaną pojedynczemu człowiekowi, który tym sposobem otrzymuje pocieszenie w odpowiedzi na wyznane przez siebie grzechy. Rozgrzeszenie jest więc Ewangelią zwiastowaną do konkretnego człowieka (Mt 9,2, Łk. 7,48). To co Ewangelia udziela
wszystkim ludziom, to rozgrzeszenie udziela ksiądz w imieniu Boga i z rozkazu
Chrystusa poszczególnej jednostce. Doktryna o rozgrzeszeniu jest poświadczona w Biblii (Mt 18,18, J 20,23, Mt 9,8, 2 kor. 2,10). Przy rozgrzeszeniu
odpuszczenie grzechów jest nie tylko ogłoszone ludziom, lecz zostaje im
rzeczywiście udzielone i przekazane (J 20,23), tak samo jak to czyni
w sposób powszechny Ewangelia (Łk 24,47). Tym, który rozgrzesza jest
Bóg. Nie ma podwójnego rozgrzeszenia, jednego ogłoszonego przez Boga,
a drugiego przez człowieka (księdza), bo rozgrzeszenie ogłoszone przez
ludzi jest rozgrzeszeniem ogłoszonym przez Boga. Ludzie ogłaszają rozgrzeszanie Boga w Jego miejsce5 .
2. Ograniczoność łaski. Z tych błędnych nie biblijnych przekonań pietystów ewangelikalnych wynika, że ograniczają wyłączność łaski i negują obiektywne usprawiedliwienie. Problem polega w formie rozgrzeszenia. Jeśli prawdziwie pokutujesz i wierzysz, to twoje grzechy są odpuszczone. Na to już
dawno zwracali uwagę luterańscy teolodzy słowaccy. Używana taka formuła
absolucji jest herezją ponieważ warunkuje łaskę i usprawiedliwienie.
3. Konsekracja. Jak się przejawia? Często w niedbałości poświęcenia
Słowem Bożym elementów chleba i wina. Na jednej z ewangelizacji pod
namiotem odprawiano Wieczerzę Pańską, kiedy zabrakło konsekrowanego
chleba i wina, przynoszono chleb i wino z zaplecza i bez ponownej konsekracji Słowem Chrystusowym (Słowami Ustanowienia) rozdzielano. Jest to całkowite niezrozumienie Sakramentu Ołtarza jako środka łaski. Dlatego niektórzy ludzie zrezygnowali z przystąpienia do Stołu Pańskiego i wychodzili przed
zakończonym nabożeństwem.
II. Prawowierność
Ponieważ Kościoły ewangelikalne i Kościoły z przeważającym w teologii
pietyzmem ewangelikalnym nie są dla prawowiernych luteran prawowierne,
gdyż nie tylko, że nie zachowują doktrynę biblijną, ale również nie nauczają
czystego luteranizmu, co widać w podejściu do środków łaski, dlatego wiele
konfesyjnych Kościołów luterańskich nie utrzymuje z nimi interkomunii (wspólnoty komunijnej, wspólnoty ołtarza).
Kościół musi być prawowierny nie tylko w teorii, ale przede wszystko
w praktyce, co w przeciwnym przypadku pociąga za sobą dyscyplinowanie
osób, które głoszą poglądy niezgodne z Pismem Świętym i księgami symbolicznymi.
Kościół który chce być prawowierny, musi nie tylko nauczać zgodnie
z Pismem Św., lecz także troszczyć się o to, aby praktyka odpowiadała normom biblijnym. Chodzi o:
- warunki przynależności kościelnej,
- warunki uczestnictwa w Sakramencie Ołtarza,
- wymaganie moralne,
- sprzeciw wobec indyferentyzmowi teologicznemu,
- unionizm6.
Tamże, s.718 – 719.
Unia z Kościołem kalwińskim, lub innym o podobnej teologii np.: Kościół Czeskobraterski, Kościół Braterski, czy różne Kościoły ewangelikalne.
5
6
6-7/ 2009
Ks. dr hab. Dietrich Bonhoeffer
Brat
- po
poSSrednikiem
przebaczenia
„Wyznawajcie zatem sobie nawzajem grzechy” (Jk 5, 16) Kto pozostaje
sam ze swoim złem, ten pozostaje całkiem sam Może być też tak, że
chrześcijanie - mimo wspólnych nabożeństw i modlitw, mimo całej wspólnoty w służbie - pozostawieni są sami sobie; może być tak, że nie nastąpiło
ostateczne przebicie do wspólnoty, bo tworzą oni wprawdzie wspólnotę
jako wierzący i pobożni, lecz nie tworzą jako niepobożni i grzesznicy.
Pobożna wspólnota nie pozwala przecież nikomu być grzesznikiem, dlatego każdy musi zakrywać grzech swój przed sobą i przed wspólnotą. Nie
wolno nam być grzesznikami. Jakież byłoby wielkie zgorszenie wielu chrześcijan, gdyby pewnego razu pomiędzy pobożnych wcisnął się prawdziwy
grzesznik. Dlatego pozostajemy sami z naszym grzechem: w kłamstwie
i zakłamaniu; my przecież jesteśmy teraz grzesznikami.
Jest jednak łaska Ewangelii, której do końca nie pojmują pobożni,
a która stawia nas w prawdzie i powiada: ty jesteś grzesznikiem, wielkim;
nikczemnym grzesznikiem, a teraz przyjdź jako ten grzesznik, jakim jesteś,
do twojego Boga, który cię miłuje. On chce cię takim, jakim jesteś; On nie
chce niczego od ciebie, nie chce żadnej ofiary, żadnego dzieła, tylko ciebie
samego. „Synu, daj mi swe serce” (Prz 23, 26). Bóg przyszedł do ciebie,
aby uszczęśliwić grzesznika. Ciesz się! To orędzie jest wyzwoleniem przez
prawdę. Przed Bogiem się nie ukryjesz. Przed Nim nic nie pomoże maska,
jaką nosisz przed ludźmi. Bóg chce cię widzieć takim, jakim jesteś, i On chce
być dla ciebie łaskawym. Nie potrzebujesz więc nadal siebie i brata okłamywać, jakobyś był bez grzechu; możesz przeto być grzesznikiem; dziękuj Bogu za to, bo Bóg miłuje grzesznika, ale nienawidzi grzechu.
Chrystus stał się w ciele naszym Bratem, abyśmy Mu uwierzyli. W Nim
przyszła do grzesznika miłość Boga. Przed Nim mogą być ludzie grzesznikami, i tylko w ten sposób można im pomóc. Wszelkie pozory przed
Chrystusem znikają. Nędza grzesznika i miłosierdzie Boga - to była prawda Ewangelii w Jezusie Chrystusie. W tej prawdzie winna żyć Jego wspólnota. Dlatego przekazał swoim władzę słuchania wyznania grzechów
i odpuszczania ich w Jego imieniu. „Którym odpuścicie grzechy, są im
odpuszczone, a którym zatrzymacie, są im zatrzymane” (J 20, 23).
W ten sposób Chrystus podniósł do rangi łaski wspólnotę, a w niej brata.
Brat zastępuje więc teraz Chrystusa. Przed nim nie potrzebuję już więcej
udawać. Przed nim samym na całym świecie mogę być takim grzesznikiem, jakim w rzeczywistości jestem; bo tutaj panuje prawda Jezusa Chrystusa i jego miłosierdzie. Chrystus stał się naszym bratem, aby nam pomóc; teraz przez Niebo mocą Jego nakazu nasz brat stał się dla nas
Chrystusem. Tak więc brat stoi przed nami jako znak prawdy
i łaski Bożej. Został nam dany, aby nam pomóc. W zastępstwie Chrystusa
słucha naszego wyznania grzechów i w zastępstwie Chrystusa odpuszcza nam grzechy. Strzeże tajemnicy naszej spowiedzi, jak strzeże jej Bóg.
Idąc więc do spowiedzi, idę do Boga.
W ten sposób wezwanie do spowiedzi i przebaczenia we wspólnocie
chrześcijańskiej jawi się jako wezwanie do większej łaski Bożej we wspólnocie. Powrót do wspólnoty W spowiedzi ma miejsce utorowanie drogi do
wspólnoty. Grzech chce być z człowiekiem sam na sam. Grzech odciąga
człowieka od wspólnoty. A im bardziej samotny jest człowiek, tym bardziej
niszcząca jest wobec niego siła grzechu; im głębsze znów uwikłanie
Cz e s k o c i e s z y ñ s k i
3
Informator luterańskiego Zboru Ewangelickiego A.W. przy kościele ap. Piotra i Pawła w Czeskim Cieszynie
w grzechu, tym bardziej beznadziejna samotność. Grzech chce koniecznie
pozostać nie rozpoznany, unika więc światła. W ciemności spraw nie wypowiedzianych grzech zatruwa całą istotę człowieka. To może mieć miejsce
pośrodku pobożnej wspólnoty. W spowiedzi światło Ewangelii wdziera się
w ciemność i skrytość ludzkiego serca. Grzech musi wyjść na światło. To, co
nie wypowiedziane, zostaje wyznane i powiedziane otwarcie. Wszystko tajemne i zakryte wychodzi teraz na jaw. To wymaga trudnej walki, zanim
w wyznaniu grzech przejdzie nam przez usta. Bóg jednak kruszy spiżowe
bramy i żelazne zawory (por. Ps 107, 16). Przy wyznaniu grzechów
w obliczu brata chrześcijańskiego, upada ostatnia twierdza samousprawiedliwienia. Grzesznik oddaje siebie, oddaje całe swoje zło, daje swe serce Bogu
i otrzymuje we wspólnocie Jezusa Chrystusa i brata odpuszczenie wszystkich swoich grzechów. Grzech wypowiedziany i wyznany utracił wszelką
swoją siłę. Grzech został jako grzech przedstawiony i osądzony. Teraz nie
jest już w stanie zaszkodzić wspólnocie, bo wspólnota niesie grzech brata.
Brat ze swoim złem nie jest już sam; to swoje zło „odłożył” w spowiedzi, Bogu je
dał; zło zostało od niego odjęte. A on znajduje się teraz we wspólnocie grzeszników, którzy żyją z łaski Bożej w krzyżu Jezusa Chrystusa. Może być więc
grzesznikiem i mimo to cieszyć się łaską Bożą. Może wyznać swoje grzechy
i przez to dopiero odzyskać wspólnotę. Grzech ukryty dzielił go od wspólnoty,
czynił wszelką pozorną wspólnotę nieprawdziwą; grzech wyznany pomógł mu
odzyskać prawdziwą wspólnotę z braćmi w Jezusie Chrystusie.
Mowa jest tutaj jedynie o spowiedzi między dwoma chrześcijanami. Aby
odzyskać wspólnotę z całym zborem, nie potrzeba wyznawać grzechów
przed wszystkimi członkami wspólnoty. W tym jednym bracie, któremu wyznaję moje grzechy i który mi je odpuszcza, spotyka mnie cała wspólnota. We
wspólnocie, jaką przeżywam w spotkaniu z tym bratem, dana mi jest wspólnota z całym zborem, bo tutaj nikt nie działa z własnej woli i z własnej mocy, lecz
z nakazu Jezusa Chrystusa, który odnosi się do całej wspólnoty, a poszczególni bracia są powołani jedynie do wypełnienia owego nakazu. Jeżeli więc
chrześcijanin jest we wspólnocie spowiedzi, to nie jest on już nigdzie samotny.
Powrót do krzyża
W spowiedzi ma również miejsce utorowanie drogi do krzyża. Korzeniem
wszelkiego grzechu jest pycha, superbia. Chcę być tylko dla siebie, mam
prawo do siebie samego, do mojej nienawiści i do mojej żądzy, do mego życia
i do mojej śmierci. Duch i ciało człowieka są rozpalone przez pychę, człowiek
bowiem właśnie w swej pysze chce być jak Bóg. Spowiedź przed bratem jest
najgłębszym upokorzeniem, boli i pomniejsza, uderza z całą mocą w pychę.
Stanąć przed bratem jako grzesznik - to też wstyd nie do zniesienia.
W wyznaniu konkretnych grzechów umiera stary człowiek, umiera
w bólach upokarzającą śmiercią na oczach brata. Ponieważ tak trudne jest
to upokorzenie, sądzimy wciąż, że potrafimy się wymigać od spowiedzi
przed bratem. Nasze oczy są tak zaciemnione, iż nie dostrzegają już obietnicy i chwały związanej z tym upokorzeniem. To przecież nikt inny, jak sam
Jezus Chrystus - za nas - umarł publicznie upokarzającą śmiercią grzesznika; nie wstydził się tego, że jako złoczyńca został za nas ukrzyżowany; to
przecież nic innego, jak wspólnota z Jezusem Chrystusem wprowadza nas
w upokarzające umieranie przy spowiedzi, abyśmy prawdziwie uczestniczyli w Jego krzyżu. Krzyż Jezusa Chrystusa niszczy wszelką pychę. Nie
znajdziemy krzyża Jezusowego, gdy będziemy się wstydzili dojść tam,
gdzie go można znaleźć, mianowicie jeżeli nie dojdziemy do publicznej
śmierci grzesznika; wzdragamy się też wziąć krzyż na ramiona, gdy wstydzimy się wziąć na siebie upokarzającą śmierć grzesznika w spowiedzi.
W spowiedzi przebijamy się do prawdziwej wspólnoty krzyża Chrystusowego; w spowiedzi potwierdzamy nasz krzyż. W głęboko duchowo-cielesnym bólu upokorzenia przed bratem, to znaczy przecież: przed Bogiem,
przyjmujemy krzyż Jezusa jako nasz ratunek i nasze uszczęśliwienie. Stary
człowiek umiera, ale nad nim odniósł zwycięstwo Bóg. I teraz mamy swój
udział w zmartwychwstaniu Chrystusa i w życiu wiecznym.
4
6-7/ 2009
Powrót do nowego życia
W spowiedzi ma też miejsce torowanie drogi do nowego życia. Gdzie
grzech zostaje znienawidzony, wyznany i odpuszczony, tam też nastąpiło
zerwanie z przeszłością. „To, co dawne, minęło” (2 Kor 5, 17). Gdzie
jednak zerwano z grzechem, tam jest nawrócenie. Spowiedź to nawrócenie. Oto wszystko stało się nowe” (2 Kor 5, 17). Chrystus uczynił z nami
nowy początek. Jak pierwsi uczniowie na głos Jezusa wszystko zostawili
i poszli za Nim, tak samo chrześcijanin w spowiedzi pozostawia wszystko
i idzie za Chrystusem. Spowiedź to naśladowanie. Rozpoczęło się życie
z Jezusem Chrystusem i Jego wspólnotą. „Nie zazna szczęścia, kto błędy
swe ukrywa; kto je wyznaje, porzuca - ten miłosierdzia dostąpi” (Prz 28,
13). W spowiedzi chrześcijanin zaczyna swe grzechy porzucać. Panowanie grzechów zostało przełamane. Od tego momentu chrześcijanin odnosi
zwycięstwo za zwycięstwem. Co stało się z nami w czasie chrztu, to jest nam
ofiarowane na nowo w spowiedzi. Jesteśmy przeniesieni z ciemności do
królestwa Jezusa Chrystusa. To jest radosna nowina. Spowiedź jest odnowieniem radości chrzcielnej. „Płacz nadchodzi z wieczora, a rankiem okrzyki
radości” (Ps 30, 6).
Boże przebaczenie
W spowiedzi odbywa się też torowanie drogi do pewności. Od czego to
zależy, iż często wyznanie grzechów przychodzi nam łatwiej przed Bogiem
niż przed bratem? Bóg jest święty i bez grzechu, jest sędzią sprawiedliwym
zła i wrogiem wszelkiego nieposłuszeństwa. Brat natomiast jest - jak my grzesznikiem i zna noc ukrytych grzechów z własnego doświadczenia.
Czyż więc droga do brata nie powinna być łatwiejsza niż droga do świętego Boga? Jeżeli jednak wygląda to u nas inaczej, trzeba zapytać, czy tym
naszym wyznaniem grzechów przed Bogiem nie oszukiwaliśmy często
samych siebie, czy nie wyznawaliśmy tych grzechów przed samym sobą
i tak samo sami sobie ich nie odpuszczaliśmy. A nasze niezliczone powtórne
upadki, nasza bezsilność w posłuszeństwie chrześcijańskim - czyż przypadkiem nie tym są spowodowane, iż żyjemy własnym przebaczeniem,
a nie rzeczywistym przebaczeniem naszych grzechów? Samoprzebaczenie nie może doprowadzić nigdy do zerwania z grzechem, to może uczynić
jedynie samo osądzające i ułaskawiające -słowo Boga. Któż nam tutaj da
pewność, że w wyznaniu i odpuszczeniu naszych grzechów mamy do
czynienia nie z samym sobą, lecz z Bogiem żywym? Tę pewność ofiaruje
nam Bóg przez brata. Brat rozrywa krąg samozakłamania. Kto wyznaje
grzechy swoje przed bratem, ten wie, że nie obstaje tutaj przy sobie; ten
wie, że w rzeczywistości brata doświadcza obecności Boga. Jak długo
w wyznaniu moich grzechów pozostaje przy sobie samym, tak długo pozostaje wszystko w ciemnościach; wobec brata potrzeba grzech wystawić na
światło dzienne. Ponieważ grzech musi być kiedyś postawiony w świetle,
dlatego lepiej jest, jeżeli to stanie się dzisiaj między mną a bratem, niż
miałoby się to stać w dzień ostatni w jasności sądu ostatecznego. To jest
łaska, że możemy przed bratem wyznać nasze grzechy. To jest oszczędzenie nam okropności sądu ostatecznego. Po to został mi dany brat, abym
przez niego już tutaj był pewny rzeczywistości Boga w Jego sądzie
i w Jego łasce. Jak wyznanie mych grzechów pozbawione zostanie oszukiwania samego siebie tam, gdzie dokonane jest przed bratem, tak samo
obietnica odpuszczenia jest pewna dopiero tam, gdzie brat mi udziela tego
odpuszczenia na zlecenie i w imieniu Pana Boga. Dla pewności Bożego
przebaczenia ofiarował nam Bóg spowiedź.
Wyznanie grzechów
Właśnie z powodu tej pewności chodzi w spowiedzi o wyznanie konkretnych grzechów. Ogólnym wyznaniem grzechów ludzie lubią się sami usprawiedliwiać. Całkowitego zagubienia i zepsucia natury ludzkiej doświadczę
jedynie na moich określonych grzechach, o ile w ogóle to doświadczenie
jest moim udziałem. Przeegzaminowanie siebie według dziesięciu przykazań będzie dlatego dobrym przygotowaniem do spowiedzi. Inaczej może
Cz e s k o c i e s z y ñ s k i
Informator luterańskiego Zboru Ewangelickiego A.W. przy kościele ap. Piotra i Pawła w Czeskim Cieszynie
się tak stać, iż także podczas spowiedzi pozostanę obłudnikiem i nie otrzymam pocieszenia. Jezus miał do czynienia z ludźmi - z celnikami i prostytutkami - których grzechy były jawne. Ci wiedzieli, za co potrzebują przebaczenia, i przyjmowali je jako odpuszczenie ich szczególnego grzechu. Niewidomego Bartymeusza pyta Jezus: „Co chcesz, abym ci uczynił?” Na to
pytanie przed spowiedzią musimy znać jasną odpowiedź. Również my
otrzymujemy w spowiedzi odpuszczenie określonych grzechów, jakie tutaj
ujrzą światło, a przez to odpuszczenie wszystkich naszych grzechów, tych
rozpoznanych i nie rozpoznanych.
Czy to wszystko w takim razie oznacza, że spowiedź jest prawem boskim? Spowiedź nie jest żadnym prawem, lecz ofertą Bożej pomocy dla
grzesznika. Może przecież też być tak, że ktoś bez spowiedzi przebije się z pomocą łaski Bożej - do pewności, do nowego życia, do krzyża, do
wspólnoty. Może być i tak, że ktoś nigdy nie poznał zwątpienia w odpuszczenie i wyznanie grzechów i że w samotnej spowiedzi przed Bogiem
otrzymał wszystko. Tutaj mówimy o tych, którzy sami z siebie nie potrafią
sobie poradzić z wyznaniem grzechów. Luter sam należał do tych, którzy
nie wyobrażają sobie życia chrześcijańskiego bez spowiedzi. W Wielkim
Katechizmie powiedział: „Dlatego jeżeli nawołuję do spowiedzi, to nawołuję
do tego, aby być chrześcijaninem”. Tym, którzy mimo ciągłego poszukiwania i trudów nie mogą znaleźć radości wspólnoty, krzyża, nowego życia
i pewności, winna być ukazana Boża oferta, jaka tkwi w spowiedzi. Spowiedź podlega wolności chrześcijanina. Ale któż bez szkody zrezygnuje
z pomocy, jaką Bóg sam ofiarował i uważają za niezbędną?
Spowiednik
Przed kim należy się spowiadać? Każdy brat - według obietnicy Jezusa może się stać dla drugiego spowiednikiem. Ale czy każdy nas zrozumie?
Może ktoś stoi w swym życiu chrześcijańskim tak wysoko ponad nami, że
nasz osobisty grzech nie znajdzie u niego zrozumienia. Kto żyje pod krzyżem Jezusa, kto rozpoznał w krzyżu Jezusa przepastną bezbożność wszystkich ludzi i własnego serca, dla tego żaden grzech nie jest obcy. Kto raz
wystraszył się okropności własnych grzechów, które przybiły Jezusa do
krzyża, ten nie przerazi się już nawet najcięższym grzechem brata. Taki
człowiek zna serce człowiecze z krzyża Jezusa; wie, jak ono całkowicie jest
zagubione w grzechach i słabościach, jak ono błądzi po drogach grzechu;
ale też wie, jak ono jest przyjmowane w łasce i miłosierdziu. Jedynie brat
pod krzyżem może słuchać mojej spowiedzi. Spowiednika nie czyni doświadczenie życiowe, ale doświadczenie krzyża. Najbardziej doświadczony znawca ludzi wie nieskończenie mniej o człowieczym sercu niż prosty
chrześcijanin żyjący pod krzyżem Jezusa. Największa psychologiczna wiedza, największe uzdolnienia i największe doświadczenie nie pojmą nigdy
jednego: co to jest grzech. Taka wiedza zna; owszem, ludzkie biedy, słabości i zawody, ale nie zna bezbożności człowieka. Dlatego też nie wie, że
człowiek sam ginie z powodu swego grzechu, ale też sam - przez odpuszczenie - może zostać uratowany. To wie tylko chrześcijanin. Przed psychologiem mogę być tylko chory; przed bratem chrześcijaninem mogę być
grzesznikiem. Psycholog musi moje serce dopiero zbadać, i tak nigdy nie
dotrze do jego głębi; brat wie: tutaj przychodzi grzesznik jak ja, bezbożnik,
który chce się wyspowiadać i uzyskać Boże przebaczenie. Psycholog patrzy
na mnie, jakby był bogiem; brat widzi mnie przed sądzącym i miłosiernym
Bogiem w krzyżu Jezusa Chrystusa. Jeżeli stronimy od spowiedzi, to nie
z powodu braku znajomości psychologii, lecz z powodu braku miłości do
ukrzyżowanego Jezusa Chrystusa. W codziennym poważnym obcowaniu
z krzyżem Chrystusa opuszcza chrześcijanina duch ludzkiego sądzenia
i tępej pobłażliwości, a przychodzi duch Bożej surowości i Bożej miłości.
Śmierć grzesznika przed Bogiem i życie ze śmierci przez łaskę - to jego
codzienna rzeczywistość. Tak więc braci kocha on miłością miłosiernego
Boga, która prowadzi przez śmierć grzesznika do życia dziecka Bożego. Kto
może słuchać naszej spowiedzi? Ten, kto sam żyje pod krzyżem. Gdzie żywe
jest słowo o Ukrzyżowanym, tam też jest miejsce na spowiedź.
6-7/ 2009
Zagrożenia
Wspólnota chrześcijańska, która praktykuje spowiedź, musi się strzec przed
dwoma zagrożeniami. Pierwsze odnosi się do spowiedników. Nie jest dobrze, jeżeli jeden spowiednik „obsługuje” wszystkich. Zbyt łatwo zostanie
wówczas przeciążony, a spowiedź może się stać pustym działaniem, które
może spowodować nadużycie spowiedzi do praktykowania autokratycznej władzy nad duszami. Aby uniknąć tego niesamowitego niebezpieczeństwa, niech się nikt nie waży słuchać spowiedzi, kto sam się nie spowiada.
Tylko upokorzony może bez szkody dla siebie słuchać spowiedzi brata.
Drugie zagrożenie odnosi się do penitentów. Niech każdy spowiadający
się strzeże swej duszy (ze względu na jej zbawienie), aby jego spowiedź
nie stała się nigdy jakimś pobożnym dziełem. Wówczas stanie się ona
ostatecznym, najobrzydliwszym i najbardziej bezwstydnym wydaniem serca na łup; stanie się rozkoszną paplaniną. Spowiedź jako dzieło pobożne
to myśl diabelska. W przepaść spowiedzi winniśmy wchodzić odważnie
jedynie ze względu na ofertę Bożej łaski, Bożej pomocy i Bożego przebaczenia; jedynie ze względu na obietnicę absolucji trzeba nam się spowiadać. Spowiedź jako dzieło jest duchową śmiercią; spowiedź ze względu na
obietnicę jest życiem. Jedynym celem i powodem spowiedzi jest odpuszczenie grzechów.
Wspólnota eucharystyczna
Aczkolwiek spowiedź - sama w sobie - jest z pewnością całościowym
działaniem w imię Chrystusa i we wspólnocie praktykowana jest tak często,
jak tego wymaga potrzeba, to jednak służy ona wspólnocie chrześcijańskiej szczególnie jako przygotowanie do wspólnej Wieczerzy Pańskiej.
Chrześcijanie - pojednani z Bogiem i ludźmi - pragną przyjąć ciało
i krew Jezusa Chrystusa. Przykazanie Jezusa powiada, że nikt nie może
przyjść do ołtarza, jeżeli wpierw nie pojednał się ze swoim bratem. Jeżeli to
przykazanie odnosi się do każdej służby Bożej, do każdej modlitwy, to przy
przyjmowaniu Sakramentu ma znaczenie pierwszorzędne. W przeddzień
wspólnej Wieczerzy Pańskiej bracia zbiorą się na wspólną modlitwę i jeden
wyprosi u drugiego przebaczenie popełnionych niesprawiedliwości. Nikt
nie podejdzie dobrze przygotowany do stołu Pana, gdy ominie tę drogę do
brata. Jeżeli bracia pragną razem przyjąć łaskę Bożą w Sakramencie, to
trzeba skończyć z wszelkim gniewem, sporem, zazdrością, złym plotkowaniem i działaniem antybraterskim. Przeproszenie brata to jednak jeszcze
nie spowiedź, a tylko ona jest wyraźnym przykazaniem Jezusa. Przygotowanie do Wieczerzy Pańskiej obudzi także u każdego brata pragnienie
całkowitej pewności odpuszczenia określonych grzechów, które go napawają lękiem i udręką i które zna tylko Bóg. Temu pragnieniu wychodzi
naprzeciw oferta spowiedzi i absolucji. Gdzie wielki jest strach i nędza
własnego grzechu, gdzie poszukuje się pewności przebaczenia, tam jesteśmy w imię Jezusa zaproszeni do spowiedzi. Co Jezusowi zarzucano jako
bluźnierstwo - mianowicie to, że odpuszcza grzechy -to ma teraz miejsce
w braterskiej wspólnocie mocą obecności Jezusa Chrystusa. W imię Jezusa, Trójjedynego Boga, jeden przebacza drugiemu jego grzechy, a u aniołów w niebie panuje radość z grzesznika, który się nawraca. Tak czas przygotowania do Wieczerzy Pańskiej zostanie wypełniony przez napomnienie
braterskie, pociechę, modlitwy, lęk i radość.
Dzień Wieczerzy Pańskiej jest dla wspólnoty chrześcijańskiej dniem radości. Wspólnota - w sercu pojednana z Bogiem i z braćmi - przyjmuje dar
ciała i krwi Jezusa Chrystusa, a w nim przebaczenie, nowe życie
i uszczęśliwienie. Jest jej ofiarowana nowa wspólnota z Bogiem i z ludźmi.
Wspólnota Wieczerzy Pańskiej jest najważniejszą realizacją wspólnoty chrześcijańskiej. Jak członkowie wspólnoty zjednoczeni są w ciele i krwi przy
stole Pana, tak będą też razem w wieczności. Tutaj wspólnota jest już
u celu. Tutaj pełnia radości z Chrystusa i Jego wspólnoty. Wspólne życie
chrześcijan, stojących pod władzą słowa, tu w Sakramencie znalazło swoje
spełnienie.
Cz e s k o c i e s z y ñ s k i
5
Informator luterańskiego Zboru Ewangelickiego A.W. przy kościele ap. Piotra i Pawła w Czeskim Cieszynie
Maria mezi evangelíky
Při bohoslužbách čtvrté neděle adventní se připomíná
i v evangelických církvích postava, která jinak v tomto prostředí
přichází poměrně zkrátka: Ježíšova matka Marie. Následující
úvaha se pokouší najít nezaujatý, přitom však zdravě evangelický pohled na tuto postavu dějin spás.
Marie v rozdělené církvi
Mívám se svými farníky jednu z biblických hodin také v sousedním městě, kde evangelický sbor nemá žádné zázemí
a tak se z nouze scházíme na římskokatolické faře. Náš hositel, katolický kolega, občas přijde mezi nás a zapojuje se do
rozhovoru nad textem. Od začátku adventu děláme Lukášovo
evangelium a tak postupem času došla řeč i na Pannu Marii.
Ve víru debaty vmetla jedna z našich sester katolickému bratrovi do tváře, že jeho církev „staví Marii nad Krista.“
V takových situacích si člověk bolestně uvědomuje, jak
velkou roli v dnešním rozdělení církve dosud hrají různé předsudky – a to na obou stranách. Každý, kdo se někdy zabýval
katolickou teologií přece ví, že úcta Marie a svatých (dúlia) je
v římskokatolickém učení striktně oddělena od poct
vzdávaných Bohu (latreia, „klanění“), svatí nemohou odpouštět
hříchy, pouze se za hříšníky přimlouvat u Boha, nemají žádné
jiné výsady než ty, které jim uděluje Bůh (srov. např. nanebevstoupení (akt.) Ježíše a nanebevzetí (pas.) Marie). Křiklavé
defekty vzbuzující i u obyčejného protestanta dávící reflexy
se spíše projevují ve sféře katolické lidové zbožnosti, ke
které oficiální vedení církve zaujímá ambivalentní postoj –
umírněné formy integruje, extrémnější (různá „zjevení“ apod.)
reguluje různými schvalovacími procedurami. Na druhou stranu, pokud se člověk baví s řadovými katolickými věřícími,
často slyší různé komentáře typu „evangelíci – to jsou ti, co
neuznávají (nemají rádi apod.) Pannu Marii.“ Takováto optika
a takovéto ocejchování evangelického (a zvláště ekumenicky orientovaného) theologa zamrzí, zvláště pokud si uvědomí,
že přestože mají možné reálné základy v tom, co bychom
mohli označit za evangelickou obdobu lidové zbožnosti, ve
světle reformačních vyznání, spisů reformátorů i současné teologické reflexe vypadá situace zcela jinak.
Samozřejmě je třeba brát v potaz, že v obrazu Marie jako
postavy rozdělující církev je zahrnuto mnoho elementů historicky i jinak podmíněných. Přebujelost kultu svatých (mezi
kterými má Marie přední místo), který byl zejména s různými
doprovodnými jevy jako ostatkový „byznys“ zdrojem „lakomství, bludův, pověr, pohoršování, nepokojův a nade všecko
jména Božího zlehčování“, byla jedním ze symptomů
hlubokého úpadku středověké církve. V době baroka se
dívka z Nazareta stala hlavním ikonografickým vyjádřením
6
6-7/ 2009
římskokatolického triumfalismu, různí hadi či draci, po kterých
na obrazech či vítězných „mariánských sloupech“ šlapala, byli
nezřídka interpretováni jako ztělesnění protestantského
„kacířství“. Balast lidových představ spojených s hmotnými
artefakty mariánského kultu (Panenka Maria svatohostýnská,
svatotomská, svatohorská atd.), který nezřídka otevíral třináctou
komnatu zapovězenou druhým Božím přikázání („Neučiníš
sobě rytiny, ani jakého podobenství … Nebudeš se jim klaněti,
ani jich ctíti.“) vedl mnohé toleranční evangelíky k tomu, že se
ve svých přihláškách k víře „otců“ (ve skutečnosti většinou ke
kalvínskému vyznání, které v Čechách před Bílou horou nikdy nebylo) hlasitě distancovali od „církve římské, která se
klaní kamenu a dřevu“. Konečně i současný kontakt s různými
rozšiřovateli různých „poselství“ a „zjevení“ ve kterých prý Marie
„již déle nemůže zadržovat trestající ruku Boží“, vyvolává u
evangelíků, věřících že „trestající ruce Boží“ přišel „do rány“
sám Pán Ježíš Kristus na místě hříšníka, odpor a nechuť. Při
úvahách o vztahu evangelíků (zvláště českých) k Marii je třeba
brát v potaz i určitý emocionální blok způsobený výše uvedenými jevy.
Marie v reformaci
Pod nánosem čtyř století od doby reformace je však skryt
zcela jiný obraz Marie: Marie jako člověka požívajícího
obzvláštní úcty i u reformátorů. Velmi hutně (a velmi pěkně) je
tento obraz vystižen v článku 17., odstavci 4. Bratrského
vyznání:
Nade všecko pak o Panně Marii věříme a vyznáváme, že
byla dcerka z rodu královského, v tom nade všecky lidi blahoslavená, že aby matkou Syna Božího, přirození naše
přijímajícího, byla, k tomu od Boha Otce vyvolena, oddělena
požehnána, Duchem pak svatým mimo jiné (= nad jiné lidi)
naplněna a posvěcena byla, Panna čistá před porodem, při
porodu i po porodu, krví Syna svého nejmilejšího, jenž byl
a jest Syn Boha živého, pokropena (n. draze vykoupena)
a posvěcena a mocí Ducha svatého všelikou svatostí a milostí naplněna byla [,skrze víru oučastnice jeho učiněná,
a skutky dobrými ozdobená, nad jiné blahoslavená a tak
věčného života dědička jistá]. Protož i památky její k chvále
slávy milosti Boží slavíme, písničky pobožné o ní skládáme
a zpíváme, z těch velikých věcí, kteréž Bůh při ní pro spasení
naše učiniti ráčil, radujíce se. A tak ji se všechněmi
křesťanskými národy blahoslavíce a v životě jejím svatém ji
podle možnosti věrně následovati a rozkaz její (J 2:5) [v poslušenství Krista Pána] skutečně zachovávati se snažíce,
věčně s ní v nebi býti žádáme, vše podle Písem svatých.
Reformační vyznání jí neupírají titul „blahoslavená“:
Cz e s k o c i e s z y ñ s k i
Informator luterańskiego Zboru Ewangelickiego A.W. przy kościele ap. Piotra i Pawła w Czeskim Cieszynie
Augsburské vyznání, čl. 3: Učíme, že Slovo, tj. Boží Syn
přijal na sebe v životě blahoslavené Panny Marie (beata Maria virginis) lidskou přirozenost.
České vyznání: Pán náš Ježíš Kristus ráčil své lidské přirození v životě blahoslavené panny Marie působením Ducha
svatého přijíti.
Bratrské vyznání: viz výše.
Rovněž o panenství Mariině nebylo žádných pochyb:
Šmalkaldské články I/1: Syn se stal člověkem tak, že byl
počat z Ducha svatého bez přičinění muže a narodil se z
čisté, svaté [a vždy] Panny Marie. (závorky jsou v latinské,
ale ne v původní německé verzi)
Bratrské vyznání: viz výše - Panna čistá před porodem, při
porodu i po porodu II. Helvetské vyznání 11:2 -[Ježíš Kristus]
narozen z Marie, trvale Panny (ex Maria sempervirgine).
Martin Luther dokonce (v kázáních na Janovo evangelium
z let 1537-39) připouští doživotní panenství Mariino: Ježíš byl
jediný syn Marie a Marie neměla žádné děti mimo něj ... To
[vtělení] se stalo bez spolupráce muže a ona po tom zůstala
pannou.
V českých rorátních zpěvech, pocházejících z utrakvistického
prostředí ovlivněného luterskou reformací se zpívá:
Krásnou Pannou v čistotě / navěky zůstaneš / neb ten plod
znamenitý / shůry v sebe přijmeš.
K titulu „Matka Boží“ odvozenému od definice efezského
sněmu z r. 431 mají reformátoři vztah již více diferencovaný,
nikoliv však apriori odmítavý:
Martin Luther (v pojednání O koncilech a církvích z r. 1539)
píše: Víme také velmi dobře, že Bůh neodvozuje své božství
od Marie, ale z toho neplyne, že je proto nesprávné říkat, že
se Bůh zrodil z Marie, že Bůh je Mariin Syn a že Maria je
matka Boží. ... Tato slova (bibl. texty Lk 1:32, 1:43, 2:11, Ga
4:4) která pokládám za pravdivá, podpírají opravdu dost pevně
tvrzení, že Maria je Matkou Boží. ... Článek, podle kterého je
Maria Matkou Boží, byl v církvi od počátku a [efezský] koncil
ho nevytvořil nově, ale naopak ho zastávalo už evangelium
čili Písmo svaté.
Huldrych Zwingli, nejradikálnější z velkých reformátorů, řekl
v kázání z r. 1524 O věčně čisté děvečce Marii, Boží matce,
tato slova: Vyložil jsem zbožným a prostým křesťanům své
jednoznačné přesvědčení o Matce Boží: věřím pevně podle
slov svatého evangelia, že tato čistá Panna nám porodila
Božího Syna a že zůstala při porodu i po něm navěky čistou
a nedotčenou pannou. Jeho nástupce Heinrich Bullinger napsal r. 1557: Bludař Nestorius ... nechtěl připustit, aby byla
blahoslavená panna Maria nazývána Theotokos (Gottesbärerin) čili matkaBoží (Mutter Gottes). A o rok později: Jeli Maria
matkou Pána, jak ji výslovně jmenuje blahoslavená Alžběta,
naplněná Duchem svatým, pak je zcela spravedlivé, že ji
církevní Otcové nazývají Theotokos, to znamená Boží Matka.
6-7/ 2009
Poněkud rezervovaný byl v této otázce J. Kalvín, který
sice souhlasil s definicí efezského koncilu, ale doporučoval neužívat titulu „Matka Boží” v kázáních, aby nebyl
nevědomý lid utvrzován ve svých pověrách. Příčina však
může být hlubší, Kalvínův pohled na Kristovu osobu není
prost jemného nádechu faktického nestorianismu, ktrerý
se výrazněji projevil v jeho učení o Večeři Páně. Někteří
pozdější kalvinisté (Drelincourt) však titulu Matka Boží bez
rozpaků používají.
Zbylé články víry, které učí současná katolická nauka, t.j.
neposkvrněné početí a nanebevzetí Marie, byly dogmatizovány až v letech 1854, respektive 1950 a v době reformace byly předmětem maximálně teologických dohadů. Podle Thuriana se Luther držel dobového kompromisního názoru, že Mariino tělesné početí podléhalo prvotnímu hříchu,
ale při vlití duše (podle augustinovské nauky pozdější než
při početí) mu Maria unikla. Otázku zda byla Maria vzata na
nebe pokládají reformátoři za nepodstatnou a z evangelia
neprokazatelnou, máme se spokojit s vírou, že Marie „žije v
Kristu neboť Bůh není Bohem mrtvých, nýbrž Bohem živých”
(Luther) nebo „působí nyní v nebi a dostalo se jí údělem
veškeré blaženosti” (Bullinger).
Vidíme, že předreformační mariánská dogmata (trvalé panenství a bohorodičovství) nečiní reformátorům žádné
závažnější potíže a obecně je akceptují, narozdíl od pozdější
protestantské (a zejména evangelikální) apologetiky, která
věnuje poměrně mnoho sil prokazování, že Marie měla další
děti (a nebyla tedy trvalou pannou) a titul Matka Boží byl přejat
z pohanských náboženství (pomíjím stanoviska liberální exegese, pro kterou je Ježíš de facto pouhý člověk, „deifikovaný” maximálně adopciánskými konstrukcemi a tudíž je
bezpředmětné držet parthenogenesi, natož jakékoliv jiné
články víry týkající se Marie). Toto vyhraňování a odvrat od
mariánské tematiky může souviset s rolí, kterou Marie hrála
v protireformačním katolicismu; u sempervirginity možná také
s reformačním poznáním, že manželství, sexualita a rodinný
život nejsou věci samy o sobě hříšné a člověka poskvrňující.
Je ale pravda, že tento odklonnebyl ve všech proudech protestantismu stejně silný; luterství zachovalo poměrně dost ze
svérázné mariánské úcty svého duchovního otceve svém
kalendáři podrželo 3 „Marientage”:
Hromnice (2. února, Očišťování P. Marie + přinesení Pána
do chrámu), Zvěstování ( a početí Ježíše, 25. března)
a Navštívení P. Marie (u Alžběty, 2. července).
Otázka úcty k svatým Kruciálním bodem evangelicko-katolického mariánského diskursu je forma úcty Marie, spojená
především s otázkou přímluv u Boha a vzývání. Zde je Maria
vnímána v širším kontextu obecné úcty svatých jako prima
inter pares. Reformační vyznání jsou vesměs zajedno, že
svaté je možno ctít, nikoliv však vzývat:
Cz e s k o c i e s z y ñ s k i
7
Informator luterańskiego Zboru Ewangelickiego A.W. przy kościele ap. Piotra i Pawła w Czeskim Cieszynie
Augsburské vyznání 21: O ctění svatých učíme, že památka
svatých se může připomínat, abychom následovali jejich víry
a dobrých skutků, každý podle svého povolání, jako císař
může následovat Davidova příkladu, aby válkou zahnal Turka
od vlasti. Vždyť oba jsou králové.
Písmo svaté však neučí vzývat svaté nebo žádat je o pomoc, neboť nám stanoví za Prostředníka, Smírce, Biskupa
a Přímluvce jedině Krista. Toho máme vzývat a on zaslíbil, že
vyslyší naše prosby, a navíc schvaluje, je-li ctěn a vzýván
v každém soužení. Pakliť by kdo zhřešil, přímluvce máme
u Otce, Ježíše Krista spravedlivého. (1J 2:1)
Apologie AV (Ad 21): Naše vyznání uznává, že svaté je
třeba ctít (pozn. na rozdíl od vzývání). A to lze trojím způsobem.
Bratrské vyznání 15:6 „Protož u nás mnozí starodávní
obyčejové dodnes se zachovávají, pokud možné jest: postové někteří a svátkové a jitřně, nešpory, neděle a slavnosti
výroční Kristova vtělení, narození, umučení, vzkříšení etc., též
památky některých svatých, zvláště o nichž v zákoně Páně
zmínka. A to vše pro slovo a poctu Boží.” tamtéž, 17:1.4.5
O svatých a světicech toto smýšlíme, že žádný ze všech lidí
nikdy od počátku světa sám sebou a skutky svými svatým
nebyl, není a do konání světa nebude. Nebo což jest člověk,
aby se mohl očistiti, aneb spravedliv býti narozený z ženy?
An při svatých jeho není dokonalosti, a nebesa nejsou čistá
před očima jeho, Nadto ohavný a neužitečný člověk, kterýž
pije nepravost jako vodu (Job 15:14-16). […] A protož že
někteří lidé učiněni byli svatými a Bohu milými, to věříme, že
jim z obdarování toho, kterýž sám jest svatý, přišlo. tj. Sám
Bůh z pouhé a nevýmluvné milosti že je k tomu přivedl, aby
vyvoleni, povoláni […] svatým a světicem žádný se klaněti a
tak cti Božské na ně přenášeti nemá pro zápověď Boží skrze
Proroka vynesenou. Ale my svaté Boží ctíti snažujeme se
tak, že dobrodiní božská svatým a skrze ně církvi učiněná,
jejich pak víru a životy sobě připomínajíce (i ve dny některé
jisté k tomu oddané), sejdouce se k službě Boží, Bánu Bohu
z nich čest a chválu vzdáváme a k následování jejich víry,
poslušenství i skutků dobrých a cntého obcování se napomínáme, a aby mím s nimi Pán Bůh zde v milosti a potom
v slávě účastenství a tovaryšství dal, za to se modlíme.
České vyznání 22:1 Vyznáváme též, že svatých památky
v tom, což se následování víry a jejich dobrých skutků dotýče,
mohou a mají v církvi k jejímu velikému tudy vzdělání zachovány býti. 2 Ale vzývati svatých nemáme ani se k nim
utíkati... 3 Také svatí nemají za prostředníky jmíni ani držáni
býti.
Helvetské vyznání 5:3 Při tom však nepohrdáme svatými
a nesmýšlíme o nich nízce.
Uznáváme totiž, že jsou živí údové Kristovi (viva Christi membra), přátelé Boží (amicos Dei), kteří slavně přemohli tělo
8
6-7/ 2009
a svět. Milujeme je tedy jako bratry a také je ctíme (honoramus), ne však nějakým kultem , ale uctivým smýšlením o nich
(honorabili de iis existimatione), ba i příslušnými chvalami (laudibus justis).
Můžeme shrnout, že reformátoři a reformační konfese striktně
odlišují úctu (ve smyslu vzádvání pocty, cti) -chválu adresovanou Bohu za svaté jako vzory víry a bratry a sestry obdarované obzvláštní milostí Boží, tato chvála se může projevovat
i liturgickým slavením památky světců -od vzývání a kultu,
který světce staví do role prostředníků mezi Bohem a „církví
bojující” - tato role je podle reformačních vyznání (a na základě
Písma svatého) vyhrazena pouze Ježíši Kristu.
Mariánská úcta „po reformátorsku” Uvedené výhrady se samozřejmě týkají také Marie. Filip Melanchton, Lutherův spolupracovník, napsal v Apologii Augsburského vyznání (ad 21):
Lidé si namlouvají, že Kristus je přísnější a tvrdší než svatí a
proto se od něho odvracejí a s důvěrou se obrací ke svatým
[...] Lid vzývá Marii, důvěřuje jí, upíná k ní své naděje a prosí
o její přímluvu, jakoby Ježíš Kristus nebyl milostivý Smírce,
ale přísný karatel a nemilosrdný soudce. My jsme však jistotně přesvědčeni, že se na zásluhy svatých nemůžeme
spoléhat [...]
Odpuštění hříchů docházíme pouze zásluhou skrze Ježíše
Krista, jestliže v něho věříme [...]
Panna Maria si jistě zaslouží nejvíce cti a chvály, ale nesmíme
ji stavět naroveň Kristu, přísluší nám pouze dbát a následovat
jejího příkladu.
Podobně píše i sám Luther (LW 43:38):
Všimněte si: nikdo by neměl vkládat své doufání nebo
důvěru do Matky Boží nebo do jejich zásluh, protože takové
doufání je hodno pouze Boha samého a je velebnou službou
patřičnou pouze Bohu. Raději chval Boha a děkuj mu skrze
Marii a milost jí danou. Veleb a miluj ji jednoduše jako někoho, kdo bez zásluhy obdržel taková požehnání od Boha,
čistě z jeho milosti, jak ona sama dosvědčuje v Magnificat.
Je zajímavé, že reformátoři vzývání Marie odmítají, přestože někteří připouštějí teoretickou možnost že by se svatí
mohli přimlouvat (opět Melanchton ibid.: Můžeme jistě doufat,
že Maria prosí za církev, ale cožpak k sobě bere duše
umírajících? (v komentáři k vzývání Marie v hodině smrti)).
Pozoruhodný je také Lutherův komentář k Ave Maria:
To co říká Zdrávas Maria, je to, že veškerá sláva má být
vzdávána Bohu užitím těchto slov:
„Zdrávas Maria, milosti plná, Pán s tebou, požehnaná jsi
mezi ženami a požehnaný plod života tvého, Ježíš Kristus.
Amen!” (pozn. všimněte si, že chybí druhá, invokační část
tradiční moditby - „pros za nás hříšné atd.” - která nemá oporu
v Bibli.) Vidíte, že tato slova nemají co činit s modlitbou, nýbrž
s prokazováním chvály a cti... Můžeme použít Zdrávas jako
meditaci, ve které říkáme, jakou milost jí Bůh dal.
Cz e s k o c i e s z y ñ s k i
Informator luterańskiego Zboru Ewangelickiego A.W. przy kościele ap. Piotra i Pawła w Czeskim Cieszynie
Konkluse
Srovnámeli obraz Marie u reformátorů s obrazem u některých
současných evangelických bratrů a sester (který osciluje od
opatrného obcházení tabuizovaného tématu až k místy
urážlivým a vulgárním tvrzením), nemůžeme se ubránit pocitu, že zde vzniká vůči Marii jistý dluh.
I když je takový postoj historického hlediska pochopitelný s ohledem na zneužití Marie jako „ikony” protireformace a na
bizarnost mariánského kultu a kultu svatých ve většinovém
katolickém prostředí -jeho povýšení na součást současné konfesijní identity může být dosti problematické (člověka napadá
analogie se symbolem kříže, diskutovaným zde na webu již
dříve): může se totiž, jak jsme viděli, dostat do konfliktu nejen
s Písmem svatým (které Marii jmenuje jako „požehnanou”(eulogemene, Lk 1:42) a „blahoslavenou” (makaria, Lk 1:48)
a „matkou Pána” (métér tú Kyriú, Lk 1:43)) ale i s tradicí doloženou konfesemi, spisy reformátorů a dobovou liturgickohymnologickou tvorbou.
Při hledání spravedlivého protestantského (a nebojme se
říci křesťanského) vztahu k Marii bychom měli definovat některé
postuláty, které by byly určitými mantinely vztahu k Marii a ke
„zvítězilé církvi” obecně.
Afirmativní postuláty
1. Základním axiomem je, že mluvení o Marii v protestantském
prostředí musí být vždy spojeno s mluvením o Bohu, respektive o Ježíši Kristu, a jeho díle, a na striktně biblických základech. Jakékoliv vydělení Marie z tohoto kontextu je pro evangelíky trvale nepřípustné. Každý projev úcty jí (či jakékoliv
jiné osobě) prokazovaný musí směřovat nikoliv k velebení
jejich vlastních zásluh, nýbrž k oslavě onoho „Mocného, který
jí učinil veliké věci” (Lk 1:49).
2. Marie má z biblického hlediska bezpochyby nárok na
tituly „požehnaná” (Lk 1:42) a „blahoslavená”. Tyto tituly jí náleží
na základě svědectví Písma sv. i reformačních vyznání (viz
výše). Tyto tituly je třeba vnímat opět v souvislosti s bodem
1-v souvislosti díla Božího při ní vykonaného: blahoslavenství
za velké věci, které jí učinil Mocný (Lk 1:48-49) a „požehnanost” jedním dechem s požehnáním Ježíše (Lk 1:42).
3. Marie má bezpochyby také nárok na titul „svatá”, za předpokladu, že tomto slovu správně rozumíme. Tradičně vnímáme
„svatost” jako kategorii definovánou v římsko-katolickém pohledu, kdy bývají určití lidé za svůj příkladný křesťanský život
nebo mimořádné nasazení ve věci víry (mučednictví apod.)
po smrti církví oceněni formálním „povýšením k úctě oltáře”;
tato procedura je ve skutečnosti regulativním prostředkem
k udržení z našeho hlediska diskutabilního kultu světců v podobě pro církev únosné.
Protestantský pohled toto pojetí vidí kriticky, neboť v něm
spatřuje (vedle zasahování církve do výlučné Boží domény)
6-7/ 2009
nebezpečí záslužnictví, jež se projevuje zejména v prosbách
o přímluvu, kdy jsou „vytěžováni” zejména ti svatí, o kterých
se předpokládá, že do „pokladu zásluh” přispěli zvláště
výrazným způsobem. Biblické pojetí svatosti je však zcela
odlišné; ve Starém Zákoně slovo qadoš (svatý) vlastně znamená „oddělený” (rozuměj oddělený pro Boha). To stvrzuje
Maria svým fiat, „staniž se mi”, kterým se dává Bohu k disposici jako odpověď na Gabrielovo oslovení „milostí zahrnutá”.
To ukazuje k druhému atributu biblické svatosti, totiž tomu,
že svatý je (pomineme-li samozřejmě svatost Boha) ten, kdo
je vnějšně posvěcen (např. v NZ krví Kristovou).
Zde však neexistují žádné zásluhy mimo spasitelných zásluh
Krista a svatost lidí je svatostí odvozenou sola gratia čili
z pouhé milosti.
4. Vidíme-li svatost optikou naznačenou v předešlém bodu
(a zvláště v komturách naznačených Lutherovým simul iustus
/ simul peccator), není překážky o mluvení o svatosti Marie či
jiných osob i v evangelickém prostředí. V protestantismu se
totiž na mnoha místech bohužel prosadil exklusivistická rétorika, i když theologické poznání hovořilo spíše pro inklusivistické pojetí, to se týká právě mimo učení o svatosti (respektive posvěcení) ještě učení o všeobecném kněžství („každý
je laik” místo „každý je kněz”). V církevní praxi to vedlo
k přemrštěnému důrazu na lidskou zkaženost a hříšnost, který
se v extrémní podobě projevil např. v kalvínském místy až
nenávistném pohledu na člověka nebo v bludném učení
Matthiase Flacia, že hřích je podstatou lidské bytosti.
Pohled na vykoupené křesťany jako na „svaté” tak může
posílit pavlovskou důvěru v to, že milost Boží je silnější než
lidský hřích.
5. Titul Matka Boží jakožto dědictví staré církve je pro evangelické prostředí přijatelný, ale pouze v tom kontextu, ve
kterém vznikl, totiž jako výpověď o Kristu a jeho božské
a lidské přirozenosti. Mimo tento kontext je jeho použití značně
diskutabilní a proto je vhodné dle Kalvínovy rady zachovat
jistou ostražitost, zda se mluvení o Mariině mateřství nedostává
ze silového pole mysteria hypostatické unie Kristovy osoby
a mimo tento rámec titulaturu „Matka Boží” raději neužívat.
6. Otázka Mariina doživotního panenství po porodu (Ježíše)
je z evangelického hlediska nelišná. Protestantský pohled
nevidí v plození dětí ani v pohlavním životě jako takovém nic
degradujícího, poskvrňujícího či hříšného a porod případných
dalších dětí nevidí jako újmu svatosti ani Marie, ani Ježíše. Je
však dobré vzít v potaz, že mnozí reformátoři toto přesvědčení
z různých důvodů respektovali a tak považuji za zbytečné
kontrovat z protestantské strany jakýmsi „protidogmatem”
o Mariiných dalších dětech (jak činí např. někteří evangelikálové) nebo z něj dokonce dělat jakýsi „šibolet” evangelické víry.
Cz e s k o c i e s z y ñ s k i
9
Informator luterańskiego Zboru Ewangelickiego A.W. przy kościele ap. Piotra i Pawła w Czeskim Cieszynie
7. V evangelickém prostředí lze slavit také ony „mariánské”
svátky -připomínky událostí z Mariina života -které přímo souvisejí s Kristovou osobou a jsou doloženy v Písmu. Týká se
to tří svátků, které podržela lutherská tradice. Je to svátek
zvěstování
(početí Ježíše, 25. 3.), navštívení Marie u Alžběty a Hromnice (obětování prvorozeného Ježíše v chrámu, očišťování Marie
po porodu a setkání se Simeonem a Annou;
2.2.) Jejich tematiku je ovšem možné připomenout i jindy,
např. v adventu nebo povánočním období. U těchto svátků je
důležité, že jejich předmětem není Marie jako taková, nýbrž
christologické výpovědi o Ježíšovi. Svátky, kde tomu tak není,
tedy které
se výlučně soustřeďují na Marii, není vhodné v evangelickém prostředí slavit, i když např. v perikopách vyznačených
v Bibli Kralické figuruje i čtení „Na nanebevzetí Panny Marie”.
Negativní postuláty
1. Evangelíci nemohou co se týče Marie přijmout nic, co
nemá oporu v Písmu svatém, ať už se jedná o různé legendy
či apokryfy (např. tzv. Protoevangelium Jakubovo, z něhož
hodně čerpá římskokatolická mariologie) či různá současná
„zjevení” a „poselství”.
2. Protestantismu je cizí rovněž římskokatolické pojetí
svatých jako přímluvců a prostředníků u Boha. Je pravda, že
pokud se za sebe mohou vzájemně modlit členové „církve
bojující”, není důvod proč by tak nemohli činit i členové „církve
zvítězilé”, pokud platí, že Bůh je Bohem živých a ne mrtvých,
neboť jemu jsou všichni živi. To připouštějí i reformátoři, viz
citát F. Melanchtona z Apologie výše. Tedy evangelický theolog může připustit (není-li thnetopsychitou nebo kryptoatheistou), že ti, kdo jsou u Boha, mohou prosit za ty kdo jsou ve
světě a solidarizovat se s nimi. Katolický pohled však stojí na
základech záslužnictví (Bůh svaté vyslýchá pro jejich zásluhy, což odporuje protestantskému pohledu, že se spaseným
sola gratia, čili z pouhé milosti započítávají jen zásluhy Kristovy) a prostřednictví (svatí jsou vzýváni s tím, že „poslední míli”
proseb zajišťují oni sami), a je provázán s dalšími římskokatolickými dogmaty, které evangelíci nesdílejí (především dogma o očistci, které relativizuje definitivnost Božího úradku).
Jediným prostředníkem v tomto smyslu, dosvědčeným v Bibli,
je Ježíš Kristus, který je rovněž jmenován jako přímluvce
u Boha; jako přímluvce (paraklétos, vlastně „advokát”) je
rovněž jmenován Duch svatý.
3. Z toho plyne, že evangelictví nikdy nepřijme takový obraz Marie, který by degradoval Boží lásku a milosrdenství
(„zadržování trestající ruky”, skrývání hříšníků „pod pláštěm”
apod.) a zamlžoval radikalitu Božího přijetí lidství uskutečněného v Inkarnaci.
4. Přijetí římskokatolického učení o neposkvrněném početí
a nanebevzetí Marie je v evangelickém prostředí značně
10
6-7/ 2009
diskutabilní - jedná se o relativně nová dogmata (neposkvrněné
početí bylo jakýmsi „pilotním projektem” dosud nevyhlášené
papežské neomylnosti z r. 1854 a dogma o nanebevzetí
pochází až z r. 1950) které byly v době reformace maximálně
předmětem theologických diskusí (především mezi dominikánskými a františkánskými theology) a obtížně splňují
i podmínky známého pojetí katolicity učení od V. Lerinského:
„co bylo vždy, všude a od všech věřeno”. Obě dogmata
nepřinášejí žádný zvláštní christologický přínos, spíše některé
christologické články relativizují (vere homunculus místo vere
homo -Marie se stává bytostí sui generis místo zástupce
lidského rodu). V ekumenickém dialogu však mohou být oba
články předmětem svobodné theologické diskuse.
Pokud si to shrneme, může evangelík ve vztahu k Marii
navázat tam, kde skončili jeho reformační otcové v 16. století,
a vidět v ní perlu a hvězdu prozařující oblak svědků svým fiat
mihi vysloveným při setkání s Boží milostí. Marie je rovněž
důležitou postavou v učení o Kristu, jak jej formulovaly první
čtyři ekumenické koncily. Má však na paměti, že veškerá
sláva vykoupených bytostí je dílem milosti Boží, nikoliv lidských
zásluh. Prostředníkem této milosti je sám Ježíš Kristus, náš
Pán a zároveň náš bratr, a síla, která v církvi obnovuje lidské
bytosti k obrazu Božímu tryská, z moci jeho oběti. V tomto
kontextu je třeba vidět svaté (nejen ty kanonizované) jako
údy a účastníky Kristova těla. Boží blízkost a porozumění pro
člověka stojí na jeho lásce (J 3:16) a na mysteriu přijetí plného
lidství v hypostatické unii Kristovy osoby (Žd 4:15), nikoliv
prostřednictvím nebeského dvora „lobbystů za hříšníky”.
Z tohoto důvodu jako evangelíci (přestože se jistě můžeme
radovat z toho, že nám Abrahám, Izák, Jákob a jiní „živí”
v nebi drží palce) budeme své modlitby vysílat pouze k Bohu
Otci, Synu a Duchu svatému.
S. D. G.
http://coena.edunix.cz/teologie/maria
Cz e s k o c i e s z y ñ s k i
Informator luterańskiego Zboru Ewangelickiego A.W. przy kościele ap. Piotra i Pawła w Czeskim Cieszynie
Ks. Rafał Bukowiecki
Wspo
mnienie
Wspomnienie
W niespełna dwumiesięcznym odstępie czasu Pan życia i śmierci
odwołał z doczesności do wieczności zasłużonych pracowników naszego Zboru, którzy do końca swoich dni służyli wiernie
nam wszystkim: prezbiterkę śp. Annę Holubową i dyrygenta
chóru śp. prof. inż. Jana Wałacha.
śp. Anna Holubowa z domu Cienciała
˛
urodziła się dnia 14 czerwca 1923 r. w Cieszynie (PL), do konfirmacji przystąpiła w kościele Jezusowym na Wyższej Bramie,
a zmarła w wieku 86 lat, dnia 26.maja 2009 r., po krótkiej i ciężkiej chorobie w szpitalu w Trzyńcu. Od roku 1990 była wdową
po śp. Józefie. Długie lata służyła Parafii ucząc w Szkółce Niedzielnej, a do ostatnich dni była członkiem Rady Parafialnej
(prezbiterstwa).
w naszych kościołach i to prawie we wszystkich Kościołach
Chrześcijańskich. Widać to po nikłym zainteresowaniu życiem
parafialnym i kościelnym. Przy tej okazji jako wasz duszpasterz
pragnę zaapelować do średniej generacji i do tych starszych
naszych współwyznawców. Gdzie jesteśmy, dlaczego nas nie
widać regularnie w kościele na nabożeństwie? Co stało się
z naszymi dziećmi i wnukami? Gdzie zaginęli? Co z ich ślubowaniem konfirmacyjnym? Czy mamy być tzw. „czterokołowymi
chrześcijanami” jak współczesnych chrześcijan nazwała kiedyś prasa angielska: przyjeżdżają do kościoła na czterech kołach: do chrztu świętego, do konfirmacji, na ślub i wreszcie
w trumnie? Są też tacy, którzy przychodzą do kościoła, aby pożegnać się w czasie pogrzebu ze swymi rodzicami lub dziadkami.
Niech przykład tych, których powyżej wspomniałem, szczególnie tych, którzy służyli całym sercem Kościołowi, pobudza nas
wszystkich, także młodszych i najmłodszych do ofiarnej służby
dla Pana i Jego Kościoła, bo „czas ucieka, wieczność czeka”,
a w wieczności będziemy musieli zdać sprawę z naszego szafarstwa tu na ziemi.
śp. inż. Jan Wałach,
profesor Zespołu Szkół Rolniczych w Cieszynie (PL), urodził
się w Poznańskiem, dnia 16 marca 1924 r. w Kołkowicach
(rodzice pochodzili z Bystrzyc), jako jeden z siedmiorga dzieci
Anny i Jana Wałachów. Zmarł 28 czerwca 2009 roku nagle
i nieoczekiwanie w swoim domu w Czeskim Cieszynie. Pomimo wielu zasług i osiągnięć zawodowych, najbardziej cenił
sobie pracę w Winnicy Pańskiej. Jego życiowym credo od lat
młodzieńczych było życie dla Jezusa. Był dyrygentem różnych
chórów kościelnych najpierw w Cieszynie, w Średniej Suchej
i ostatnio przez wiele lat w Czeskim Cieszynie.
Przy takich smutnych przeżyciach dla Zboru jakim są pogrzeby zborowników cisną się na myśl różnego rodzaju wspomnienia, ale też spojrzenie w przód. Nie ulega wątpliwości, że
starsze pokolenie naszych zborowników było bardzo mocno
utwierdzone, związane i zżyte z Kościołem, a szczególnie z miejscowym Zborem, do którego przez dziesiątki lat należało. Wspominam śp. Hannę Kokotkową, która w ostatnich chwilach
życia powiedziała do mnie w szpitalu „Jak ja bym chciała jeszcze raz pójść do kościoła, usiąść i pośpiewać”. Pamiętamy
przecież naszą siostrę z chóru i z nabożeństw. Przypominam
sobie śp. Adama Heczko, który ze względu na chorobę mało
przychodził na nabożeństwa, jednak przy każdych odwiedzinach pytał się co słychać w naszym zborze, a w czasie Adwentu i Postu przystępował z całą rodziną do Sakramentu Ołtarza.
Czasy, w których żyli ci nasi zborownicy nie były łatwe. Ciężka
praca, oraz czasy okupacji hitlerowskiej i komunistycznej mimo,
że niosły przykre i bolesne doświadczenia przyczyniały się jednak u tych najstarszych naszych zborowników do pogłębiania
ich wiary i zaufania Panu..
My dzisiaj żyjemy w czasach, w miarę spokojnych i w miarę
dostatnich, a jaka jest nasza WIARA i PRZYWIAZANIE DO KOSCIOŁA? Widać to dobrze po pustych ławkach na nabożeństwie
6-7/ 2009
Pamiątk
a
amiątka
poś
więcenia kkaplicy
aplicy
poświęcenia
i poświęcenie ołtarza
wK
ocobędzu
Kocobędzu
W niedzielę, dnia 21 czerwca 2009 r. filialny zbór w Kocobędzu
obchodził uroczystość pamiątki poświęcenia kaplicy cmentarnej
– miejscu luterańskich nabożeństw filiału czeskocieszyńskiego.
W czasie tej uroczystości poświęcono także ołtarz, który ufundowała miejscowa parafianka pani Lidia Włosokowa z Kocobędza.
Po powitaniu przez miejscowego duszpasterza ks. Rafała Bukowieckiego (Czeski Cieszyn) rozpoczęło się poświęcenie nowego ołtarza, a następnie odbyła się spowiedź oraz nabożeństwo z
Sakramentem Ołtarza. Jako gość Słowem Bożym i Sakramentem Ołtarza usłużył ks. radca Jan Gross, były prezes Synodu Kościoła Ewangelicko – Augsburskiego w Polsce (Cieszyn), który
wygłosił kazanie na tekst Ewangelii św. Łukasza 19,1-10. W czasie
nabożeństwa śpiewał także czeskocieszyński chór pod dyrekcją
pani Beaty Folwarcznej Zbór w Czeskim Cieszynie jest wdzięczny
wszystkim tym, którzy przybyli na tę miłą, skromną uroczystość gromadki wiernych z Kocobędzu.
Luterańskie nabożeństwa w Kocobędzu pod Cieszynem odprawiane są według planu. Najbliższe nabożeństwo odpra-
wione zostanie w niedzielę 26 sierpnia br. o godz. 10.00.
Cz e s k o c i e s z y ñ s k i
11
Informator luterańskiego Zboru Ewangelickiego A.W. przy kościele ap. Piotra i Pawła w Czeskim Cieszynie
POLAK, ZA
OLZIANIN
ZAOLZIANIN
I LLUTERANIN
UTERANIN
NO
W YM
NOW
PRZEW
ODNIC
ZACYM
PRZEWODNIC
ODNICZ
PARLAMENTU
EUR
OPEJSKIEGO
EUROPEJSKIEGO
Wtorek, dnia 14 lipca 2009 r. (Święto Narodowe Francji)
tuż przed godziną 12.00 ogłoszono w Strasburgu (Francja), że 555 głosami, na dwu i pół letnią kadencję przewodniczącym Parlamentu Europejskiego, do którego należy 27 Państw Europy, został wybrany Polak prof. dr
inż. Jerzy Buzek, eurodeputowany w drugiej kadencji
i były premier Rządu Rzeczpospolitej Polskiej, praktykujący ewangelik – luteranin, pochodzący ze Śmiłowic
na Zaolziu w Republice Czeskiej, który wzrastał zarówno
w szkole, jak i w parafii luterańskiej w Chorzowie. Wybór
Jerzego Buzka na przewodniczącego Parlamentu Europejskiego jest nie tylko wielkim wyróżnieniem dla Polski, ale także i dla Kościoła Ewangelicko – Augsburskiego po obu stronach rzeki Olzy, a więc dla dla Luterańskiego Kościoła Ewangelickiego A.W. w Republice Czeskiej, Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego w Polsce
i dla Śląskiego Kościoła Ewangelickiego A.W. w Republice Czeskiej.
Życzymy Panu Przewodniczącemu Parlamentu Europejskiego wiele Bożego błogosławieństwa na nowym,
zaszczytnym i dostojnym stanowisku w Parlamencie Europejskim, jak również wielu owocnych wyników w służbie dla Człowieka, w tym także dla ludzi wierzących różnych Kościołów Chrześcijańskich.
Przyjaciele z lat młodości - prof. Jerzy Buzek podczas uroczystości nadania nagrody „Mikołowianina Roku 2003” ks. Janowi Grossowi.
12
6-7/ 2009
Czeski
Cieszyn
Nabożeństwa niedzielne w naszej Parafii odbywają się każdej niedzieli o godzinie 8.00, a w filiale w Kocobędzu wg dotychczasowego planu.
Kancelaria parafialna jest czynna:
- Poniedziałek: 13.00 - 16.00
- Środa: 9.00 - 12.00
- Czwartek: 14.00 - 16.00
Jeżeli z różnych przyczyn duszpasterskich kancelaria parafialna
będzie nieczynna, prosimy o kontakt telefoniczny z duszpasterzem parafii: księdzem Rafałem Bukowieckim pod numerami
telefonów:
CZ: 00420 775 171 347
PL: 0048 518 512 301
e-mail: [email protected]
W związku z tym, że od 02. 08. 2009 do 16. 08. 2009 duszpasterz
parafii będzie przebywał na urlopie wypoczynkowym, obowiązki
administratora podczas nieobecności miejscowego duszpasterza
pełnić będzie:
ks. radca Wiesław Szpak z Bystrzycy - tel.: 737178396
Kontak z sekretarzem Prezbiterstwa ing. Stanislawem Macurą
pod numerem telefonicznym: 776082916
Nabożeństwo w niedzielę 9. 08. 2009 r. o godzinie 8.00 odprawi
ks. prezes Jan Gross z Cieszyna (PL), z którym w razie pilnej
potrzeby można także się skontaktować pod numerami
telefonicznymi w Polsce: 0048 - 33 - 85 8 24 49
lub: 0048 601 52 44 38.
Telefon do Pani kościelnej Beaty Folwarcznej: 774062315.
Wszystkim drogim ofiarodawcom, pragniemy serdecznie
podziękować za ofiary dla poszkodowanych w powodzi, które
wyniosły 10.350 KČ, i które zostały przekazane do Rady Kościoła.
Jednocześnie w imieniu Rady Kościoła LECAV zwracamy się
z uprzejmą prośbą o pomoc finansową dla Rady Kościola LECAV.
Ofiara na ten cel złożona zostanie w naszej czeskocieszyńskiej
Parafii w niedzielę, dnia 23. 08. 2009 r. o godz. 8.00, a za każdy
hojny dar składamy już teraz serdeczne i gorące „Bóg zaplać!”,
a „ochotnego dawcę Bóg miłuje!”
Drodzy współwyznawcy! Od września br pragniemy rozpocząć
lekcje nauki konfirmacyjnej. Prosimy o zgłoszenie w kancelarii
zborowej wszystkich tych młodych ludzi, którzy powinni być
w najbliższym roku konfirmowani.
A wszystkich Was prosimy o czynne włączenie się do życia
parafialnego!
Cz e s k o c i e s z y ñ s k i