pobierz

Transkript

pobierz
3
Witaj!
Spis treÊci
S∏owo wst´pu
Pozdrawiam Ci´ serdecznie w Nowym Roku! Ciesz´ si´, ˝e w Duchu
Ksi´dza Bosko mo˝emy rozpoczàç kolejny rok umacniania Salezjaƒskiego Ruchu M∏odzie˝owego.
Nowy Rok - chcia∏oby si´ powiedzieç: „jak co roku” - przynosi nam kolejne wyzwania i znaki czasu. Ksiàdz Bosko przez osob´ Ksi´dza Genera∏a kieruje do nas „z∏otà myÊl” (w Rodzinie
Salezjaƒskiej nazywana „wiàzankà”), która staje si´ dla nas konkretnym zaproszeniem.
„Pozwólmy si´ prowadziç mi∏oÊci Boga, który kocha ˝ycie”.
O tym jak wielkim darem jest ˝ycie nie trzeba zbytnio nikogo
przekonywaç. Nie zawsze jednak wiemy, jak dobrze prze˝yç ten
Bo˝y dar. Poszukujàc przewodników w ˝yciu czasami zapominamy
o Tym, który jest jego najwi´kszym mi∏oÊnikiem, który wszystko
czyni, abyÊmy mieli ˝ycie i to szcz´Êliwe. Je˝eli cz∏owiek zrozumie
w koƒcu, ˝e Bóg mi∏uje ˝ycie. Je˝eli zrozumie, ˝e On tà mi∏oÊcià
chce go przez ˝ycie prowadziç. To pozostaje jeszcze jedna wa˝na
decyzja: pozwoliç, by On to uczyni∏. Na t´ decyzj´ zawsze jest dobry czas. Mo˝e w∏aÊnie karnawa∏ ze swojà kolorowà radoÊcià
wzbudzi t´sknot´ za èród∏em radoÊci, która b´dzie trwaç wiecznie.
Chcia∏bym zaprosiç Ci´ do naÊladowania Ksi´dza Bosko, który
pomaga∏ m∏odym ludziom podejmowaç wa˝ne decyzje w ˝yciu.
Mo˝e jednà z tych form pomocy stanie si´ Twoje w∏àczenie si´
w dzie∏o „Kontaktu” i podzielenie si´ doÊwiadczeniem „prowadzenia przez mi∏oÊç Boga”. Zapraszam.
Ks. Mariusz Wenc∏awek sdb
Rekolekcje powo∏aniowe
Wydarzenia
¸àczymy pokolenia
O radosnym towarzystwie
Szaty liturgiczne
Niezale˝noÊç i dyskrecja
SamotnoÊç wÊród ludzi
Byç misjonarzem
Wierni do koƒca
Stopka redakcyjna
Kontakt - Pismo Salezjaƒskiego Ruchu
M∏odzie˝owego Inspektorii Êw. Wojciecha z siedzibà w Pile.
Wydawca:
Salezjaƒskie Stowarzyszenie Wychowania M∏odzie˝y przy wsparciu Ministerstwa Pracy i Polityki Spo∏ecznej
w ramach rzàdowego Programu Fundusz Inicjatyw Obywatelskich.
Redakcja:
Ks. M. Wenc∏awek sdb,
Ks. J. Wàsowicz sdb,
M∏odzie˝.
Wspó∏praca:
Ks. M.T. Chmielewski sdb,
Ks. A. Kucharski sdb,
Ks. L. G∏ówczyƒski sdb,
Foto:
kl. M. Sabada, Archiwum „Kontaktu”.
Sk∏ad i druk:
„Typo-Offset” Pi∏a.
Adres redakcji:
Salezjaƒskie Stowarzyszenie
Wychowania M∏odzie˝y
„KONTAKT”, ul. Êw. Jana Bosko 1,
64-920 PI¸A,
e-mail: [email protected].
Mo˝esz wesprzeç naszà dzia∏alnoÊç przekazujàc 1% podatku dochodowego na rzecz Salezjaƒskiego Stowarzyszenia Wychowania
M∏odzie˝y
Nr konta:
18 1240 1705 1111 0000 1904 1559
z dopiskiem „darowizna- 1% podatku
zgodnie z art. 27 d, Kod: KONTAKT”
DZI¢KUJEMY
4
Rekolekcje
powo∏aniowe
Zakopane
2006/2007
Tyle to mo˝e one jednak nie trwa∏y, ale faktem
jest, ˝e zacz´∏y si´ 27 grudnia, wczesnym rankiem,
gdy wszystko spowite by∏o jeszcze echem Cichej,
Âwi´tej Nocy. Wielu spa∏o nadal utulonych czarem
Êwiàtecznych prze˝yç, gdy oÊmioosobowa grupa
Êmia∏ków, rozpocz´∏a d∏ugà i nieznanà drog´; niewielu z nich przypuszcza∏o, ˝e w tak krótkim czasie,
doÊwiadczà tak wiele nieoczekiwanych przygód.
W sk∏ad grupy wchodzi∏a: Pani „Gabrysia”, dwóch
Damianów, dwóch Maçków (z przewodnikiem tatrzaƒskim, Panem Maciejem Krupà trzech!), trzech
Paw∏ów, Mariusz, Tomek, i ks. Leszek.
Pierwszy etap wiód∏ przed tron Królowej Polski na
Jasnej Górze, gdzie uczestniczyliÊmy we Mszy Êw. Pokrzepieni duchowymi prze˝yciami oraz posi∏kiem ruszyliÊmy w dalszà drog´ na Kraków. Gdy wreszcie przeprawiliÊmy si´ przez „Zakopiank´” czeka∏o nas jeszcze jedno zadanie: odnaleêç dom Sióstr Adoratorek PrzenajÊwi´tszej Krwi Pana Jezusa w Zakopanem - KoÊcielisku.
PrzypomnieliÊmy sobie, ˝e na miejscu czeka na nas
ju˝ dwóch Paw∏ów z Warszawy, wi´c zadzwoniliÊmy do
nich, by wyszli i czekali na nas. Gdy w koƒcu odnaleêliÊmy domniemany adres, zobaczyliÊmy dwóch m∏odych
ludzi przy bramie wjazdowej. Z ulgà zatrzymaliÊmy si´
i krzykn´liÊmy: „To wy jesteÊcie z Warszawy?!?” Zdziwienie i zaskoczenie, jakie malowa∏o si´ na ich twarzach,
sprowadzi∏o nas na ziemi´ i uÊwiadomi∏o, ˝e to wcià˝
nie tam, a zapytani to wcià˝ nie ci, których si´ spodziewaliÊmy! W atmosferze totalnego rozbawienia dotarliÊmy wreszcie na miejsce! By∏o ju˝ po godzinie 20.00.
Modlitwy w przepi´knej kaplicy Sióstr by∏y balsamem
dla zm´czonych podró˝nych a mi´kkie ∏ó˝ka przynios∏y
odpoczynek utrudzonym wielogodzinnà jazdà. Choç sen
nie przyszed∏ zbyt ∏atwo...
Rankiem wita∏y nas jasne promienie wschodzàcego
mi´dzy stokami s∏oƒca. W czasie modlitw ze zdumieniem odkryliÊmy, ˝e okno wychodzi wprost na Êpiàcego
rycerza - Giewont! Po posi∏ku i porannych modlitwach
wyruszyliÊmy, aby pok∏oniç si´ Matce Boskiej Fatimskiej
na Krzeptówkach. Pogoda by∏a wspania∏a, a atmosfera
w sanktuarium niepowtarzalna, dlatego z wielkà radoÊcià
ruszyliÊmy, prowadzeni przez szefa wszystkich przewodników tatrzaƒskich pana Macieja Krup´, na podbój Zakopanego! ZwiedziliÊmy mi´dzy innymi najstarszy KoÊció∏ i Cmentarz, potem ruszyliÊmy na Guba∏ówk´! Po
powrocie do domu, posi∏ku i krótkim odpoczynku,
przysz∏a pora na realizacj´ najwa˝niejszego celu naszych
rekolekcji: zmagania duchowe, konferencje, rozmowy,
prace w grupach, adoracje i inne czynniki, które sk∏ada-
jà si´ na duchowy rozwój cz∏owieka. RealizowaliÊmy
materia∏y dotyczàce „Osobistego programu ˝ycia”, a temat ca∏ych rekolekcji brzmia∏: „Nie wa˝ne, ile masz lat,
wa˝ne, byÊ Bo˝à mia∏ w sercu radoÊç” i zaczerpni´ty by∏
z ˝ycia b∏ogos∏awionej Piàtki Poznaƒskiej.
Drugiego dnia zwiedziliÊmy Dolin´ KoÊcieliskà, trzeciego Rusinowà Polan´ i Sanktuarium Dominikanów na
Jaszczurówce, a w sylwestra podeszliÊmy o godzin´ drogi od Giewontu, mogàc jednoczeÊnie bacznie obserwowaç kolejk´ na Kasprowy i sam szczyt. Przez te zaledwie
4 dni wed∏ug obliczeƒ pani Beaty, która by∏a naszym
przewodnikiem przez drugà po∏ow´ naszych rekolekcji,
zrobiliÊmy ok. 60 km!!! A ile˝ kilometrów przeszliÊmy
rozwa˝ajàc, rozprawiajàc i rozmyÊlajàc o Bogu, w∏asnym
sercu...? Tego nie da si´ zmierzyç kilometrami. To pozostanie „tajemnicà” dla ka˝dego, kto na tych rekolekcjach
si´ znalaz∏.
Sylwester zawsze kojarzy si´ z radoÊcià, ale my nie
do koƒca tak to prze˝ywaliÊmy. WiedzieliÊmy, ˝e nast´pnego dnia b´dziemy musieli wróciç do naszych rodzin, Êrodowisk, do naszych obowiàzków i trudnoÊci.
Ale sylwester sp´dzony przy ognisku, wspólnym Êpiewie, strzelaniu fajerwerkami i przede wszystkim
z umieszczonà w samym centrum Mszà Êw. (o godz.
24.00) prze˝ytà wraz z Siostrami, które nas goÊci∏y, da∏a nam tyle si∏, ˝e owoce tych rekolekcji trwajà nadal
i rodzà kolejne owoce dobrych uczynków, radoÊci wiary i wspólnoty. Po˝egnanie z Siostrami trwa∏o d∏ugo
i by∏o wzruszajàce. Siostry bardzo nas polubi∏y i dzi´kowa∏y za Êwiadectwo. Zastanawiam si´ jak je dawaliÊmy?
Hm... Ju˝ wiem! Po prostu byliÊmy sobà! Nikt nikogo nie
udawa∏, ale ka˝dy wydobywa∏ ze swojego serca to, co
najlepsze i dlatego by∏o w∏aÊnie tak, a nie inaczej. Jestem
pewien, ˝e te rekolekcje pomogà mi zmieniç si´ na lepsze i post´powaç na drodze do chrzeÊcijaƒskiej doskona∏oÊci. Ksi´˝e Bosko?!? Ratuj, ratuj!!!
Zapraszamy w przysz∏ym roku!!! Do zobaczenia!
Damian Okroj z G∏ówczyc,
ks. Leszek G∏ówczyƒski
5
1
Or´dzie ksi´dza Genera∏a
do M∏odzie˝y z Salezjaƒskiego Ruchu M∏odzie˝owego
„Moim snem jest widzieç m∏odych, którzy spotykajà Chrystusa i znajdujà w Nim
sens i radoÊç ˝ycia, odpowiedê na w∏asne oczekiwania i idea∏y, ich miejsce w KoÊciele i Êwiecie. Moim snem jest widzieç was, m∏odzi Trzeciego Tysiàclecia, jako
skarby obecnych czasów, rozwijajàcych w∏asne talenty oraz energie dobra ku
po˝ytkowi innych, w taki sposób by odm∏odziç spo∏eczeƒstwo i KoÊció∏. Moim
snem jest widzieç was misjonarzami wÊród waszych przyjació∏, czyniàc widzialnym w wydarzeniach wszystkich dni, oblicze Chrystusa, w którym ka˝dy si´ rozpoznaje”. Pe∏ny tekst Or´dzia na stronie: www.swm.salezjanie.pl.
2
SWE: Ewangelizacja
na „D∏ugiej” w Gdaƒsku
W dniach 27-30 grudnia odby∏o si´ XI Âwiàteczne Spotkanie Formacyjne Animatorów Salezjaƒskich Wspólnot Ewangelizacyjnych.
W spotkaniu uczestniczy∏o 90 przedstawicieli wspólnot z terenu
ca∏ej Polski. Czas formacji jak zwykle po∏àczony by∏ ze Êwiadectwem, tym razem m∏odzie˝ „dzieli∏a si´ wiarà” na ulicach gdaƒskiej
Starówki.
3
Stowarzyszenie: „Bli˝ej sztuki, bli˝ej siebie”
- Spotkanie M∏odzie˝y w Aleksandrowie Kujawskim
„Wojownicy Pana” - muzyczny zespó∏ z Bydgoszczy Fordonu
w dniach 14-20 stycznia zaprosi∏ do uczestniczenia w wymianie
m∏odzie˝ z Litwy. Tematem spotkania by∏a muzyka religijna ze
szczególnym akcentem na polskie kol´dy. Nie zabrak∏o równie˝
okazji do zaprezentowania owoców wymiany przed osobami
z miejscowego WTZ-tu i dzieçmi z pó∏kolonii.
4
Oratorium:
Pó∏kolonii nadszed∏ czas
W wi´kszoÊci oratoriów w czasie wolnym od szko∏y zosta∏y zorganizowane stacjonarne zimowiska. W Aleksandrowie Kujawskim
z wypoczynku skorzysta∏o ponad 130 dzieci. Organizacji wypoczynku podj´∏a si´ zarówno salezjaƒska parafia (80 dzieci) jak
i szko∏a (50 dzieci). Sprawny i atrakcyjny przebieg zimowiska by∏
mo˝liwy dzi´ki ofiarnej i bezinteresownej pracy licznych wolontariuszy. Na zdj´ciu: Pó∏kolonie w Bydgoszczy
5
OAZA:
Nabo˝eƒstwo Âwiat∏a w D´bnie Lubuskim
W dniach 2-4 lutego w m∏odzie˝ z Ruchu Âwiat∏o-˚ycie zgromadzi∏a si´ na wspólnej modlitwie. Nabo˝eƒstwo Âwiat∏a zakoƒczy∏o
czas „postoazy”. Rozpoczà∏ si´ czas „preoazy”. Wi´cej informacji
na www.oaza-pila.salezjanie.pl. Zdj´cie ze zjazdu animatorów
w Trzciƒcu.
6
¸àczymy pokolenia
O patriotyzmie, stereotypach,
relacjach interpersonalnych
i ... bukietach
Drugie spotkanie uczestników projektu „¸àczymy pokolenia” odby∏o si´ w Aleksandrowie Kujawskim. Tematy kolejnych zaj´ç by∏y bardzo ró˝norodne. Rozpocz´liÊmy od wspólnego obejrzenia filmu zwiàzanego z tegorocznà Wiàzankà.
Postrzeganie innych
Zaj´cia integracyjne rozpoczynajàce cykl zaj´ç warsztatowych dotyczy∏y stereotypów oraz wzajemnego postrzegania.
Spotkanie te zrealizowaliÊmy w oparciu o interaktywne metody pracy grupowej, wykorzystywane m.in. podczas mi´dzynarodowych spotkaƒ m∏odzie˝y.
Sta∏ym punktem programu spotkaƒ mi´dzypokoleniowych
stajà si´ natomiast warsztaty internetowe, które prowadzà
m∏odsi uczestnicy spotkania.
O wspó∏czesnym patriotyzmie
Ciekawym doÊwiadczeniem by∏ udzia∏ w rozmowie dotyczàcej wspó∏czesnego patriotyzmu. Rozmowa to odbywa∏a si´ w formie Debaty Oxfordzkiej. Uczestnicy pe∏nili wi´c ró˝ne role: marsza∏ka, s´dziów czy te˝ publicznoÊci. Dzi´ki temu dyskusja by∏a bardzo ˝ywa i dostarczy∏a wielu emocji.
Dzielàc si´ doÊwiadczeniem i wiedzà
Kolejne wspólne zaj´cia oparte by∏y o zasad´ dzielenia si´
swymi doÊwiadczeniami i wiedzà. UczestniczyliÊmy wieÊ
w spotkaniu poÊwi´conym Stowarzyszeniu Wspó∏pracowników Salezjaƒskich, warsztatach tworzenia bukietów, stroików i ozdób. M∏odzie˝ uczestniczàca w spotkaniu mog∏a te˝
dowiedzieç si´ kilku ciekawych wskazówek dotyczàcych zasad organizacji przyj´ç i oficjalnych spotkaƒ. Ostatnie spotkanie warsztatowe dotyczy∏o zaÊ kontaktów interpersonalnych.
Kolejne spotkania
Nast´pne spotkanie mi´dzypokoleniowe zaplanowane jest w marcu. Odb´dzie si´ ono w Szczecinie,
gdzie w tym samym czasie trwaç b´dzie studium Wspó∏pracowników Salezjaƒskich. Natomiast ostatnie spotkanie w tym roku zaplanowaliÊmy na czerwiec, kiedy to znów zawitamy w Aleksandrowie
Kujawskim.
Marcin G∏uszyk
7
„Ka˝de pokolenie ma swój czas,
nasze te˝.”
Czym tak naprawd´ jest patriotyzm? Z czym to
s∏owo kojarzy si´ ludziom dwudziestego pierwszego
wieku? Czy jest ono aktualne dzisiaj, czy mo˝e moda
na patriotyzm skoƒczy∏a si´ za czasów naszych dziadków i rodziców?
Poj´cie to we wspó∏czesnym Êwiecie wydaje si´
niemodne i przestarza∏e, a tak naprawd´ niewiele jest
s∏ów w j´zyku polskim a˝ tak aktualnych. Patriotyzm
to przesz∏oÊç, ale tak˝e przysz∏oÊç. My, Polacy trzeciego tysiàclecia musimy pami´taç, ˝e idàc w przysz∏oÊç nie mo˝emy pominàç dorobku przesz∏oÊci.
Za czasów naszych dziadków patriotyzm by∏ rozumiany nieco inaczej ni˝ dzisiaj. Przypatrzmy si´ przez
chwil´, jak to poj´cie rozumieli oni - dziÊ schorowani
i nauczeni przez ˝ycie mi∏oÊci do Ojczyzny. Spójrzmy
na ich twarze, na których trud ˝ycia pozostawi∏ swoje Êlady.
To za czasów swojej m∏odoÊci nasi dziadkowie musieli pozostawiç to co mieli najcenniejszego, aby S¸U˚Yå OJCZYèNIE. Druga wojna Êwiatowa zabra∏a im
wiele - nie tylko plany i marzenia, ale tak˝e zdrowie
a w wielu przypadkach ˝ycie. To jest pokolenie, które walczy∏o w ca∏ej Europie - Bitwa o Angli´, Monte
Cassino, Bitwa o Berlin, zes∏aƒcy na Syberi´. Pozostawili po sobie wiele bezimiennych mogi∏, o których dzisiaj nikt nie wie, gdzie si´ znajdujà.
W jednej ze szkó∏ Êrednich w zachodniej Polsce
spotka∏em bardzo ciekawe zjawisko. Tam lekcje historii prowadzi nauczyciel wraz z Sybirakami (osobami wywiezionymi na Syberi´ w czasie drugiej wojny
Êwiatowej, którzy po tu∏aczce wojennej powrócili do
ukochanej Ojczyzny - Polski). Sà to ˝ywe lekcje historii, podczas których uczniowie mogà spotkaç si´
z ludêmi dotkni´tymi przez bolesne prze˝ycia. Oni nie
przekazujà suchej, ksià˝kowej wiedzy, ale to co zadane im by∏o prze˝yç jako patriotom kochajàcym Polsk´
i marzàcym o powrocie do Niej.
Kolejne pokolenie patriotów to nasi rodzice. Wielki przewrót na koniec lat osiemdziesiàtych dwudziestego wieku dzia∏ si´ na ich oczach, a wielokrotnie
przy ich udziale. Co im zawdzi´czamy? Mo˝e tylko to,
˝e si´ nie bali z∏a i CHCIELI DOBRA dla swoich dzieci. To w∏aÊnie im zawdzi´czamy w jakiej Polsce dzisiaj
˝yjemy. Dzi´ki naszym rodzicom mamy prawa jakich
oni nie mieli. Niestety nie zawsze potrafimy doceniç
to co dziÊ mamy.
Tak jak od pokolenia naszych rodziców zale˝a∏o
w jakiej Polsce dzisiaj ˝yjemy, tak od nas zale˝y w jakiej Polsce b´dà ˝yli nasi nast´pcy. Jaki jest nasz patriotyzm, czy my kochamy naszà Ojczyzn´ i czy jesteÊmy z Niej dumni? Na szcz´Êcie nie ˝yjemy w czasach,
gdy trzeba zbrojnie broniç Ojczyzny lub sprzeciwiaç
si´ nieuczciwej w∏adzy. Wi´c jaki jest teraz patriotyzm? Przypomnijmy sobie jak byliÊmy dumni z tego,
˝e jesteÊmy Polakami, gdy Adam Ma∏ysz trzykrotnie
wygrywa∏ Puchar Âwiata w skokach narciarskich, gdy
jesienià polscy pi∏karze pokonali Portugali´ i Belgi´,
a siatkarze zostali wicemistrzami Êwiata. To pi´kne
chwile dla nas - Polaków, ale jak kochaç Ojczyzn´ na
co dzieƒ, w „szarej rzeczywistoÊci”? KtoÊ kiedyÊ powiedzia∏: „Ci´˝ko za Ojczyzn´ umieraç, jeszcze trudniej za Nià cierpieç, ale najtrudniej dla Niej pracowaç...” Wydaje mi si´, ˝e ci wszyscy, którzy ci´˝ko
pracujà dla dobra Ojczyzny dbajàc o wykszta∏cenie
swoje i innych potrafiliby tak˝e, gdyby zasz∏a taka potrzeba, oddaç za Polsk´ ˝ycie z mi∏oÊci do Niej.
I taki jest nasz patriotyzm. Patrioci dzisiejsi to ci,
którzy ci´˝ko pracujà dla swojej Ojczyzny dbajàc
o swoje wykszta∏cenie. Troszczàc si´ o swojà przysz∏oÊç, pami´tajmy o dorobku przesz∏oÊci. To od nas
zale˝y, jaka b´dzie nasz kochana Polska za 20-30 lat.
Pami´tajmy o tym, ˝e TERAZ JEST NASZ CZAS. Wykorzystajmy go dobrze, aby w przysz∏oÊci inni mogli
powiedzieç o nas, ˝e byliÊmy i jesteÊmy patriotami kochajàcymi Polsk´.
Mateusz Kopaniecki sdb
Mateusz Kopaniecki jest salezjaninem, studentem
Wy˝szego Seminarium Duchownego
w Làdzie n. Wartà.
8
O radosnym
towarzystwie...
Chcia∏bym napisaç s∏ów kilka. O radosnym towarzystwie ks. Bosko. Ma si´ rozumieç. To tak na koniec karnawa∏u. Zdarzy∏o si´ Jankowi Bosko mieç k∏opoty z ...
radoÊcià. Nie do wiary! - powiecie. A jednak to prawda.
W listopadzie 1831 roku Janek przyby∏ do Chieri, niewielkiego miasteczka w pobli˝u Turynu. Kilkadziesiàt
ulic, stare mury, kilka klasztorów i koÊcio∏ów, szko∏y
i ca∏a masa robotników zwiàzanych g∏ównie z tkactwem
i w∏ókiennictwem. Janek przyszed∏ tu z nadziejami. Mia∏
wreszcie dokoƒczyç szko∏´ Êrednià, ostatni próg przed
upragnionym seminarium. Ju˝ od pierwszych dni zaczà∏
mu doskwieraç brak przyjació∏. Takich jak ci, których
pozostawi∏ w Castelnuovo, gdzie wczeÊniej pobiera∏ nauk´. I to wcale nie dlatego, ˝e nie by∏o okazji, aby si´
z kimÊ zaprzyjaêniç. Sta∏o si´ tak raczej dlatego, ˝e Janek
nosi∏ w sobie pewien program. Uwa˝a∏, ˝e ludzie w jego wieku dzielà si´ na dobrych, oboj´tnych i z∏ych. Od
z∏ych, trzeba uciekaç, jak tylko si´ ich spotka. Z oboj´tnymi przystawaç w miar´ potrzeby. Z dobrymi zawiàzaç
prawdziwe wi´zi. A poniewa˝ jak sam wspomina:
„W Chieri nie zna∏em nikogo, postanowi∏em z nikim si´
nie zaprzyjaêniaç!”. Postanowiç to jedno, a wykonaç...
Jako „Nowy” Janek zosta∏ wzi´ty pod obstrza∏ co lepszych miejskich „grandziarzy”. Ciàgn´li go do teatru
z nieprzyzwoitymi spektaklami, próbowali pozbawiç
pieni´dzy zapraszajàc do podwórkowego hazardu, namawiali na kradzie˝ owoców w okolicznych sadach i ryb
w stawach. Jeden z takich „kolegów” namawia∏ Janka,
aby okrad∏ w∏aÊcicielk´ w∏asnej stancji. To z takich powodów Jankowi brakowa∏o prawdziwych przyjació∏.
Odmiana losu przysz∏a wraz z rozpocz´ciem zaj´ç
w szkole. Janek od razu by∏ u siebie. Tymczasem miej-
scowi „gangsterzy”, którzy musieli zasiàÊç w ∏awkach,
nie celowali w lekcjach. Obsiadywali wi´c „Nowego”
wokó∏ i kazali dyktowaç sobie wypracowania, g∏oÊno
rozwiàzywaç zadania, przygotowywaç za nich zadane
tematy. Janek czu∏ si´ troch´ jak mistrz i nauczyciel, ale
szybko zrozumia∏, ˝e utwierdza swych klientów w lenistwie i niewiedzy. I wtedy przystàpi∏ do ataku, który
przysporzy∏ mu w koƒcu prawdziwych przyjació∏.
Zacz´∏o si´ od pomocy w lekcjach, t∏umaczeƒ jak
poradziç sobie z trudnoÊciami. Metoda si´ spodoba∏a,
a Janek szubko zdoby∏ autorytet u wielu. To przecie˝ on
by∏ tym, który wie, potrafi, pomo˝e. Powoli zawiàzywa∏y si´ kole˝eƒskie wi´zi. Zw∏aszcza z tymi, którzy zacz´li go szukaç nawet wtedy, gdy nie mieli do odrobienia
˝adnych lekcji. Po prostu chcieli z nim byç. Zawiàza∏a
si´ grupa ludzi, którzy chcieli byç razem. I tak Janek
z „Nowego” sta∏ si´ przywódcà, punktem odniesienie
dla rówieÊników. Zna∏ ju˝ smak tej przygody, tak przecie˝ traktowano go w dzieciƒstwie w Becchi i w Castelnuovo. Co wi´cej, wiedzia∏ jak dobrze wykorzystaç swà
pozycj´.
„Tej grupie - wspomina ks. Bosko - nadaliÊmy nazw´
«Towarzystwo weso∏oÊci». Bo takie te˝ by∏o zdanie:
prowadziç takie rozmowy, szukaç takich ksià˝ek, które
rozbudzaç b´dà radoÊç. Zabronione by∏o jedynie to, co
mog∏o powodowaç smutek i melancholi´, zw∏aszcza
rzeczy przeciwne prawu Bo˝emu. Kto przeklina∏ lub
prowadzi∏ nieprzyzwoite rozmowy, musia∏ opuÊciç nasze towarzystwo.” O dziwo du˝a grupa m∏odych, chcia∏a takich spotkaƒ i takiego towarzystwa. A Janek? Jak
sam wspomina: „By∏em ich ulubieƒcem i autorytetem;
czcili mnie jak wojsko swego kapitana”. Powoli ch∏opcy
godzili si´ te˝ na inne rzeczy, np. udzia∏ w katechezie,
nabo˝eƒstwa, modlitwy, a nawet wys∏uchanie konferencji, pójÊcie do spowiedzi, czy te˝ udzielanie sobie upomnieƒ braterskich.
Dlaczego o tym opowiadam? Ks. Mariusz mówi∏, ˝e
ten „Kontakt” jest taki karnawa∏owy. Karnawa∏ niesie
radoÊç. Nie aby moralizowaç, ale... Jak jà prze˝yjesz?
W jakim towarzystwie? Co Ci przyniesie? My ludzie
z kr´gu ks. Bosko mo˝emy naÊladowaç go tak˝e w ma∏ych sprawach. A mo˝e one sà wielkie. Kto wie na co
Was namówià, aby dobrze si´ bawiç... Odmowa boli.
A przecie˝ mo˝e z niej wyrosnàç „Towarzystwo weso∏oÊci”
Ks. Marek T. Chmielewski sdb
9
Cz´Êç II
SZATY LITURGICZNE
Króluj nam Chryste!!!
Drodzy Ministranci i sympatycy LSO!!!
Bardzo mi mi∏o, ˝e ponownie mog´ si´ z Wami spotkaç na ∏amach „Kontaktu”. Mam nadziej´, ˝e spodoba∏ si´ Wam mój
pomys∏ odÊwie˝enia, poszerzenia i dowiedzenia si´ czegoÊ nowego o tym, co stanowi naszà codziennoÊç. Zgodnie z obietnicà poni˝ej znajdziecie troszk´ informacji na temat szat liturgicznych i przedmiotów u˝ywanych w liturgii. Bez nich prze˝ywanie Mszy Âwi´tej i nabo˝eƒstw nie tylko by∏oby mniej estetyczne i zrozumia∏e, ale cz´sto utrudnia∏oby spotkanie z Panem Bogiem i w∏aÊciwe rozumienie tego, w czym uczestniczymy.
Dzi´ki szatom i przedmiotom liturgia staje si´ bardziej czytelna i zrozumia∏a, ale równie˝ wprowadza nas w pi´kny Êwiat
spotkania z Bogiem, przybli˝ajàc Go do nas i pomagajàc spotkaç si´ nam z Jego tajemnicà. O ka˝dà wi´c z szat i o ka˝dy
przedmiot s∏u˝àcy nam w liturgii powinniÊmy si´ troszczyç i dbaç, by naprawd´ pomaga∏y nam w spotkaniu z Panem Bogiem a nie stawa∏y si´ dla nas przyczynà rozproszenia i odwrócenia uwagi od spotkania z Nim.
˚ycz´ przyjemnej lektury!
ks. Pawe∏ Stefaƒski sdb
1. Alba
Pierwotnie oznacza∏a u Rzymian
bia∏à
szat´
spodnià. W zastosowaniu koÊcielnym oznacza∏a bia∏à szat´ przeznaczonà dla duchowieƒstwa
przy pewnych obrz´dach. Synod
Kartagiƒski (398) przepisa∏ jà
diakonom, ale tylko w czasie
mszy (tempore oblationis)
i przy czytaniu Ewangelii (tempore lectionis). Diakoni nosili
alb´ o szczególnym kroju i ze specjalnego materia∏u. Papie˝ Leon IV poleci∏ (IX w.) sprawowaç
msz´ w specjalnie skrojonej albie. Od X w. datuje si´ u˝ywanie alby jedwabnej, a nast´pnie
ozdabianej haftami zwanymi parurami (z przodu, na r´kawach, z ty∏u, a tak˝e na humerale,
zdobiono je per∏ami, b∏aszkami, haftowano herby fundatorów (w XVII w. tiul, koronki).
Uprzednio alba by∏a zarezerwowana dla prezbiterów, diakonów i subdiakonów w czasie sprawowania Eucharystii, po Vat. II alb´ mogà u˝ywaç tak˝e ministranci, lektorzy, akolici.
Bioràc pod uwag´ symbolik´ bia∏ej szaty, przypominajàcà chrzest i czystoÊç duszy, a tak˝e
fakt, ˝e nosimy jà podczas sprawowania najÊwi´tszych tajemnic, nale˝y dbaç o to, aby alba
by∏a zawsze „bia∏à szatà”, a nie bia∏o-czarnà od
brudu lub pomi´ta.
2. Cingulum
Wyra˝enie ∏ac. = pasek.
W staro˝ytnoÊci by∏ zwyczaj przepasywania si´
przy publicznych wystàpieniach. Papie˝ Celestyn
w liÊcie(Epistol.4,1,2 PL
50,430) do biskupów Galii nawiàza∏ do znaczenia
pasa odwo∏ujàc si´ do ¸k 12,35; „niech biodra
wasze b´dà przepasane”, i wskaza∏ znaczenie
tego gestu - czystoÊç (in lumborum praecinctione castitas - w przepasaniu - czystoÊç). Podobnà symbolik´ wskazywa∏ Amalary z Metz (Liber
officiorum II,22,2). Pasek nie musi byç stosowany, jeÊli krój alby jest odpowiedni (OWMR
81,298).
3. Kom˝a
Kom˝a jest skróconà albà,
stàd jej symbolika jest
identyczna: oznacza czystoÊç duszy, stan ∏aski
uÊwi´cajàcej. Pierwotnie u˝y-
wana by∏a w chórze podczas sprawowania liturgii godzin, a poczàwszy od XIV w. do innych
funkcji liturgicznych.
4. Pelerynka, kapturek,
sutanka, rewerenda
Kapturek (pelerynka) jest
szatà zak∏adanà przez ministranta na kom˝´. Jej kolor
odpowiada kolorowi szat liturgicznych. Sutanka jest szatà
u˝ywanà przez ministranta,
kiedy nie ubiera on alby.
Wk∏adana jest pod kom˝´.
Nie posiada symboliki, ale jest stosowana ze
wzgl´dów estetycznych. Jest koloru czarnego,
bàdê odpowiadajàcego kolorowi szat liturgicznych.
Rewerenda jest krótsza od sutanki. Ubiera si´ jà
od pasa w dó∏.
5. Humera∏
Humera∏ wywodzi si´ od
staro˝ytnej chusty, którà ludzie z wy˝szych sfer spo∏ecznych okrywali szyj´ i ramiona.
W IX w. sta∏ si´ szatà liturgicznà symbolizujàcà he∏m zbawienia (Ef
6,17; 1Tes 5,8), co akcentowa∏a modlitwa odmawiana przez kap∏ana przy nak∏adaniu humera∏u. DziÊ jest rzadko u˝ywany. Zatraci∏ równie˝ swà symbolik´ i stosowany jest praktycznie
wy∏àcznie ze wzgl´dów estetycznych.
6. Ornat
Ornat jest szatà wzorowanà na rzymskim p∏aszczu bez
r´kawów. Z czasem zacz´to go
przyozdabiaç - niekiedy bardzo
bogato, a jednoczeÊnie zmniejszano boczne cz´Êci, by nie kr´powa∏y swobody
ruchów. Obecnie odzyska∏ ornat swój pierwotny kszta∏t, ale ozdoby sta∏y si´ skromniejsze.
Cz´stym motywem jest krzy˝ stanowiàcy symbol ofiary Chrystusa. Ornatu u˝ywano pierwotnie podczas sprawowania wszystkich czynnoÊci
kap∏aƒskich. Obecnie jest on szatà u˝ywanà
przez biskupa i kap∏ana podczas sprawowania
Eucharystii oraz wielkopiàtkowej Liturgii m´ki Paƒskiej.
7. Kapa
Kapa pierwotnie by∏a strojem ksià˝´cym i królewskim. Z czasem wesz∏a
do u˝ytku w ramach liturgii - najpierw
w czasie procesji (jako ochrona przed deszczem), a póêniej zacz´to jej u˝ywaç przy przewodniczeniu liturgii godzin, udzielaniu sakramentów Êwi´tych poza Mszà Êw. oraz podczas
prowadzenia nabo˝eƒstw eucharystycznych, Liturgii S∏owa i pogrzebu.
8. Stu∏a
Stu∏a kszta∏tem przypomina szarf´
lub wst´g´, przewa˝nie rozszerzonà
na koƒcach. Kap∏an (prezbiter) i biskup noszà jà zawieszonà na obu ramionach, zaÊ diakon - spi´tà przewieszonà przez lewe rami´. Stu∏a jest
oznakà w∏adzy kap∏aƒskiej.
9. Welon
Welon u˝ywany jest przez
kap∏ana wtedy, gdy b∏ogos∏awi on wiernych NajÊwi´tszym
Sakramentem
obecnym w monstrancji. Welon jest nak∏adany
na ramiona kap∏ana w czasie liturgii przez zakrystiana albo ministranta przed samym b∏ogos∏awieƒstwem. B∏ogos∏awieƒstwo NajÊwi´tszym
Sakramentem w monstrancji nazywamy b∏ogos∏awieƒstwem sakramentalnym. Kap∏an u˝ywa
welonu tak˝e w procesji, podczas której niesiona jest monstrancja.
10. Dalmatyka
Szata liturgiczna noszona
w czasie liturgii przez diakonów. Diakon zak∏ada dalmatyk´ na alb´ i stu∏´. Pierwotnie dalmatyka by∏a strojem
Êwieckim, przyjmuje si´ ˝e pochodzi ona z Dalmacji, stàd te˝
jej nazwa. Dalmatyka jest znakiem urz´du, zaszczytu diakona
us∏ugujàcego Chrystusowi Eucharystycznemu.
Wed∏ug modlitwy odmawianej w dawnej liturgii
podczas nak∏adania dalmatyki jest ona szatà radoÊci i symbolem nadprzyrodzonej sprawiedliwoÊci.
11. Piuska
Piuska jest okràg∏à nakryciem g∏owy stosowanym
przez papie˝a (bia∏a), biskupów (fioletowa), kardyna∏ów (czerwona) i opatów (kolor zale˝y od zakonu). Zdejmuje si´ jà podczas
sprawowania Eucharystii (od Sanctus do Komunii Êw.) oraz podczas wystawienia NajÊwi´tszego Sakramentu.
10
Niezale˝noÊç i dyskrecja
Kawiarnia „Carmadone”, ul. D∏uga 14, Wroc∏aw.
Przy stoliku siedzà dwie przyjació∏ki: Martyna
i Anastazja.
M: Jestem niezale˝na, robi´ to, co chc´. W∏aÊciwie to nie
interesuje mnie opinia innych na mój temat, wa˝ne jest
moje zdanie. Co mnie obchodzi, co ludzie o mnie myÊlà,
jakie to ma znaczenie? Wszyscy na roku sà beznadziejni,
nikt mnie nie lubi, chocia˝ ja im nic nie zrobi∏am, to po
prostu L. obrobi∏a mnie i teraz oni myÊlà, ˝e ja taka jestem,
ale to wcale nieprawda, ja taka nie jestem jak ona mówi.
Ona to zrobi∏a specjalnie, bo pok∏óci∏a si´ ze mnà i teraz
chce, aby inni te˝ mnie nie lubili. I uda∏o jej si´: ca∏a grupa
si´ ode mnie odsun´∏a...
A: No co ty, nie ca∏a, a W.? S.? Nie odsun´li si´ od ciebie,
przecie˝.
M: No oni jeszcze jako jedyni ze mnà gadajà, ale te˝ nie
wiadomo, co o mnie myÊlà. Bo nie wiadomo, co ona im na
mnie nagada∏a. Niby tak w kurtuazyjnej rozmowie sà mili,
ale w sumie? Wiadomo? Mili sà, bo chcà zachowaç pozory, ˝e u nas w grupie niby jest tak fajnie, ˝e jesteÊmy zgrani, ale naprawd´ to jestem im oboj´tna. Równie dobrze
mog∏oby mnie nie byç. Oni te˝ sà mi oboj´tni. Co mnie
obchodzi, co oni o mnie myÊlà. Nie wiem jak mog∏am si´
kiedyÊ przyjaêniç z L. Tak obgaduje ludzi, swojà przyjació∏k´... Nie znosz´ jak si´ ludzi obgaduje. Ona jest beznadziejna, a widzia∏aÊ jej faceta?
A: A tak, pozna∏am go w zesz∏ym tygodniu, zrobi∏ na mnie
mi∏e wra˝enie.
M: No co ty?! Przecie˝ on jest koszmarny, w ogóle samochodem nie umie jeêdziç. Skàd ona go wytrzasn´∏a?
A w sumie dobrze, ˝e go ma, sà siebie warci, oboje tacy
beznadziejni i denni. Gdyby nie ty, to nie wiem jakbym na
tych studiach wytrzyma∏a, wszyscy si´ ze mnie Êmiejà i wykorzystujà mnie. Biorà na przyk∏ad ode mnie notatki, a sami g∏upki nie ∏a˝à na wyk∏ady i nawet „dzi´kuj´” nie po-
wiedzà. Nawet w korytarzu „czeÊç” nie powiedzà. Ja rano
zwlekam si´ z ∏ó˝ka, jad´ ÊciÊni´ta w tym koszmarnym t∏oku w autobusie, potem s∏ucham i pisz´ na tych wyk∏adach,
a te lenie Êpià sobie w ∏ó˝kach, a potem biorà ode mnie
notatki!!!
A: To im nie dawaj tych notatek skoro ci´ to tak boli.
M: No choraÊ? Jak im nie dam, to co o mnie powiedzà? ˚e
jestem samolubna i egoistyczna. W sobot´ D. mia∏ urodziny zaprosi∏ ca∏à grup´ tylko mnie nie!!!
A: Na pewno by∏o ci przykro...
M: No co ty?! Przecie˝ oni wszyscy mnie nie obchodzà,
wcale si´ tym nie przej´∏am, poza tym D. kumpluje si´
z takim nieciekawym towarzystwem, to w ogóle nie mój
poziom.
A: Tak? A mi by∏oby przykro, jakby ktoÊ z mojej grupy zaprosi∏ wszystkich tylko nie mnie.
M: No co ty, ja si´ nimi nie przejmuj´, co oni wszyscy
mnie obchodzà? Wkurza ich, ˝e jestem taka niezale˝na
i nie dbam o ich zdanie. Nawet jakby mnie zaprosi∏ nie posz∏abym, bo bym si´ tam wynudzi∏a na Êmierç.
A: No to dobrze, to przynajmniej nie jest ci smutno.
M: Wcale nie jest mi smutno, jestem zadowolona i szcz´Êliwa, jestem samowystarczalna, po co mi oni wszyscy do
szcz´Êcia potrzebni? Lubi´ z tobà rozmawiaç, tak dobrze
mnie rozumiesz, jesteÊ takà fajnà kumpelà.
A: Wiesz co, musz´ lecieç... Ale zobacz idzie E.!!!
(A. wychodzi, przy stoliku siada E.)
E: CzeÊç Martyna, mi∏o ci´ widzieç. Co s∏ychaç?
M: Stara bieda. Przed chwilà uci´∏am sobie pogaw´dke
z A. Ale ona jest g∏upia.
E: Dlaczego? Przecie˝ si´ kumplujecie z tego co zauwa˝y∏am.
M: Tam zaraz kumplujemy, tylko znajoma. Ona wcale nie
rozumie mnie i moich problemów, a poza tym s∏ysza∏am,
˝e mnie obgaduje bezczelnie za moimi plecami. KiedyÊ myÊla∏am, ˝e si´ nawet przyjaênimy, ale nie... nadajemy na innych falach. Ja jej coÊ opowiadam, a ona skwituje to ledwo
pó∏ zdankiem, wcale si´ mnà nie interesuje ani nie obchodzà jej moje problemy. A nawet jak ju˝ coÊ powie, to
w ogóle nietrafne, ona wcale mnie nie zna, a chyba uwa˝a
si´ nie wiadomo dlaczego za jednà z moich lepszych kole˝anek. Nikt mnie nie zna, nikt nie wie jaka naprawd´ jestem. I bardzo dobrze, co ich to obchodzi, wszystko by
chcieli wiedzieç, a ja przecie˝ jestem samowystarczalna.
Nie znosz´ jak ktoÊ tylko w kó∏ko gada o sobie, a innym
nie daje si´ wypowiedzieç. Ja umiem s∏uchaç ludzi, zawsze
ich s∏ucham.
E: No tak.
M: Sama przyznaj, co to by∏aby za rozmowa kiedy jedna
osoba bez przerwy nawija i drugà zmusza do s∏uchania.
I na dodatek nie obchodzi jà wcale, co ta druga osoba ma
do powiedzenia. Niestety, ale w∏aÊnie tacy sà u nas ludzie
na roku. Wszyscy tylko nawijajà, obgadujà si´ od rana do
wieczora. Och jak dobrze, ˝e ja taka nie jestem i ˝e oni
mnie wcale nie obchodzà!
E: Masz racj´, dobrze, ˝e przynajmniej my dwie jesteÊmy
normalne.
Dorota Suszniak
11
SamotnoÊç
wÊród ludzi
Ania Bieda
- jest studentkà trzeciego roku Politologii
˚yjemy w epoce trzeciej fali - fali informacyjnej,
której symbolem jest niewàtpliwie komputer. Alvin Toffler
uwa˝a, ˝e Êwiat rozwija si´ poprzez nadchodzenie kolejnych
fal. Pierwsza fala by∏a fazà rolniczà, w której powsta∏o tradycyjne spo∏eczeƒstwo ˝yjàce wg. praw natury. JednoczeÊnie
spo∏eczeƒstwo to by∏o niech´tne wszelkim zmianom. Druga
fala to fala przemys∏owa, w której to nastàpi∏a standaryzacja
pracy, produkcji, narz´dzi a przede wszystkim myÊlenia. Nastàpi∏a tak˝e specjalizacja w jednej czynnoÊci, która objawia∏a
si´ produkcjà masowà.
Trzecia faza to fala, w której dominuje indywidualizm, kreatywnoÊç, zró˝nicowanie Êwiata. Okres ten jest równie˝ nieroz∏àcznie zwiàzany z ogromnym post´pem techniki i rozwojem nauki. Post´pu tego nie mo˝emy zatrzymaç, poniewa˝
wówczas musielibyÊmy zabroniç cz∏owiekowi rozwijaç si´.
Bowiem to w∏aÊnie cz∏owiek jest twórcà lepszych technologii
i odkrywcà nowych wynalazków, które majà u∏atwiç mu ˝ycie.
Chcia∏abym spojrzeç na trzecià fal´ z dwóch stron - negatywnej i pozytywnej. Nigdy nie jest tak, ˝e coÊ ma tylko wady
albo tylko zalety, posiada zarówno wady jak i zalety. Tak
samo jest z trzecià falà, która obecnie zalewa spo∏eczeƒstwo.
W przeciwieƒstwie do drugiej fali, w której cechà charakterystycznà by∏a masowoÊç, tutaj mamy rozluênienie wi´zi mi´dzyludzkich i indywidualizm jednostki. Internet u∏atwia prac´mo˝emy wykonywaç zlecenia w domu i wysy∏aç gotowà prac´
e-mailem. W ten sposób nie musimy przemieszczaç si´, traciç
czasu w korkach. Ale sprzyja tak˝e samotnoÊci cz∏owieka
i rozluênieniu wi´zi spo∏ecznych. Ju˝ nie musimy wychodziç
z domu, ˝eby spotkaç si´ ze znajomymi, wystarczy usiàÊç przed
monitorem komputera i wejÊç na gadu gadu, lub na czat, czy forum dyskusyjne. W niektórych sytuacjach rzeczywiÊcie jest to
jedyna mo˝liwoÊç kontaktu (jeÊli nasza kole˝anka przebywa
w innymi mieÊcie, czy kraju), ale czy normalne jest, ˝e osoby
pracujàce w jednym pokoju porozumiewajà si´ ze sobà za pomocà gadu gadu? Poza tym, bycie w cyberprzestrzeni zapewnia nam poczucie bezpieczeƒstwa, a tak˝e u∏atwia zak∏adanie
masek i odgrywanie dowolnych ról. Mog´ udawaç, ˝e jestem
szcz´Êliwa nawet kiedy po policzku p∏ynà ∏zy, bo mój rozmówca ani mnie nie widzi, ani nie s∏yszy. A poza tym jakà mam gwarancj´, ˝e osoba z którà rozmawiam to rzeczywiÊcie moja kole˝anka, a nie ktoÊ zupe∏nie obcy?
Innym negatywnym przejawem nowych Êrodków technicznych jest powstawanie strze˝onych osiedli. Zygmunt Bauman
w swojej ksià˝ce: „Razem, osobno” podkreÊla, ˝e to sam cz∏owiek dobrowolnie zamyka si´ w pewnego rodzaju getcie.
Mieszkamy w nowoczesnych osiedlach, pilnie strze˝onych i nie znamy ˝adnego ze swoich sàsiadów. JesteÊmy otoczeni kratami a przed wejÊciem, w budce siedzi stra˝nik. Mo˝na sobie zadaç pytanie - przed czym si´ chronimy?
Wydaje mi si´, ˝e przed drugim cz∏owiekiem. Ale nie przed
napaÊcià z jego strony, ale nie dopuszczamy innych ludzi, bo
mogliby odkryç nasze prawdziwe ja.
Zdanie: „Czas zaczyna biec inaczej dla ka˝dego z nas” bardzo dobrze obrazuje t∏um ludzi biegnàcy codziennie chodnikami. Ka˝dy biegnie nie patrzàc, co jest wokó∏ niego. Nawet
gdyby ktoÊ upad∏ pod naszymi nogami ... prawdopodobnie byÊmy tego nie zauwa˝yli. Cz´sto przyglàdam si´ tym ludziom wyglàdajà jakby mieli klapki na oczach i nic poza swojà trasà
nie widzieli. T´po ˝ycia jest bardzo szybkie - jeÊli czegoÊ nie zrobisz teraz, to prawdopodobnie nie zrobisz
tego ju˝ nigdy. Zupe∏nie inaczej ˝yje si´ w mniejszych miastach albo na wsi. Tam nikt nigdzie nie biegnie, na wszystko
jest czas. Najwa˝niejsze jest spotkanie z drugim cz∏owiekiem
i rozmowa z nim. Bardzo dobrym przyk∏adem sà pielgrzymki piesze, które majà miejsce w lipcu i sierpniu. Cz∏owiek rano wstaje i jedynym jego celem jest dojÊcie do noclegu. Wtedy ka˝dy ma czas dla siebie i dla drugiego cz∏owieka, nikt nigdzie si´ nie spieszy. I wbrew pozorom takà form´ sp´dzenia
wakacji wybiera du˝o m∏odych ludzi. Sà to Ci sami ludzie, którzy od wrzeÊnia w∏àczajà si´ w „bieg po ulicy”. Byç mo˝e wynika to z faktu, ˝e w du˝ych miastach ˝yje si´ ju˝ wed∏ug trzeciej fali, a w miasteczkach jest jeszcze druga, a nawet pierwsza fala. Walka z falà nie ma sensu - zbyt du˝o mamy do stracenia, dlatego ∏atwiej jest si´ jej poddaç.
Niestety wyglàda to doÊç pesymistycznie - zostanà zerwane wszelkie wi´zi spo∏eczne, ka˝dy b´dzie ukrywa∏ si´ za monitorem komputera, ale... jest jeszcze druga strona. Ka˝dy
z nas potrzebuje choç chwilk´ samotnoÊci, ale nikt nie
chce byç samotny. Chcemy byç doceniani jako indywidualnoÊci, ale jednoczeÊnie chcemy, aby by∏ przy nas ktoÊ, kto podzieli naszà radoÊç. Cz∏owiek jest istota spo∏ecznà, nie potrafi ˝yç jak samotna wyspa - potrzebuje drugiego cz∏owieka.
Nasze obecne zagubienie wynika z nowej sytuacji, nowych
technologii, ale kiedy ju˝ to poznamy znowu zat´sknimy za
spotkaniami ze znajomymi, kupowaniem ciuchów w sklepie
a nie przez internet. Poza tym wi´kszoÊç z nas chce byç szcz´Êliwym, a szcz´Êcia nie dajà pieniàdze, dobrze p∏atna praca nie
dajàca satysfakcji, najnowszy model samochodu, willa z basenem - owszem one umilajà nam ˝ycie, ale to nie wystarczy.
Szcz´Êcie to dom pe∏en mi∏oÊci, w którym czeka kochana
osoba, to przyjaciele, do których mo˝na zawsze zadzwoniç.
Najwa˝niejsze jest ˝ycie w zgodzie z samym sobà i swoimi
przekonaniami. Zadaniem cz∏owieka ˝yjàcego w trzeciej fali
jest odzyskanie sensu ˝ycia, który gdzieÊ po drodze zgubi∏.
Na zakoƒczenie mo˝na przywo∏aç s∏owa Karola Wojty∏y:
„tylko dwie obràczki majà jakàÊ wartoÊç, ka˝da
z osobna nic nie znaczy”- tak samo jest z ˝yciem cz∏owieka. To inni ludzie nadajà sens naszemu ˝yciu, bez ich obecnoÊci jesteÊmy puÊci.
12
BYå MISJONARZEM
„Cia∏o nie ˝yje wiecznie - przemija.
Nazwisko? Niewa˝ne.
Wa˝ny jest tylko czyn.
Czyn ràk, ducha lub serca.”
Pierwsze kroki na Czarnym Làdzie,
w g∏owie k∏´bek myÊli: czy inny j´zyk nie
b´dzie stanowi∏ problemu? Czy uda mi si´
stawiç czo∏a wszelkim przeciwnoÊcià? Czy
dam rad´? Czy podo∏am? Tak wiele pytaƒ
a brak odpowiedzi...
Nieopodal stolicy Zambii - Lusaki, w ma∏ej miejscowoÊci Chilanga znajduje si´ Hospicjum Matki Mi∏osierdzia,
które zapewnia opiek´ medycznà, duchowà i psychologicznà, a tak˝e wsparcie, tak bardzo potrzebne ludziom z okolicznych Êrodowisk. Wi´kszoÊç pacjentów hospicjum to
nosiciele HIV/AIDS, lecz zdarzajà si´ tak˝e osoby, które
nie sà seropozytywne, lecz cierpià na inne powa˝ne choroby jak malaria czy gruêlica. W∏aÊnie w tym miejscu sp´dzi∏am 3 miesiàce, starajàc si´ ca∏kowicie poÊwi´ciç potrzebujàcym. Przekona∏am si´, i˝ prawdà jest, ˝e im wi´cej
si´ daje tym wi´cej si´ otrzymuje. Czas sp´dzony w Afryce nauczy∏ mnie wi´cej ni˝ dotychczasowe 20 lat mojego
˝ycia.
Poczàtki w Afryce nie by∏y ∏atwe. Trzeba by∏o si´ przyzwyczaiç do warunków tam panujàcych. S∏oƒce wstaje zawsze o 6 zachodzi o 18. Obowiàzków by∏o wiele. Dzieƒ
rozpoczyna poranny obchód w hospicjum, potem zastrzyki, kroplówki, zmiany opatrunków, podawanie leków, pobieranie krwi, zabiegi, robienie testów, przyjmowanie pacjentów czy wizyty u chorych w buszu. Czasem trzeba by∏o przygotowaç jedzenie, nakarmiç tych, którzy nie byli
w stanie sami jeÊç czy poÊcieliç ∏ó˝ko. A co najwa˝niejsze
- byç przy i z potrzebujàcymi. Zaraz po moim przyjeêdzie
w domku, w którym mieszka∏am, mia∏am spotkanie z pajàkami gigantami i jaszczurkami. Poczàtkowo ba∏am si´ ich,
ale ju˝ po jakimÊ czasie sta∏y si´ moimi ,,przyjació∏mi”:) Ale
to nie koniec niespodzianek, jakie przygotowa∏a dla mnie
Zambia. Po paru godzinach, kiedy zosta∏am sama, a by∏ ju˝
wieczór zabrak∏o pràdu i wody. Do tego te˝ z czasem zdà˝y∏am si´ przyzwyczaiç. Ka˝dy dzieƒ przynosi∏ nowe do-
Êwiadczenia. Obcy dotàd dla mnie kraj sta∏ si´ moim drugim domem. Przyczynili si´ do tego w znacznym stopniu
ludzie tam mieszkajàcy. Niesamowicie ciep∏e przyj´cie
i otwartoÊç ,,tubylców” sprawi∏y, ˝e nie mog∏am czuç si´
samotna.
Jest pewna ró˝nica pomi´dzy znaczeniem s∏owa hospicjum - u nas to miejsce dla ludzi, którzy sà w stanie terminalnym, tam to miejsce dla tych, którzy sà bardzo chorzy,
ale cz´sto wychodzà do domu. Wystarczy tylko, ˝e Êpià na
∏ó˝ku, jedzà kilka razy dziennie (bo w domu to zazwyczaj
raz) mogà si´ wykàpaç i dostanà witaminy i niezb´dne leki. Tak proste rzeczy ratujà ich ˝ycie, nie zawsze jednak na
d∏ugo, bo niejednokrotnie po jakimÊ czasie wracajà do nas
i umierajà w hospicjum.
Jednà z naszych pacjentek by∏a Grace, przywioz∏a jà
mama, w stanie krytycznym. 30 letnia dziewczyna wa˝y∏a
nieca∏e 30 kg. Zakrywa∏a si´ kocem, nie chcia∏a z nami rozmawiaç, nie chcia∏a jeÊç, braç leków. By∏ tego jeden powód: kiedy dowiedzia∏a si´, ˝e jest HIV pozytywna zostawi∏ jà mà˝, dzieci zabra∏a siostra, straci∏a wszystko, wi´c
nie chcia∏a ˝yç. Wystarczy∏o jednak kilka s∏ów, aby poczu∏a si´ kochanà i potrzebnà. Tydzieƒ przed moim wyjazdem
Grace o w∏asnych si∏ach wysz∏a do domu nie mogàc doczekaç si´ spotkania z dzieçmi. Grace jest tylko jednà
13
BYå MISJONARZEM
z osób, której s∏owa otuchy i wyciàgni´ta d∏oƒ przywróci∏y nadzieje. Wieczorami wraz z pacjentami hospicjum
szczególnie tymi najm∏odszymi graliÊmy i ÊpiewaliÊmy. Hitem sta∏ si´ przebój Arki Noego ,,Âwi´ty uÊmiechni´ty”
Jedna z dziewczynek nie chcia∏a nigdy Êpiewaç, nie mia∏a si∏y, by∏a smutna, nigdy si´ nie uÊmiecha∏a. Pewnego razu podesz∏a jednak do mnie, chwyci∏a za ràczk´ i powiedzia∏:
,,Taki du˝y, taki ma∏y”. S∏owa tej ma∏ej dziewczynki sprawi∏y, ˝e wiedzia∏am, ˝e jestem we w∏aÊciwym miejscu.
Niesamowite by∏y tam Eucharystie, przepe∏nione Êpiewem, taƒcem, prawdziwà radoÊcià. Ludzie do KoÊcio∏a
przychodzà ze swoim Pismem Âwi´tym i uwa˝nie Êledzà
czytania i Ewangeli´. Jest tam stosunkowo ma∏o katolików,
ale podczas cotygodniowej Mszy w hospicjum widaç by∏o
prawdziwà jednoÊç koÊcio∏ów. W Eucharystii uczestniczyli
wszyscy: ZielonoÊwiàtkowcy, AdwentyÊci Dnia Siódmego,
Âwiadkowie Jehowy, protestanci, New Apostolic i Old
Apostolic, wyznawcy KoÊcio∏a Zambijskiego i wiele innych.
Wszyscy modli si´ razem.
Ka˝dy postawiony na mojej drodze cz∏owiek mia∏ swojà w∏asnà niepowtarzalnà histori´. Wi´kszoÊç z nich ∏àczy∏o jedno - byli zara˝eni wirusem HIV. Niektórzy nie wierzyli w istnienie choroby, chocia˝ byli na ∏o˝u Êmierci, inni nie
mogli wybaczyç sobie, ˝e byli tak lekkomyÊlni i na w∏asne
˝yczenie stali si´ nosicielami, jeszcze inni, do których cia∏a
HIV dosta∏ si´ z mlekiem matki nie mogli tego pojàç. By∏y
te˝ dzieci, które po Êmierci swoich rodziców trafi∏y do kogoÊ z rodziny, jednak nie zawsze znajdowa∏y
tam mi∏oÊç i opiek´, wr´cz przeciwnie czeka∏o
tam na nie upokorzenie, wykorzystywanie psychiczne i fizyczne. Oni nie oczekiwali jednak
wspó∏czucia, oczekiwali obecnoÊci. Byç przy
nich i z nimi w ich cierpieniu i bólu, trzymaç za
r´k´ w ostatniej godzinie, widzieç ostatnie spojrzenie i s∏yszeç ostatnie s∏owo, tchnienie... to
nie jest ∏atwe. Cisnà si´ ∏zy i chc´ si´ krzyczeç...
i tylko jedno pytanie: dlaczego?
Wiele rzeczy jest tu niezb´dnych, brakuje
jedzenia, leków, ubraƒ, czasem pràdu i wodyjest si´ bezsilnym wobec tej rzeczywiÊci. Mimo
tego, ˝e by∏o wiele trudnoÊci, którym nale˝a∏o
stawiç czo∏o, wiem, ˝e warto. Dla jednego
uÊmiech, dla uÊcisku d∏oni, dla spojrzenia pe∏nego wdzi´cznoÊci - warto.
Teraz wiem, ˝e bycie misjonarzem nie jest ∏atwe. Obok
pi´knych radosnych dni sà te trudne, kiedy chce si´ uciec,
wróciç do domu, dni, w których p∏ynà ∏zy, gdzie braknie si∏.
Najwa˝niejszy jednak jest cel: jestem po to, aby s∏u˝yç.
Za ka˝dym razem, kiedy patrz´ na zdj´cie z Afryki powracajà wspomnienie. Tego nie mo˝na zapomnieç. Czas
sp´dzony tam by∏ dla mnie prawdziwym b∏ogos∏awieƒstwem. Jak powiedzia∏ mi tamtejszy misjonarz ,,bakcyla po∏kn´∏aÊ, wi´c b´dziesz musia∏a tu wróciç”...
KiedyÊ us∏ysza∏am takà oto histori´: Pewien cz∏owiek
przechadzajàc si´ brzegiem morza zauwa˝y∏ niezliczonà
liczb´ meduz, które fale wyrzuci∏y na brzeg. Natychmiast
zabra∏ si´ do wrzucania ich z powrotem do wody. Uwa˝nie
obserwowa∏ go w tym czasie drugi cz∏owiek, który nie
opar∏ si´ podejÊç i zwróciç uwag´ nieznajomemu: ,,Co ty
robisz cz∏owieku? Zobacz ile tu meduz, nie uda si´ Tobie
ocaliç wszystkich i wrzuciç je ponownie do morza! Twoje
starania nie majà sensu! To nie ma znaczenia!” Cz∏owiek
zatrzyma∏ si´ na chwilk´, popatrzy∏ na trzymanà w∏aÊnie
w r´ku meduz´, po czym spojrza∏ na nieznajomego
i z uÊmiechem odpar∏: ,,Dla tej jednej ma” po czym wrzuci∏
jà do wody.
Ka˝dy z nas jest Êwiadomy, ˝e nie uda
nam si´ pomóc wszystkim, którzy pomocy
potrzebujà, nie uda nam si´ nawet do nich
wszystkich dotrzeç, ale to nie powód do
rezygnacji. Jestem, pewna, ˝e nawet dla
jednej osoby czy rodziny, dla jednego
uÊmiechu warto. Warto si´ trudziç i poÊwi´ciç siebie. To ma sens i to ogromny.
Przemierzajàc drog´ naszego ˝ycia napotykamy ró˝ne
wyzwania, czasami trzeba zrezygnowaç z wielu rzeczy, aby
osiàgnàç wymarzony cel. Wiem, ˝e jest wiele osób, których
droga jest pe∏na przeszkód. Mo˝e, gdy chwycisz ich za r´k´ b´dzie im ∏atwiej iÊç? Towarzyszyç innym to prawdziwe
poÊwi´cenie. Mo˝e w∏aÊnie Ty podejmiesz to wyzwanie?
Bo czasami wystarczy tylko czyjàÊ d∏oƒ zamknàç w swojej
d∏oni, wtedy nawet ∏zy smakujà jak szcz´Êcie.
Karolina Szpakowska
14
WIERNI DO KO¡CA.PL WIERNI DO KO¡CA.PL
ÂLADAMI POZNA¡SKIEJ PIÑTKI
Ks. Bosko
w ˝yciu
„Poznaƒskiej
Piàtki”
W ostatnim dniu stycznia obchodzimy uroczystoÊç Êw. Jana Bosko. W∏aÊnie 31 stycznia
1888 r. ten wielki wychowawca i przyjaciel ludzi m∏odych
narodzi∏ si´ dla nieba. Rodzina
Salezjaƒska na ca∏ym Êwiecie
dzi´kuje w tych dniach za dar
ks. Bosko i jego charyzmatycznà misj´ w KoÊciele, która
trwa i pi´knie si´ rozwija. MyÊl´, ˝e dla nas wszystkich ks.
Bosko jest wa˝nym punktem
odniesienia, w codziennym
dà˝eniu do Êwi´toÊci. Nie inaczej by∏o w ˝yciu i m´czeƒskiej drodze „Poznaƒskiej
Piàtki”
DuchowoÊç ks. Bosko poznali w oratorium salezjaƒskim
przy ul. Wronieckiej w Poznaniu. Ucz´szczali tam przez
wiele lat formujàc swoje
chrzeÊcijaƒskie dusze w radosnym wype∏nianiu codziennych obowiàzków. Tu ugruntowali si´ w wierze i zakochali w ks. Bosko. W ˝ycie oratoryjne anga˝owali si´ ca∏ym
sercem stajàc si´ z czasem
animatorami ˝ycia religijnego,
kulturalnego i sportowego
w kipiàcym ˝yciem zak∏adzie
salezjaƒskim. Cieszyli si´ autorytetem wÊród m∏odszych
kolegów.
Ksiàdz Bosko towarzyszy∏ naszym bohaterom tak˝e na
drodze m´czeƒstwa. Cz´sto
dowo∏ywali si´ do niego w listach wysy∏anych do najbli˝szych. Opiece i wstawiennictwu ksi´dza Bosko polecali
ÂLADAMI POZNA¡SKIEJ PIÑTKI
swoje rodziny w ostatnich listach napisanych tu˝ przed
Êmiercià. W wi´zieniu odmawiali modlitwy salezjaƒskie znane z oratorium.
Wi´kszoÊç z nich odtwarzali
z pami´ci, dlatego Edek Kazimierski w jednym z listów
wys∏anych
z
wi´zienia
w Neukoln, prosi∏ o przes∏anie mu nowenny do Êw. Jana
Bosko. Ch∏opcy modlili si´
tak˝e, wedle zaleceƒ Êwi´tego wychowawcy do Maryi
Wspomo˝ycielki Wiernych.
W wi´ziennych warunkach
starali si´ przypominaç duchowe wskazania Êwi´tego.
Franciszek K´sy pisa∏ do rodziny: „We Wronkach (...)
postanowi∏em ˝yç inaczej,
tak jak nam kaza∏ ksiàdz Bosko, ˝yç, aby si´ Bogu i Jego
Matce podobaç.” Podobnie
pisa∏ Klinik: „Ró˝aniec Twój
mam zawsze przy sobie (czy
b´dzie póêniej mo˝liwe, wàtpi´) gdy˝ wiem, ˝e jest to
tak, jak powiedzia∏ Êw. J. Bosko, najskuteczniejsza modlitwa”. W jego wi´ziennej celi
w Berlinie znalaz∏ si´ na Êcianie obraz ks. Bosko. Ch∏opiec wspomina∏ o tym
w swojej wi´ziennej korespondencji:
„Lecz
Bóg
i Wspomo˝ycielka jest zawsze z nami, a przy takiej
opiece nigdy nie zginiemy.
(...) U mnie w celi na jednej
ze Êcian wisi obrazek Êw.
J Bosko z relikwià, a ni˝ej po
obu bokach oprawione fotografie najdro˝szych osób”.
Bioràc przyk∏ad z „Poznaƒskiej Piàtki” starajmy si´ tak
jak oni kochaç ks. Bosko
i odwo∏ywaç do niego
w trudnych chwilach.
ks. Jaros∏aw Wàsowicz
15
WIERNI DO KO¡CA.PL WIERNI DO KO¡CA.PL
WOKÓ¸ POZNA¡SKIEJ PIÑTKI
Powrót „Poznaƒskiej Piàtki”
do wi´zienia we Wronkach
Jednym z wielu miejsc wi´ziennej katorgi na m´czeƒskiej
drodze Poznaƒskiej Piàtki by∏y Wronki. Ch∏opcy zostali tu
osadzeni w listopadzie 1940 i przebywali w wi´zieniu do
23 kwietnia 1941 r. We Wronkach swoje pierwsze wi´zienne Bo˝e Narodzenie i Wielkanoc.
W okresie okupacji (6. IX. 1939 - 20. I. 1945) obiekt wi´zienny we Wronkach w∏àczony zosta∏ w system wi´zieƒ
sàdowych III Rzeszy w ramach Kraju Warty. By∏o to jedno z wi´kszych wi´zieƒ (Strafgefangins) na ziemiach wcielonych do hitlerowskich Niemiec. Przez ca∏y okres okupacji przez wi´zienie to przesz∏o ponad 28 000 wi´êniów.
Liczba ta nie obejmuje jeƒców, zak∏adników i innych osób
osadzonych we Wronkach w pierwszych tygodniach okupacji. Wi´zienie w okresie okupacji hitlerowskiej by∏o
miejscem masowej eksterminacji. W skutek wyjàtkowo
ci´˝kich warunków bytowych i stosunku niemieckiego
personelu w wi´zieniu tym zmar∏y co najmniej 804 osoby.
Z Wronek „Poznaƒska Piàtka” zosta∏a przewieziona do
wi´zieƒ w Berlinie, ale... po 65 latach ch∏opcy znów tu trafili. Sta∏o si´ to za sprawà wspólnoty Odnowy w Duchu
Êw. „Nazaret”, która gromadzi si´ przy parafii Êw. Rodziny
w Pile. Od lat wspólnota przygotowuje paczki Êwiàteczne
dla wi´êniów. Trafiajà one do skazanych osadzonych we
Wronkach. W tym roku do paczek zosta∏y do∏àczone ma∏e ksià˝eczki zawierajàce ˝yciorysy b∏ogos∏awionych oratorianów oraz ich listy napisane do rodzin w ostatnich godzinach ˝ycia. Zosta∏y one wydane przez Salezjaƒskie Stowarzyszenie Wychowania M∏odzie˝y, i rozdawane by∏y
wczeÊniej wszystkim uczestnikom zlotu m∏odzie˝y salezjaƒskiej w Rumi, który odby∏ si´ pod has∏em „Tacy sami
jak my”.
ks. Jaros∏aw Wàsowicz SDB
Animatorzy
MGS w Poznaniu
W Poznaniu, w dniach 5-7 stycznia
2007 odby∏o si´ drugie spotkanie Ekipy odpowiedzialnej za organizacj´ Forum Animatorów Salezjaƒskiego Ruchu M∏odzie˝owego. W spotkaniu
uczestniczy∏o 19 osób z terenu ca∏ej
Polski. Szefem ekipy jest ks. Dariusz
Bartocha sdb. W prace przygotowawcze zaanga˝owane sà równie˝ osoby
odpowiedzialne za duszpasterstwo
m∏odzie˝owe w polskich prowincjach
Salezjanów i Salezjanek. W czasie spotkania ustalono mi´dzy innymi has∏o
Forum: Kocham Ci´, ˚ycie!
WOKÓ¸ POZNA¡SKIEJ PIÑTKI
Spotkanie by∏o okazjà do odwiedzenia Oratorium przy ul.
Wronieckiej. Ksiàdz Andrzej Godyƒ sdb przybli˝y∏ m∏odzie˝y histori´ „Poznaƒskiej Piàtki”. Animatorzy mieli równie˝ okazj´ zobaczyç oryginalne zdj´cia, listy i inne dokumenty zwiàzane z ˝yciem B∏ogos∏awionych. Du˝ym zainteresowaniem cieszy∏ si´ pami´tnik Edy Kaêmierskiego pisany szyfrem. Zwieƒczeniem spotkania by∏a uroczysta Msza
Êwi´ta, sprawowana w tej samej Êwiàtyni, w której modli∏a
si´ „Poznaƒska Piàtka”.
Módlmy si´
za wstawiennictwem
Poznaƒskiej Piàtki
Prosz´ goràco o modlitw´ o zdrowie, Bo˝e b∏ogos∏awieƒstwo i wszelkie potrzebne ∏aski dla Marty. Z serca dzi´kuj´…
Prosz´ o modlitw´ za zdane egzaminy Marysi i Micha∏a.
Z serca dzi´kuj´…
Módlmy si´ za wstawiennictwem Poznaƒskiej Piàtki
o szcz´Êliwà operacj´ (w szpitalu w Poznaniu), zdrowie i si∏y w cierpieniu dla Danusi i jej najbli˝szych….
Za tych, którzy kiedykolwiek prosili nas o modlitw´, którym jà obiecaliÊmy i za tych, którzy jej potrzebujà…
Zapisz swojà proÊb´ w Ksi´dze Intencji i pomódl si´ za innych – www.wiernidokonca.pl

Podobné dokumenty

Kobiety Pracownicy 50+ - Czytelnia FRSE

Kobiety Pracownicy 50+ - Czytelnia FRSE ChcielibyÊmy, aby zainspirowa∏y Paƒstwa do tworzenia nowych pomys∏ów i inicjatyw.

Více