luteranin_czerwiec_lipiec_2009
Transkript
luteranin_czerwiec_lipiec_2009
Informator luterańskiego Zboru Ewangelickiego A.W. przy kościele ap. Piotra i Pawła w Czeskim Cieszynie Èeský Tìšín - Czeski Cieszy n Nr 6-7 / 2009 www. Luterani-lecav.cz červen-červenec – czerwiec-lipiec Ks. Rafał Bukowiecki Współcześni „marzyciele” WSTĘP Zauważyłem, że pewni ludzie mimo, ze związani są z Kościołem, mają jakąś wrodzoną skłonność do szybkiej zmiany swego zdania, a nieraz nazywania nieprawdy prawdą i odwrotnie nazywania prawdy nieprawdą. Jest to bardzo smutne. To są ludzie o rozdwojonej duchowej jaźni. Ta duchowa niedojrzałość powoduje, że szybko i łatwo przerzucamy odpowiedzialność na innych ludzi, często niewinnych. Taka postawa psychiczna ma bardzo zły wpływ na kształtowanie teologii Kościoła, mimo że zasadą luteranizmu jest stanie twardo na gruncie Pisma Świętego, które wyłożone jest wiernie w księgach symbolicznych luteranizmu w roku 1580 (Księga Konkordii, Księga Zgody), które w naszej obecnej rzeczywistości można nabyć i to zarówno w języku polskim, jak i czeskim. Słuchając tego co ludzie mówią na temat pewnych prawd luteranizmu, wydaje się, że: 1. nigdy nie byli luteranami, 2. albo nie znają i nigdy nie znali podstawowych zasad luteranizmu, 3. albo już dawno nie są rzeczywistymi luteranami, gdyż jakieś inne ideologie i teologie zawładnęły ich sercami. W rozmowie z tymi ludźmi słyszmy nieraz: ”tego nas nie uczono”, „nasz ksiądz wypowiadał inne formuły liturgiczne”, które w konfrontacji choćby tylko z Małym Katechizmem ks.dr. Marcina Lutra nie są pochodzenia luterańskiego.Jeszcze inni ludzie pochłonięci nowoczesnym, amerykańskim „pietyzmem”, który wyznaje raczej„teologię ewangelikalną”, a nie „teologię ewangelicką”, która nie wiele ma już do czynienia ze starym „luterańskim pietyzmem”, pietystów XVII i XVIII wieku. Pietyzm bowiem to nurt religijny, który powstał w luteranizmie (ks. Filip, Jakub Spener, który napisał książkę: „Pia desideria” – „Pobożne życzenia” w roku 1675) nawiązywał do luterańskiej i biblijnej nauki o „powszechnym kapłaństwie”, który jednak nie podważał „urzędu kościelnego” Kościoła, ani sakramentów i nauki o władzy kluczów. Kontynuatorem Spenera był w Halle ks. August Herman Franke. Pietyzm dotarł do Szwecji, Danii, Norwegii, Szwajcarii, Czech i Polski, a także poza kontynent europejski. Pietyzm przyczynił się do powstania w łonie Kościoła Anglikańskiego odłamu metodystów (dziś: Kościół Metodystyczny, gdzieniegdzie Ewangelicko – Metodystyczny), dopomógł do reaktywacji Kościoła Braci Czeskich pod nazwą „Bracia Morawscy” (łac. „Unitas fratrum”). Pietyzm przyczynił się do rozkwitu misji ewangelickich w świecie. Protestanccy władcy mieli na swoich dworach pietystycznych doradców i kaznodziejów dworskich. Pietyści kładli szczególny nacisk na rozbudzenie uczuć religijnych poprzez modlitwę, studiowanie Pisma Świętego, oraz działalność charytatywną, Ich zadaniem było budzenie pobożności, czyli pietyzmu (pietyzm = pobożność), „ciepłej religii”, serdecznej, pomocy potrzebującym, wspieranie szkół i młodzieży studiującej. 6-7/ 2009 Taki pietyzm przed 300 laty dotarł na Śląsk Cieszyński. Przyszedł tu wraz z pierwszymi proboszczami kościoła Jezusowego, księżmi: Janem Muthmannem, Janem Adamem Steinmetzem, Janem Liberdą. Niestety, nauki zwiastowane przez księży pietystycznych nie przez wszystkich były przyjmowane i pierwsi księża – pietyści musieli opuścić Cieszyn, zostali po prostu wygnani. Pietyzm jednak pozostał po obu stronach Olzy, niestety nie zawsze zachował swój pierwotny luterański charakter. Pod koniec XX wieku zmieszał się on z niektórymi ewangelikalnymi kierunkami odstającymi poważnie od pierwotnego luteranizmu i pierwotnego pietyzmu. To jest też powodem, że niektórzy nasi współwyznawcy wewnętrznie porzucili już czysty luteranizm (sprawa sakramentów świętych, władzy kluczów i urzędu Kościoła). Te sprawy rzutują na praktyczne, codzienne życie naszych Kościołów, w których nieraz prawdziwy luteranizm, o jakich mówią wspomniane już powyżej księgi wyznaniowo luteranizmu, nie ma racji bytu w naszych Kościołach. A niektórzy duchowni nie chcąc się po prostu narażać swoim wiernym i niechcąc prowadzić z nimi debat teologicznych (wygodnictwo!), po prostu robią tak jak jest powiedziane w przysłowiu: „aby owca była cała i wilk syty.” W jednym z artykułów, mianowicie: „Marcin Luter - mnich, kapłan i doktor teologii katolickiej”, do którego odsyłam, było powiedziane, że na naszym terenie mieszały się różne prądy teologiczne, często niezgodne z teologią luterańską, które miały zgubny wpływ na kształt ówczesnego Kościoła. W artykule „Przeciw luteranizmowi, który nie jest luteranizmem” są przedstawione kwestie rażące, które dotyczyły Sakramentu Ołtarza, Absolucji i Chrztu Świętego. Istnieje nadzieja, że te sprawy SĄ już wyjaśnione, chociaż jeszcze niektóre jednostki próbują wpłynąć na formułę absolucji, aby luterańską i luterską formułę (patrz: „Mały Katechizm”) zamienić na formułę „kalwińską”, lub „unijną”. Zauważyłem również, że na Śląsku Cieszyńskim w poważnym stopniu został przesunięty akcent z teologii luterańskiej na „teologię ludową”, na miejscową „tradycję”, którą miejscowy Kościół w dawnej Czechosłowacji zamknięty przez ustrój totalitarny wypracował sobie (głównie poprzez tzw. „ruch misyjny”, który obecnie jest „przy Kościele”, a nie „w Kościele”). Nie mając większego kontaktu z innymi Kościołami Luterańskimi na świecie, wpadł w krąg tej tzw. „ludowej teologii pietystyczno-ewangelikalnej”, którą często na świecie porównuje się z Lutrowym określeniem „Schwermerei” („marzyciele”), czyli tak zwanych współczesnych marzycieli. Oni w zborach narzucają księżom swoją teologię i często ustalają porządki nabożeństw (co może być, a czego nie może być!) W dzisiejszym świecie prym wiedzie teologa przełomu XIX i XX w.: liberalizm i modernizm. Niszczy ona wszelką różnorodność, nie spocznie, dopóki Cz e s k o c i e s z y ñ s k i 1 Informator luterańskiego Zboru Ewangelickiego A.W. przy kościele ap. Piotra i Pawła w Czeskim Cieszynie nie uczyni z kobiety mężczyzny i z mężczyzny kobiety, wszystkiego, co nie jest zuniformizowane staje się złem i trentem nie nowoczesnym. Jeden trent musi być odpowiedzią na wszystko; jednorodność wszystkiego; zuniformizowane spojrzenie na życie i jednomodelowość rozwoju tego życia; cokolwiek wykracza albo nie mieści się w jednym schemacie, jest postrzegane jako obraza. Tak jest ze współczesną teologią i Kościołem. Światowa teologia pietystyczno -ewangelikalna chce za wszelką cenę wtrącić luteranizm w niezgodne z księgami wyznaniowymi spojrzenie na Biblię, chce unii z Kościołami ewangelikalnymi. W Niemczech rzekomo w związku z oszczędnościami finansowymi łączy się Kościoły Ewangelicko – Luterańskie z Kościołami Ewangelicko – Unijnymi. Np. ostatnio połączono Kościół luterański Turyngii (Eisenach) z Kościołem Unijnym w Magdeburgu i stworzono jeden Kościół Krajowy bez przydomku „luterański” na czele oczywiście z biskupką, zamiast dwóch dotychczasowych biskupów. Jedynie mały Krajowy Kościół luterański w Schaumburg-Lippe z 70 tysiącami wiernych nie skorzystał z tej propozycji i pragnie pozostać sobą. Historia zna już bowiem takie rządy „oszczędnościowe” w Kościele, gdy to na Mazurach zlikwidowano luterański urząd biskupi (episkopalny) i wprowadzono rządy Konsystorza, jako rzekomo tańszego urzędu Kościoła. Reformacja luterańska nie była próbą utworzenia nowego odłamu chrześcijaństwa bądź rozpowszechnianiu nowego podziału wśród chrześcijan, lecz próbą przywrócenia zepsutemu Kościołowi jego biblijnej, starożytnej i apostolskiej czystości w doktrynie i praktyce. Dlatego Kościół luterański jest starożytnym Kościołem Jezusa Chrystusa i jego Apostołów. A jeżeli tak, to wzorem dla reform i udoskonaleń powinno być 7 pierwszych ekumenicznych soborów i teologia starożytnych Ojców Kościoła, na których wzorował swoją teologię Marcin Luter, jako że była teologią głęboko osadzoną w Biblii. Nie uzasadnione są zmiany w kierunku liberalizmu i modernizmu, w kierunku który proponują marzyciele, jak ich nazywa Luter, a dzisiaj nazwalibyśmy ich „pietystami ewangelikalnymi”. Dlatego wszyscy chrześcijanie winni modlić się o jedność Ducha i używać gorliwie środków łaski, wyłącznie przez które ta jedność jest zachowana1. Spotykamy się często tu i ówdzie z głosami: „…my tak ewangelizacyjnie chcemy podchodzić do Kościoła, nie urzędowo, lecz biblijne”. Jakież to błędne, oszukańcze stwierdzenie! Luter daje oczywiście wolność w liturgii. Ta wolność wynikała jednak z tego, że dawniej kapłan sprawujący liturgię mszalną był zobowiązany przez papiestwo do odprawienia jej dokładnie z zapisem pod karą grzechu ciężkiego. Dlatego kapłan musiał wszystko dokładnie wypowiadać zachować wszystkie ukłony i przyklęknięcia, a jeśli tego nie zachował lub się pomylił musiał odprawiać jeszcze raz mszę, ponieważ w przeciwnym przypadku popadał w grzech ciężki. O takim niewolniczym spojrzeniu na liturgię mówił Luter, a nie o jakimś odrzuceniu liturgii, czy jej lekceważeniu, jak to dzisiaj często ma miejsce. Tylko za pomocą środków łaski, a więc Pisma Świętego i sakramentów świętych jako kanałów łaski Bożej działa Duch Święty w Kościele i działa na wierzącego, a nie inaczej, jak tego chcą marzyciele. Tylko tam gdzie jest zwiastowane czysto i wiernie Słowo Boże i Sakramenty święte są sprawowane i udzielane zgodnie z ustanowieniem ich przez Jezusa Chrystusa, tam jest prawdziwy Kościół i tam prawdziwie działa Duch Święty. Jeżeli przez środki łaski to w liturgii Kościoła, bo jak inaczej sprawować sakramenty, nazywane środkami łaski? Trzeba dobrze zrozumieć Lutra ponieważ teologia luterańska jest na wysokim poziomie biblijnym, oparta jest na egzegezie i hermeneutyce biblijnej. Być może, że dlatego dla niektórych ewangelikalnych kierunków nie jest dostatecznie zrozumiałą, ze względu na ich płytkie rozważania, powierzchowne, oparte tylko na uczuciach. Uczucie nieraz może być jednak zwodnicze. ZAGADNIENIA I. Ewangelia w Słowie i Sakramentach. Głównym problemem teologicznym, który zniszczył teologię luterańską jest pojęcie „przebudzenia, nawrócenia, odrodzenia” różnego od pojęcia biblijnego. Według nich przebudzenie oznacza stan, w którym grzesznik jest przebudzony do poczucia własnej winy i do pragnienia zbawienia przez Chrystusa, lecz nie jest jeszcze nawrócony, bo nie zdecydował się przyjąć łaski, a więc znajduje się w stanie pośrednim. Według Pisma Św. człowiek przebudzony oznacza człowieka nawróconego, a człowiek nawrócony – człowieka przebudzonego (Ef 2, 5-8). Poza tym Biblia wyklucza stan pośredni. Ewangelikalni stosują termin „przebudzenie” do tych, którzy nie tylko zostali przerażeni przez Prawo, lecz także posiedli też początki wiary, a więc są już nawróceni. Biblia naucza, że pokutujący grzesznik posiada iskierkę wiary, jest prawdziwie nawrócony2. W kręgach pietystyczno-ewangelikalnych zaczęto eksponować swoje nawrócenie na nabożeństwach. Nie do zaakceptowania przez luterańską liturgię stało się obnażanie i uzewnętrznianie osób nawróconych podczas nabożeństw. Żąda się nieraz od ludzi publicznego świadectwa wiary, publicznego wyznawania grzechów (nawet tych niepopełnionych), a Biblia mówi o „komorze”, o wyznawaniu grzechów przed Bogiem, o skrusze wobec Boga, a nie człowieka. Niektórzy teolodzy w Polsce zastanawiają się nad tym, czy na XII Synodzie Kościoła w Polsce, który skrócił Biskupowi kadencję, nie wzięła góry właśnie „ewangelikalna teologia”? Zamiast sprawowania i nabożnego uczestnictwa w Sakramencie Ołtarza (Wieczerzy Pańskiej, Eucharystii), który według Marcina Lutra i luterańskich ksiąg symbolicznych jest wierzchołkiem nabożeństwa, to tym wierzchołkiem staje się świadectwo. Wydawać by się mogło, że taki duchowy ekshibicjonizm wyparł prawdziwą i jedyną formę nabożeństwa i zwiastowania Ewangelii. To doprowadziło w przeszłości i jeszcze teraźniejszości do wyłączenia Komunii Świętej z nabożeństwa głównego i do zatracenia u wiernych wewnętrznej potrzeby częstego uczestnictwa w Wieczerzy Pańskiej. Z tego stanu rzeczy wynika, jak zeszliśmy z drogi luterańskiej, jak w praktyce i we współczesnej teologii, zwłaszcza tej „ludowej” pojmujemy reformacyjne pojęcie środków łaski. W praktyce może pozornie wydawać się wszystko dobrze, a teologicznie jesteśmy oddaleni od Lutra i Ojców naszej wiary. Aby udzielić i przekazać ludziom zasługi, które Chrystus wyjednał i zabezpieczył dla świata przez Swoją śmierć na krzyżu (2Kor. 5,21: Rz 5,18), Bóg posługuje się określonymi zewnętrznymi i widzialnymi środkami, za pomocą których Duch Św. stwarza i zachowuje wiarę, i przez co dokonuje zbawienia grzesznika. Według Biblii przez środki łaski udziela Bóg tym, którzy obcują z Ewangelią w Słowie i Sakramencie, łaskę i sprawiedliwość Chrystusa. Moc sprawcza polega na tym, że Duch Św. przez środki łaski stwarza, umacnia i zachowuje wiarę w odpuszczenie grzechów, co prowadzi do nawrócenia, subiektywnego usprawiedliwienia i uświęcenia. Dlatego mówi się, że są kanałami, którymi Bóg przekazuje swoją łaskę. Ewangelikalizm głosi, że środki łaski Bożej nie są potrzebne do zbawienia i oddzielają działanie Ducha Św. od tychże środków3. Jak to wygląda w praktyce. Do dnia dzisiejszego można usłyszeć, że Sakrament Ołtarza jest nie tak ważny jak Słowo Boże, podczas gdy Sakrament to widzialne Słowo Boże, w którym Bóg nie tylko do nas przemawia, ale nam się daje, jest wśród nas obecny, łączy się z naszym ciałem i naszą krwią. Dlatego Sakrament (Chrzest święty i Wieczerza Pańska) nie powinien być sprawowany jak krytykowana przez Lutra „Winkelmesse” (tzw. „msza pokątna”), lecz powinien stanowić centrum nabożeństwa. Jeżeli była by przez ostatnich 300 lat tak przedstawiana luterańska teologia Sakramentu i Słowa Bożego, to nie musielibyśmy wracać do Lutrowej „Winkelmesse” („mszy J.T. Muller, „Dogmatyka Chrześcijańska”, Wa-wa 2008, s. 589 Tamże, s.695 4 Błędne teologicznie, odstępcze od teologii luterańskiej. 2 3 1 2 Tamże. s.75 6-7/ 2009 Cz e s k o c i e s z y ñ s k i Informator luterańskiego Zboru Ewangelickiego A.W. przy kościele ap. Piotra i Pawła w Czeskim Cieszynie pokątnej”). Jeżeli nawet Sakrament Ołtarza jest w nabożeństwie i wszystkie formy nabożeństwa zachowane to heterodoksyjne4 jest rozgrzeszenie i konsekracja. Na czym to polega? 1. „Nikt nie może odpuszczać grzechów tylko Bóg.” To stwierdzenie jest stwierdzeniem nie biblijnym i nie luterańskim. Ponieważ, rozgrzeszenie można zdefiniować jako szczególną formę zwiastowania Ewangelii, która polega na tym, że duchowny, lub każdy chrześcijanin odpuszcza grzechy jednej osobie, lub wielu osobom w odpowiedzi na złożone wyznanie grzechów. Rozgrzeszenie oznacza Ewangelię zwiastowaną pojedynczemu człowiekowi, który tym sposobem otrzymuje pocieszenie w odpowiedzi na wyznane przez siebie grzechy. Rozgrzeszenie jest więc Ewangelią zwiastowaną do konkretnego człowieka (Mt 9,2, Łk. 7,48). To co Ewangelia udziela wszystkim ludziom, to rozgrzeszenie udziela ksiądz w imieniu Boga i z rozkazu Chrystusa poszczególnej jednostce. Doktryna o rozgrzeszeniu jest poświadczona w Biblii (Mt 18,18, J 20,23, Mt 9,8, 2 kor. 2,10). Przy rozgrzeszeniu odpuszczenie grzechów jest nie tylko ogłoszone ludziom, lecz zostaje im rzeczywiście udzielone i przekazane (J 20,23), tak samo jak to czyni w sposób powszechny Ewangelia (Łk 24,47). Tym, który rozgrzesza jest Bóg. Nie ma podwójnego rozgrzeszenia, jednego ogłoszonego przez Boga, a drugiego przez człowieka (księdza), bo rozgrzeszenie ogłoszone przez ludzi jest rozgrzeszeniem ogłoszonym przez Boga. Ludzie ogłaszają rozgrzeszanie Boga w Jego miejsce5 . 2. Ograniczoność łaski. Z tych błędnych nie biblijnych przekonań pietystów ewangelikalnych wynika, że ograniczają wyłączność łaski i negują obiektywne usprawiedliwienie. Problem polega w formie rozgrzeszenia. Jeśli prawdziwie pokutujesz i wierzysz, to twoje grzechy są odpuszczone. Na to już dawno zwracali uwagę luterańscy teolodzy słowaccy. Używana taka formuła absolucji jest herezją ponieważ warunkuje łaskę i usprawiedliwienie. 3. Konsekracja. Jak się przejawia? Często w niedbałości poświęcenia Słowem Bożym elementów chleba i wina. Na jednej z ewangelizacji pod namiotem odprawiano Wieczerzę Pańską, kiedy zabrakło konsekrowanego chleba i wina, przynoszono chleb i wino z zaplecza i bez ponownej konsekracji Słowem Chrystusowym (Słowami Ustanowienia) rozdzielano. Jest to całkowite niezrozumienie Sakramentu Ołtarza jako środka łaski. Dlatego niektórzy ludzie zrezygnowali z przystąpienia do Stołu Pańskiego i wychodzili przed zakończonym nabożeństwem. II. Prawowierność Ponieważ Kościoły ewangelikalne i Kościoły z przeważającym w teologii pietyzmem ewangelikalnym nie są dla prawowiernych luteran prawowierne, gdyż nie tylko, że nie zachowują doktrynę biblijną, ale również nie nauczają czystego luteranizmu, co widać w podejściu do środków łaski, dlatego wiele konfesyjnych Kościołów luterańskich nie utrzymuje z nimi interkomunii (wspólnoty komunijnej, wspólnoty ołtarza). Kościół musi być prawowierny nie tylko w teorii, ale przede wszystko w praktyce, co w przeciwnym przypadku pociąga za sobą dyscyplinowanie osób, które głoszą poglądy niezgodne z Pismem Świętym i księgami symbolicznymi. Kościół który chce być prawowierny, musi nie tylko nauczać zgodnie z Pismem Św., lecz także troszczyć się o to, aby praktyka odpowiadała normom biblijnym. Chodzi o: - warunki przynależności kościelnej, - warunki uczestnictwa w Sakramencie Ołtarza, - wymaganie moralne, - sprzeciw wobec indyferentyzmowi teologicznemu, - unionizm6. Tamże, s.718 – 719. Unia z Kościołem kalwińskim, lub innym o podobnej teologii np.: Kościół Czeskobraterski, Kościół Braterski, czy różne Kościoły ewangelikalne. 5 6 6-7/ 2009 Ks. dr hab. Dietrich Bonhoeffer Brat - po poSSrednikiem przebaczenia „Wyznawajcie zatem sobie nawzajem grzechy” (Jk 5, 16) Kto pozostaje sam ze swoim złem, ten pozostaje całkiem sam Może być też tak, że chrześcijanie - mimo wspólnych nabożeństw i modlitw, mimo całej wspólnoty w służbie - pozostawieni są sami sobie; może być tak, że nie nastąpiło ostateczne przebicie do wspólnoty, bo tworzą oni wprawdzie wspólnotę jako wierzący i pobożni, lecz nie tworzą jako niepobożni i grzesznicy. Pobożna wspólnota nie pozwala przecież nikomu być grzesznikiem, dlatego każdy musi zakrywać grzech swój przed sobą i przed wspólnotą. Nie wolno nam być grzesznikami. Jakież byłoby wielkie zgorszenie wielu chrześcijan, gdyby pewnego razu pomiędzy pobożnych wcisnął się prawdziwy grzesznik. Dlatego pozostajemy sami z naszym grzechem: w kłamstwie i zakłamaniu; my przecież jesteśmy teraz grzesznikami. Jest jednak łaska Ewangelii, której do końca nie pojmują pobożni, a która stawia nas w prawdzie i powiada: ty jesteś grzesznikiem, wielkim; nikczemnym grzesznikiem, a teraz przyjdź jako ten grzesznik, jakim jesteś, do twojego Boga, który cię miłuje. On chce cię takim, jakim jesteś; On nie chce niczego od ciebie, nie chce żadnej ofiary, żadnego dzieła, tylko ciebie samego. „Synu, daj mi swe serce” (Prz 23, 26). Bóg przyszedł do ciebie, aby uszczęśliwić grzesznika. Ciesz się! To orędzie jest wyzwoleniem przez prawdę. Przed Bogiem się nie ukryjesz. Przed Nim nic nie pomoże maska, jaką nosisz przed ludźmi. Bóg chce cię widzieć takim, jakim jesteś, i On chce być dla ciebie łaskawym. Nie potrzebujesz więc nadal siebie i brata okłamywać, jakobyś był bez grzechu; możesz przeto być grzesznikiem; dziękuj Bogu za to, bo Bóg miłuje grzesznika, ale nienawidzi grzechu. Chrystus stał się w ciele naszym Bratem, abyśmy Mu uwierzyli. W Nim przyszła do grzesznika miłość Boga. Przed Nim mogą być ludzie grzesznikami, i tylko w ten sposób można im pomóc. Wszelkie pozory przed Chrystusem znikają. Nędza grzesznika i miłosierdzie Boga - to była prawda Ewangelii w Jezusie Chrystusie. W tej prawdzie winna żyć Jego wspólnota. Dlatego przekazał swoim władzę słuchania wyznania grzechów i odpuszczania ich w Jego imieniu. „Którym odpuścicie grzechy, są im odpuszczone, a którym zatrzymacie, są im zatrzymane” (J 20, 23). W ten sposób Chrystus podniósł do rangi łaski wspólnotę, a w niej brata. Brat zastępuje więc teraz Chrystusa. Przed nim nie potrzebuję już więcej udawać. Przed nim samym na całym świecie mogę być takim grzesznikiem, jakim w rzeczywistości jestem; bo tutaj panuje prawda Jezusa Chrystusa i jego miłosierdzie. Chrystus stał się naszym bratem, aby nam pomóc; teraz przez Niebo mocą Jego nakazu nasz brat stał się dla nas Chrystusem. Tak więc brat stoi przed nami jako znak prawdy i łaski Bożej. Został nam dany, aby nam pomóc. W zastępstwie Chrystusa słucha naszego wyznania grzechów i w zastępstwie Chrystusa odpuszcza nam grzechy. Strzeże tajemnicy naszej spowiedzi, jak strzeże jej Bóg. Idąc więc do spowiedzi, idę do Boga. W ten sposób wezwanie do spowiedzi i przebaczenia we wspólnocie chrześcijańskiej jawi się jako wezwanie do większej łaski Bożej we wspólnocie. Powrót do wspólnoty W spowiedzi ma miejsce utorowanie drogi do wspólnoty. Grzech chce być z człowiekiem sam na sam. Grzech odciąga człowieka od wspólnoty. A im bardziej samotny jest człowiek, tym bardziej niszcząca jest wobec niego siła grzechu; im głębsze znów uwikłanie Cz e s k o c i e s z y ñ s k i 3 Informator luterańskiego Zboru Ewangelickiego A.W. przy kościele ap. Piotra i Pawła w Czeskim Cieszynie w grzechu, tym bardziej beznadziejna samotność. Grzech chce koniecznie pozostać nie rozpoznany, unika więc światła. W ciemności spraw nie wypowiedzianych grzech zatruwa całą istotę człowieka. To może mieć miejsce pośrodku pobożnej wspólnoty. W spowiedzi światło Ewangelii wdziera się w ciemność i skrytość ludzkiego serca. Grzech musi wyjść na światło. To, co nie wypowiedziane, zostaje wyznane i powiedziane otwarcie. Wszystko tajemne i zakryte wychodzi teraz na jaw. To wymaga trudnej walki, zanim w wyznaniu grzech przejdzie nam przez usta. Bóg jednak kruszy spiżowe bramy i żelazne zawory (por. Ps 107, 16). Przy wyznaniu grzechów w obliczu brata chrześcijańskiego, upada ostatnia twierdza samousprawiedliwienia. Grzesznik oddaje siebie, oddaje całe swoje zło, daje swe serce Bogu i otrzymuje we wspólnocie Jezusa Chrystusa i brata odpuszczenie wszystkich swoich grzechów. Grzech wypowiedziany i wyznany utracił wszelką swoją siłę. Grzech został jako grzech przedstawiony i osądzony. Teraz nie jest już w stanie zaszkodzić wspólnocie, bo wspólnota niesie grzech brata. Brat ze swoim złem nie jest już sam; to swoje zło „odłożył” w spowiedzi, Bogu je dał; zło zostało od niego odjęte. A on znajduje się teraz we wspólnocie grzeszników, którzy żyją z łaski Bożej w krzyżu Jezusa Chrystusa. Może być więc grzesznikiem i mimo to cieszyć się łaską Bożą. Może wyznać swoje grzechy i przez to dopiero odzyskać wspólnotę. Grzech ukryty dzielił go od wspólnoty, czynił wszelką pozorną wspólnotę nieprawdziwą; grzech wyznany pomógł mu odzyskać prawdziwą wspólnotę z braćmi w Jezusie Chrystusie. Mowa jest tutaj jedynie o spowiedzi między dwoma chrześcijanami. Aby odzyskać wspólnotę z całym zborem, nie potrzeba wyznawać grzechów przed wszystkimi członkami wspólnoty. W tym jednym bracie, któremu wyznaję moje grzechy i który mi je odpuszcza, spotyka mnie cała wspólnota. We wspólnocie, jaką przeżywam w spotkaniu z tym bratem, dana mi jest wspólnota z całym zborem, bo tutaj nikt nie działa z własnej woli i z własnej mocy, lecz z nakazu Jezusa Chrystusa, który odnosi się do całej wspólnoty, a poszczególni bracia są powołani jedynie do wypełnienia owego nakazu. Jeżeli więc chrześcijanin jest we wspólnocie spowiedzi, to nie jest on już nigdzie samotny. Powrót do krzyża W spowiedzi ma również miejsce utorowanie drogi do krzyża. Korzeniem wszelkiego grzechu jest pycha, superbia. Chcę być tylko dla siebie, mam prawo do siebie samego, do mojej nienawiści i do mojej żądzy, do mego życia i do mojej śmierci. Duch i ciało człowieka są rozpalone przez pychę, człowiek bowiem właśnie w swej pysze chce być jak Bóg. Spowiedź przed bratem jest najgłębszym upokorzeniem, boli i pomniejsza, uderza z całą mocą w pychę. Stanąć przed bratem jako grzesznik - to też wstyd nie do zniesienia. W wyznaniu konkretnych grzechów umiera stary człowiek, umiera w bólach upokarzającą śmiercią na oczach brata. Ponieważ tak trudne jest to upokorzenie, sądzimy wciąż, że potrafimy się wymigać od spowiedzi przed bratem. Nasze oczy są tak zaciemnione, iż nie dostrzegają już obietnicy i chwały związanej z tym upokorzeniem. To przecież nikt inny, jak sam Jezus Chrystus - za nas - umarł publicznie upokarzającą śmiercią grzesznika; nie wstydził się tego, że jako złoczyńca został za nas ukrzyżowany; to przecież nic innego, jak wspólnota z Jezusem Chrystusem wprowadza nas w upokarzające umieranie przy spowiedzi, abyśmy prawdziwie uczestniczyli w Jego krzyżu. Krzyż Jezusa Chrystusa niszczy wszelką pychę. Nie znajdziemy krzyża Jezusowego, gdy będziemy się wstydzili dojść tam, gdzie go można znaleźć, mianowicie jeżeli nie dojdziemy do publicznej śmierci grzesznika; wzdragamy się też wziąć krzyż na ramiona, gdy wstydzimy się wziąć na siebie upokarzającą śmierć grzesznika w spowiedzi. W spowiedzi przebijamy się do prawdziwej wspólnoty krzyża Chrystusowego; w spowiedzi potwierdzamy nasz krzyż. W głęboko duchowo-cielesnym bólu upokorzenia przed bratem, to znaczy przecież: przed Bogiem, przyjmujemy krzyż Jezusa jako nasz ratunek i nasze uszczęśliwienie. Stary człowiek umiera, ale nad nim odniósł zwycięstwo Bóg. I teraz mamy swój udział w zmartwychwstaniu Chrystusa i w życiu wiecznym. 4 6-7/ 2009 Powrót do nowego życia W spowiedzi ma też miejsce torowanie drogi do nowego życia. Gdzie grzech zostaje znienawidzony, wyznany i odpuszczony, tam też nastąpiło zerwanie z przeszłością. „To, co dawne, minęło” (2 Kor 5, 17). Gdzie jednak zerwano z grzechem, tam jest nawrócenie. Spowiedź to nawrócenie. Oto wszystko stało się nowe” (2 Kor 5, 17). Chrystus uczynił z nami nowy początek. Jak pierwsi uczniowie na głos Jezusa wszystko zostawili i poszli za Nim, tak samo chrześcijanin w spowiedzi pozostawia wszystko i idzie za Chrystusem. Spowiedź to naśladowanie. Rozpoczęło się życie z Jezusem Chrystusem i Jego wspólnotą. „Nie zazna szczęścia, kto błędy swe ukrywa; kto je wyznaje, porzuca - ten miłosierdzia dostąpi” (Prz 28, 13). W spowiedzi chrześcijanin zaczyna swe grzechy porzucać. Panowanie grzechów zostało przełamane. Od tego momentu chrześcijanin odnosi zwycięstwo za zwycięstwem. Co stało się z nami w czasie chrztu, to jest nam ofiarowane na nowo w spowiedzi. Jesteśmy przeniesieni z ciemności do królestwa Jezusa Chrystusa. To jest radosna nowina. Spowiedź jest odnowieniem radości chrzcielnej. „Płacz nadchodzi z wieczora, a rankiem okrzyki radości” (Ps 30, 6). Boże przebaczenie W spowiedzi odbywa się też torowanie drogi do pewności. Od czego to zależy, iż często wyznanie grzechów przychodzi nam łatwiej przed Bogiem niż przed bratem? Bóg jest święty i bez grzechu, jest sędzią sprawiedliwym zła i wrogiem wszelkiego nieposłuszeństwa. Brat natomiast jest - jak my grzesznikiem i zna noc ukrytych grzechów z własnego doświadczenia. Czyż więc droga do brata nie powinna być łatwiejsza niż droga do świętego Boga? Jeżeli jednak wygląda to u nas inaczej, trzeba zapytać, czy tym naszym wyznaniem grzechów przed Bogiem nie oszukiwaliśmy często samych siebie, czy nie wyznawaliśmy tych grzechów przed samym sobą i tak samo sami sobie ich nie odpuszczaliśmy. A nasze niezliczone powtórne upadki, nasza bezsilność w posłuszeństwie chrześcijańskim - czyż przypadkiem nie tym są spowodowane, iż żyjemy własnym przebaczeniem, a nie rzeczywistym przebaczeniem naszych grzechów? Samoprzebaczenie nie może doprowadzić nigdy do zerwania z grzechem, to może uczynić jedynie samo osądzające i ułaskawiające -słowo Boga. Któż nam tutaj da pewność, że w wyznaniu i odpuszczeniu naszych grzechów mamy do czynienia nie z samym sobą, lecz z Bogiem żywym? Tę pewność ofiaruje nam Bóg przez brata. Brat rozrywa krąg samozakłamania. Kto wyznaje grzechy swoje przed bratem, ten wie, że nie obstaje tutaj przy sobie; ten wie, że w rzeczywistości brata doświadcza obecności Boga. Jak długo w wyznaniu moich grzechów pozostaje przy sobie samym, tak długo pozostaje wszystko w ciemnościach; wobec brata potrzeba grzech wystawić na światło dzienne. Ponieważ grzech musi być kiedyś postawiony w świetle, dlatego lepiej jest, jeżeli to stanie się dzisiaj między mną a bratem, niż miałoby się to stać w dzień ostatni w jasności sądu ostatecznego. To jest łaska, że możemy przed bratem wyznać nasze grzechy. To jest oszczędzenie nam okropności sądu ostatecznego. Po to został mi dany brat, abym przez niego już tutaj był pewny rzeczywistości Boga w Jego sądzie i w Jego łasce. Jak wyznanie mych grzechów pozbawione zostanie oszukiwania samego siebie tam, gdzie dokonane jest przed bratem, tak samo obietnica odpuszczenia jest pewna dopiero tam, gdzie brat mi udziela tego odpuszczenia na zlecenie i w imieniu Pana Boga. Dla pewności Bożego przebaczenia ofiarował nam Bóg spowiedź. Wyznanie grzechów Właśnie z powodu tej pewności chodzi w spowiedzi o wyznanie konkretnych grzechów. Ogólnym wyznaniem grzechów ludzie lubią się sami usprawiedliwiać. Całkowitego zagubienia i zepsucia natury ludzkiej doświadczę jedynie na moich określonych grzechach, o ile w ogóle to doświadczenie jest moim udziałem. Przeegzaminowanie siebie według dziesięciu przykazań będzie dlatego dobrym przygotowaniem do spowiedzi. Inaczej może Cz e s k o c i e s z y ñ s k i Informator luterańskiego Zboru Ewangelickiego A.W. przy kościele ap. Piotra i Pawła w Czeskim Cieszynie się tak stać, iż także podczas spowiedzi pozostanę obłudnikiem i nie otrzymam pocieszenia. Jezus miał do czynienia z ludźmi - z celnikami i prostytutkami - których grzechy były jawne. Ci wiedzieli, za co potrzebują przebaczenia, i przyjmowali je jako odpuszczenie ich szczególnego grzechu. Niewidomego Bartymeusza pyta Jezus: „Co chcesz, abym ci uczynił?” Na to pytanie przed spowiedzią musimy znać jasną odpowiedź. Również my otrzymujemy w spowiedzi odpuszczenie określonych grzechów, jakie tutaj ujrzą światło, a przez to odpuszczenie wszystkich naszych grzechów, tych rozpoznanych i nie rozpoznanych. Czy to wszystko w takim razie oznacza, że spowiedź jest prawem boskim? Spowiedź nie jest żadnym prawem, lecz ofertą Bożej pomocy dla grzesznika. Może przecież też być tak, że ktoś bez spowiedzi przebije się z pomocą łaski Bożej - do pewności, do nowego życia, do krzyża, do wspólnoty. Może być i tak, że ktoś nigdy nie poznał zwątpienia w odpuszczenie i wyznanie grzechów i że w samotnej spowiedzi przed Bogiem otrzymał wszystko. Tutaj mówimy o tych, którzy sami z siebie nie potrafią sobie poradzić z wyznaniem grzechów. Luter sam należał do tych, którzy nie wyobrażają sobie życia chrześcijańskiego bez spowiedzi. W Wielkim Katechizmie powiedział: „Dlatego jeżeli nawołuję do spowiedzi, to nawołuję do tego, aby być chrześcijaninem”. Tym, którzy mimo ciągłego poszukiwania i trudów nie mogą znaleźć radości wspólnoty, krzyża, nowego życia i pewności, winna być ukazana Boża oferta, jaka tkwi w spowiedzi. Spowiedź podlega wolności chrześcijanina. Ale któż bez szkody zrezygnuje z pomocy, jaką Bóg sam ofiarował i uważają za niezbędną? Spowiednik Przed kim należy się spowiadać? Każdy brat - według obietnicy Jezusa może się stać dla drugiego spowiednikiem. Ale czy każdy nas zrozumie? Może ktoś stoi w swym życiu chrześcijańskim tak wysoko ponad nami, że nasz osobisty grzech nie znajdzie u niego zrozumienia. Kto żyje pod krzyżem Jezusa, kto rozpoznał w krzyżu Jezusa przepastną bezbożność wszystkich ludzi i własnego serca, dla tego żaden grzech nie jest obcy. Kto raz wystraszył się okropności własnych grzechów, które przybiły Jezusa do krzyża, ten nie przerazi się już nawet najcięższym grzechem brata. Taki człowiek zna serce człowiecze z krzyża Jezusa; wie, jak ono całkowicie jest zagubione w grzechach i słabościach, jak ono błądzi po drogach grzechu; ale też wie, jak ono jest przyjmowane w łasce i miłosierdziu. Jedynie brat pod krzyżem może słuchać mojej spowiedzi. Spowiednika nie czyni doświadczenie życiowe, ale doświadczenie krzyża. Najbardziej doświadczony znawca ludzi wie nieskończenie mniej o człowieczym sercu niż prosty chrześcijanin żyjący pod krzyżem Jezusa. Największa psychologiczna wiedza, największe uzdolnienia i największe doświadczenie nie pojmą nigdy jednego: co to jest grzech. Taka wiedza zna; owszem, ludzkie biedy, słabości i zawody, ale nie zna bezbożności człowieka. Dlatego też nie wie, że człowiek sam ginie z powodu swego grzechu, ale też sam - przez odpuszczenie - może zostać uratowany. To wie tylko chrześcijanin. Przed psychologiem mogę być tylko chory; przed bratem chrześcijaninem mogę być grzesznikiem. Psycholog musi moje serce dopiero zbadać, i tak nigdy nie dotrze do jego głębi; brat wie: tutaj przychodzi grzesznik jak ja, bezbożnik, który chce się wyspowiadać i uzyskać Boże przebaczenie. Psycholog patrzy na mnie, jakby był bogiem; brat widzi mnie przed sądzącym i miłosiernym Bogiem w krzyżu Jezusa Chrystusa. Jeżeli stronimy od spowiedzi, to nie z powodu braku znajomości psychologii, lecz z powodu braku miłości do ukrzyżowanego Jezusa Chrystusa. W codziennym poważnym obcowaniu z krzyżem Chrystusa opuszcza chrześcijanina duch ludzkiego sądzenia i tępej pobłażliwości, a przychodzi duch Bożej surowości i Bożej miłości. Śmierć grzesznika przed Bogiem i życie ze śmierci przez łaskę - to jego codzienna rzeczywistość. Tak więc braci kocha on miłością miłosiernego Boga, która prowadzi przez śmierć grzesznika do życia dziecka Bożego. Kto może słuchać naszej spowiedzi? Ten, kto sam żyje pod krzyżem. Gdzie żywe jest słowo o Ukrzyżowanym, tam też jest miejsce na spowiedź. 6-7/ 2009 Zagrożenia Wspólnota chrześcijańska, która praktykuje spowiedź, musi się strzec przed dwoma zagrożeniami. Pierwsze odnosi się do spowiedników. Nie jest dobrze, jeżeli jeden spowiednik „obsługuje” wszystkich. Zbyt łatwo zostanie wówczas przeciążony, a spowiedź może się stać pustym działaniem, które może spowodować nadużycie spowiedzi do praktykowania autokratycznej władzy nad duszami. Aby uniknąć tego niesamowitego niebezpieczeństwa, niech się nikt nie waży słuchać spowiedzi, kto sam się nie spowiada. Tylko upokorzony może bez szkody dla siebie słuchać spowiedzi brata. Drugie zagrożenie odnosi się do penitentów. Niech każdy spowiadający się strzeże swej duszy (ze względu na jej zbawienie), aby jego spowiedź nie stała się nigdy jakimś pobożnym dziełem. Wówczas stanie się ona ostatecznym, najobrzydliwszym i najbardziej bezwstydnym wydaniem serca na łup; stanie się rozkoszną paplaniną. Spowiedź jako dzieło pobożne to myśl diabelska. W przepaść spowiedzi winniśmy wchodzić odważnie jedynie ze względu na ofertę Bożej łaski, Bożej pomocy i Bożego przebaczenia; jedynie ze względu na obietnicę absolucji trzeba nam się spowiadać. Spowiedź jako dzieło jest duchową śmiercią; spowiedź ze względu na obietnicę jest życiem. Jedynym celem i powodem spowiedzi jest odpuszczenie grzechów. Wspólnota eucharystyczna Aczkolwiek spowiedź - sama w sobie - jest z pewnością całościowym działaniem w imię Chrystusa i we wspólnocie praktykowana jest tak często, jak tego wymaga potrzeba, to jednak służy ona wspólnocie chrześcijańskiej szczególnie jako przygotowanie do wspólnej Wieczerzy Pańskiej. Chrześcijanie - pojednani z Bogiem i ludźmi - pragną przyjąć ciało i krew Jezusa Chrystusa. Przykazanie Jezusa powiada, że nikt nie może przyjść do ołtarza, jeżeli wpierw nie pojednał się ze swoim bratem. Jeżeli to przykazanie odnosi się do każdej służby Bożej, do każdej modlitwy, to przy przyjmowaniu Sakramentu ma znaczenie pierwszorzędne. W przeddzień wspólnej Wieczerzy Pańskiej bracia zbiorą się na wspólną modlitwę i jeden wyprosi u drugiego przebaczenie popełnionych niesprawiedliwości. Nikt nie podejdzie dobrze przygotowany do stołu Pana, gdy ominie tę drogę do brata. Jeżeli bracia pragną razem przyjąć łaskę Bożą w Sakramencie, to trzeba skończyć z wszelkim gniewem, sporem, zazdrością, złym plotkowaniem i działaniem antybraterskim. Przeproszenie brata to jednak jeszcze nie spowiedź, a tylko ona jest wyraźnym przykazaniem Jezusa. Przygotowanie do Wieczerzy Pańskiej obudzi także u każdego brata pragnienie całkowitej pewności odpuszczenia określonych grzechów, które go napawają lękiem i udręką i które zna tylko Bóg. Temu pragnieniu wychodzi naprzeciw oferta spowiedzi i absolucji. Gdzie wielki jest strach i nędza własnego grzechu, gdzie poszukuje się pewności przebaczenia, tam jesteśmy w imię Jezusa zaproszeni do spowiedzi. Co Jezusowi zarzucano jako bluźnierstwo - mianowicie to, że odpuszcza grzechy -to ma teraz miejsce w braterskiej wspólnocie mocą obecności Jezusa Chrystusa. W imię Jezusa, Trójjedynego Boga, jeden przebacza drugiemu jego grzechy, a u aniołów w niebie panuje radość z grzesznika, który się nawraca. Tak czas przygotowania do Wieczerzy Pańskiej zostanie wypełniony przez napomnienie braterskie, pociechę, modlitwy, lęk i radość. Dzień Wieczerzy Pańskiej jest dla wspólnoty chrześcijańskiej dniem radości. Wspólnota - w sercu pojednana z Bogiem i z braćmi - przyjmuje dar ciała i krwi Jezusa Chrystusa, a w nim przebaczenie, nowe życie i uszczęśliwienie. Jest jej ofiarowana nowa wspólnota z Bogiem i z ludźmi. Wspólnota Wieczerzy Pańskiej jest najważniejszą realizacją wspólnoty chrześcijańskiej. Jak członkowie wspólnoty zjednoczeni są w ciele i krwi przy stole Pana, tak będą też razem w wieczności. Tutaj wspólnota jest już u celu. Tutaj pełnia radości z Chrystusa i Jego wspólnoty. Wspólne życie chrześcijan, stojących pod władzą słowa, tu w Sakramencie znalazło swoje spełnienie. Cz e s k o c i e s z y ñ s k i 5 Informator luterańskiego Zboru Ewangelickiego A.W. przy kościele ap. Piotra i Pawła w Czeskim Cieszynie Maria mezi evangelíky Při bohoslužbách čtvrté neděle adventní se připomíná i v evangelických církvích postava, která jinak v tomto prostředí přichází poměrně zkrátka: Ježíšova matka Marie. Následující úvaha se pokouší najít nezaujatý, přitom však zdravě evangelický pohled na tuto postavu dějin spás. Marie v rozdělené církvi Mívám se svými farníky jednu z biblických hodin také v sousedním městě, kde evangelický sbor nemá žádné zázemí a tak se z nouze scházíme na římskokatolické faře. Náš hositel, katolický kolega, občas přijde mezi nás a zapojuje se do rozhovoru nad textem. Od začátku adventu děláme Lukášovo evangelium a tak postupem času došla řeč i na Pannu Marii. Ve víru debaty vmetla jedna z našich sester katolickému bratrovi do tváře, že jeho církev „staví Marii nad Krista.“ V takových situacích si člověk bolestně uvědomuje, jak velkou roli v dnešním rozdělení církve dosud hrají různé předsudky – a to na obou stranách. Každý, kdo se někdy zabýval katolickou teologií přece ví, že úcta Marie a svatých (dúlia) je v římskokatolickém učení striktně oddělena od poct vzdávaných Bohu (latreia, „klanění“), svatí nemohou odpouštět hříchy, pouze se za hříšníky přimlouvat u Boha, nemají žádné jiné výsady než ty, které jim uděluje Bůh (srov. např. nanebevstoupení (akt.) Ježíše a nanebevzetí (pas.) Marie). Křiklavé defekty vzbuzující i u obyčejného protestanta dávící reflexy se spíše projevují ve sféře katolické lidové zbožnosti, ke které oficiální vedení církve zaujímá ambivalentní postoj – umírněné formy integruje, extrémnější (různá „zjevení“ apod.) reguluje různými schvalovacími procedurami. Na druhou stranu, pokud se člověk baví s řadovými katolickými věřícími, často slyší různé komentáře typu „evangelíci – to jsou ti, co neuznávají (nemají rádi apod.) Pannu Marii.“ Takováto optika a takovéto ocejchování evangelického (a zvláště ekumenicky orientovaného) theologa zamrzí, zvláště pokud si uvědomí, že přestože mají možné reálné základy v tom, co bychom mohli označit za evangelickou obdobu lidové zbožnosti, ve světle reformačních vyznání, spisů reformátorů i současné teologické reflexe vypadá situace zcela jinak. Samozřejmě je třeba brát v potaz, že v obrazu Marie jako postavy rozdělující církev je zahrnuto mnoho elementů historicky i jinak podmíněných. Přebujelost kultu svatých (mezi kterými má Marie přední místo), který byl zejména s různými doprovodnými jevy jako ostatkový „byznys“ zdrojem „lakomství, bludův, pověr, pohoršování, nepokojův a nade všecko jména Božího zlehčování“, byla jedním ze symptomů hlubokého úpadku středověké církve. V době baroka se dívka z Nazareta stala hlavním ikonografickým vyjádřením 6 6-7/ 2009 římskokatolického triumfalismu, různí hadi či draci, po kterých na obrazech či vítězných „mariánských sloupech“ šlapala, byli nezřídka interpretováni jako ztělesnění protestantského „kacířství“. Balast lidových představ spojených s hmotnými artefakty mariánského kultu (Panenka Maria svatohostýnská, svatotomská, svatohorská atd.), který nezřídka otevíral třináctou komnatu zapovězenou druhým Božím přikázání („Neučiníš sobě rytiny, ani jakého podobenství … Nebudeš se jim klaněti, ani jich ctíti.“) vedl mnohé toleranční evangelíky k tomu, že se ve svých přihláškách k víře „otců“ (ve skutečnosti většinou ke kalvínskému vyznání, které v Čechách před Bílou horou nikdy nebylo) hlasitě distancovali od „církve římské, která se klaní kamenu a dřevu“. Konečně i současný kontakt s různými rozšiřovateli různých „poselství“ a „zjevení“ ve kterých prý Marie „již déle nemůže zadržovat trestající ruku Boží“, vyvolává u evangelíků, věřících že „trestající ruce Boží“ přišel „do rány“ sám Pán Ježíš Kristus na místě hříšníka, odpor a nechuť. Při úvahách o vztahu evangelíků (zvláště českých) k Marii je třeba brát v potaz i určitý emocionální blok způsobený výše uvedenými jevy. Marie v reformaci Pod nánosem čtyř století od doby reformace je však skryt zcela jiný obraz Marie: Marie jako člověka požívajícího obzvláštní úcty i u reformátorů. Velmi hutně (a velmi pěkně) je tento obraz vystižen v článku 17., odstavci 4. Bratrského vyznání: Nade všecko pak o Panně Marii věříme a vyznáváme, že byla dcerka z rodu královského, v tom nade všecky lidi blahoslavená, že aby matkou Syna Božího, přirození naše přijímajícího, byla, k tomu od Boha Otce vyvolena, oddělena požehnána, Duchem pak svatým mimo jiné (= nad jiné lidi) naplněna a posvěcena byla, Panna čistá před porodem, při porodu i po porodu, krví Syna svého nejmilejšího, jenž byl a jest Syn Boha živého, pokropena (n. draze vykoupena) a posvěcena a mocí Ducha svatého všelikou svatostí a milostí naplněna byla [,skrze víru oučastnice jeho učiněná, a skutky dobrými ozdobená, nad jiné blahoslavená a tak věčného života dědička jistá]. Protož i památky její k chvále slávy milosti Boží slavíme, písničky pobožné o ní skládáme a zpíváme, z těch velikých věcí, kteréž Bůh při ní pro spasení naše učiniti ráčil, radujíce se. A tak ji se všechněmi křesťanskými národy blahoslavíce a v životě jejím svatém ji podle možnosti věrně následovati a rozkaz její (J 2:5) [v poslušenství Krista Pána] skutečně zachovávati se snažíce, věčně s ní v nebi býti žádáme, vše podle Písem svatých. Reformační vyznání jí neupírají titul „blahoslavená“: Cz e s k o c i e s z y ñ s k i Informator luterańskiego Zboru Ewangelickiego A.W. przy kościele ap. Piotra i Pawła w Czeskim Cieszynie Augsburské vyznání, čl. 3: Učíme, že Slovo, tj. Boží Syn přijal na sebe v životě blahoslavené Panny Marie (beata Maria virginis) lidskou přirozenost. České vyznání: Pán náš Ježíš Kristus ráčil své lidské přirození v životě blahoslavené panny Marie působením Ducha svatého přijíti. Bratrské vyznání: viz výše. Rovněž o panenství Mariině nebylo žádných pochyb: Šmalkaldské články I/1: Syn se stal člověkem tak, že byl počat z Ducha svatého bez přičinění muže a narodil se z čisté, svaté [a vždy] Panny Marie. (závorky jsou v latinské, ale ne v původní německé verzi) Bratrské vyznání: viz výše - Panna čistá před porodem, při porodu i po porodu II. Helvetské vyznání 11:2 -[Ježíš Kristus] narozen z Marie, trvale Panny (ex Maria sempervirgine). Martin Luther dokonce (v kázáních na Janovo evangelium z let 1537-39) připouští doživotní panenství Mariino: Ježíš byl jediný syn Marie a Marie neměla žádné děti mimo něj ... To [vtělení] se stalo bez spolupráce muže a ona po tom zůstala pannou. V českých rorátních zpěvech, pocházejících z utrakvistického prostředí ovlivněného luterskou reformací se zpívá: Krásnou Pannou v čistotě / navěky zůstaneš / neb ten plod znamenitý / shůry v sebe přijmeš. K titulu „Matka Boží“ odvozenému od definice efezského sněmu z r. 431 mají reformátoři vztah již více diferencovaný, nikoliv však apriori odmítavý: Martin Luther (v pojednání O koncilech a církvích z r. 1539) píše: Víme také velmi dobře, že Bůh neodvozuje své božství od Marie, ale z toho neplyne, že je proto nesprávné říkat, že se Bůh zrodil z Marie, že Bůh je Mariin Syn a že Maria je matka Boží. ... Tato slova (bibl. texty Lk 1:32, 1:43, 2:11, Ga 4:4) která pokládám za pravdivá, podpírají opravdu dost pevně tvrzení, že Maria je Matkou Boží. ... Článek, podle kterého je Maria Matkou Boží, byl v církvi od počátku a [efezský] koncil ho nevytvořil nově, ale naopak ho zastávalo už evangelium čili Písmo svaté. Huldrych Zwingli, nejradikálnější z velkých reformátorů, řekl v kázání z r. 1524 O věčně čisté děvečce Marii, Boží matce, tato slova: Vyložil jsem zbožným a prostým křesťanům své jednoznačné přesvědčení o Matce Boží: věřím pevně podle slov svatého evangelia, že tato čistá Panna nám porodila Božího Syna a že zůstala při porodu i po něm navěky čistou a nedotčenou pannou. Jeho nástupce Heinrich Bullinger napsal r. 1557: Bludař Nestorius ... nechtěl připustit, aby byla blahoslavená panna Maria nazývána Theotokos (Gottesbärerin) čili matkaBoží (Mutter Gottes). A o rok později: Jeli Maria matkou Pána, jak ji výslovně jmenuje blahoslavená Alžběta, naplněná Duchem svatým, pak je zcela spravedlivé, že ji církevní Otcové nazývají Theotokos, to znamená Boží Matka. 6-7/ 2009 Poněkud rezervovaný byl v této otázce J. Kalvín, který sice souhlasil s definicí efezského koncilu, ale doporučoval neužívat titulu „Matka Boží” v kázáních, aby nebyl nevědomý lid utvrzován ve svých pověrách. Příčina však může být hlubší, Kalvínův pohled na Kristovu osobu není prost jemného nádechu faktického nestorianismu, ktrerý se výrazněji projevil v jeho učení o Večeři Páně. Někteří pozdější kalvinisté (Drelincourt) však titulu Matka Boží bez rozpaků používají. Zbylé články víry, které učí současná katolická nauka, t.j. neposkvrněné početí a nanebevzetí Marie, byly dogmatizovány až v letech 1854, respektive 1950 a v době reformace byly předmětem maximálně teologických dohadů. Podle Thuriana se Luther držel dobového kompromisního názoru, že Mariino tělesné početí podléhalo prvotnímu hříchu, ale při vlití duše (podle augustinovské nauky pozdější než při početí) mu Maria unikla. Otázku zda byla Maria vzata na nebe pokládají reformátoři za nepodstatnou a z evangelia neprokazatelnou, máme se spokojit s vírou, že Marie „žije v Kristu neboť Bůh není Bohem mrtvých, nýbrž Bohem živých” (Luther) nebo „působí nyní v nebi a dostalo se jí údělem veškeré blaženosti” (Bullinger). Vidíme, že předreformační mariánská dogmata (trvalé panenství a bohorodičovství) nečiní reformátorům žádné závažnější potíže a obecně je akceptují, narozdíl od pozdější protestantské (a zejména evangelikální) apologetiky, která věnuje poměrně mnoho sil prokazování, že Marie měla další děti (a nebyla tedy trvalou pannou) a titul Matka Boží byl přejat z pohanských náboženství (pomíjím stanoviska liberální exegese, pro kterou je Ježíš de facto pouhý člověk, „deifikovaný” maximálně adopciánskými konstrukcemi a tudíž je bezpředmětné držet parthenogenesi, natož jakékoliv jiné články víry týkající se Marie). Toto vyhraňování a odvrat od mariánské tematiky může souviset s rolí, kterou Marie hrála v protireformačním katolicismu; u sempervirginity možná také s reformačním poznáním, že manželství, sexualita a rodinný život nejsou věci samy o sobě hříšné a člověka poskvrňující. Je ale pravda, že tento odklonnebyl ve všech proudech protestantismu stejně silný; luterství zachovalo poměrně dost ze svérázné mariánské úcty svého duchovního otceve svém kalendáři podrželo 3 „Marientage”: Hromnice (2. února, Očišťování P. Marie + přinesení Pána do chrámu), Zvěstování ( a početí Ježíše, 25. března) a Navštívení P. Marie (u Alžběty, 2. července). Otázka úcty k svatým Kruciálním bodem evangelicko-katolického mariánského diskursu je forma úcty Marie, spojená především s otázkou přímluv u Boha a vzývání. Zde je Maria vnímána v širším kontextu obecné úcty svatých jako prima inter pares. Reformační vyznání jsou vesměs zajedno, že svaté je možno ctít, nikoliv však vzývat: Cz e s k o c i e s z y ñ s k i 7 Informator luterańskiego Zboru Ewangelickiego A.W. przy kościele ap. Piotra i Pawła w Czeskim Cieszynie Augsburské vyznání 21: O ctění svatých učíme, že památka svatých se může připomínat, abychom následovali jejich víry a dobrých skutků, každý podle svého povolání, jako císař může následovat Davidova příkladu, aby válkou zahnal Turka od vlasti. Vždyť oba jsou králové. Písmo svaté však neučí vzývat svaté nebo žádat je o pomoc, neboť nám stanoví za Prostředníka, Smírce, Biskupa a Přímluvce jedině Krista. Toho máme vzývat a on zaslíbil, že vyslyší naše prosby, a navíc schvaluje, je-li ctěn a vzýván v každém soužení. Pakliť by kdo zhřešil, přímluvce máme u Otce, Ježíše Krista spravedlivého. (1J 2:1) Apologie AV (Ad 21): Naše vyznání uznává, že svaté je třeba ctít (pozn. na rozdíl od vzývání). A to lze trojím způsobem. Bratrské vyznání 15:6 „Protož u nás mnozí starodávní obyčejové dodnes se zachovávají, pokud možné jest: postové někteří a svátkové a jitřně, nešpory, neděle a slavnosti výroční Kristova vtělení, narození, umučení, vzkříšení etc., též památky některých svatých, zvláště o nichž v zákoně Páně zmínka. A to vše pro slovo a poctu Boží.” tamtéž, 17:1.4.5 O svatých a světicech toto smýšlíme, že žádný ze všech lidí nikdy od počátku světa sám sebou a skutky svými svatým nebyl, není a do konání světa nebude. Nebo což jest člověk, aby se mohl očistiti, aneb spravedliv býti narozený z ženy? An při svatých jeho není dokonalosti, a nebesa nejsou čistá před očima jeho, Nadto ohavný a neužitečný člověk, kterýž pije nepravost jako vodu (Job 15:14-16). […] A protož že někteří lidé učiněni byli svatými a Bohu milými, to věříme, že jim z obdarování toho, kterýž sám jest svatý, přišlo. tj. Sám Bůh z pouhé a nevýmluvné milosti že je k tomu přivedl, aby vyvoleni, povoláni […] svatým a světicem žádný se klaněti a tak cti Božské na ně přenášeti nemá pro zápověď Boží skrze Proroka vynesenou. Ale my svaté Boží ctíti snažujeme se tak, že dobrodiní božská svatým a skrze ně církvi učiněná, jejich pak víru a životy sobě připomínajíce (i ve dny některé jisté k tomu oddané), sejdouce se k službě Boží, Bánu Bohu z nich čest a chválu vzdáváme a k následování jejich víry, poslušenství i skutků dobrých a cntého obcování se napomínáme, a aby mím s nimi Pán Bůh zde v milosti a potom v slávě účastenství a tovaryšství dal, za to se modlíme. České vyznání 22:1 Vyznáváme též, že svatých památky v tom, což se následování víry a jejich dobrých skutků dotýče, mohou a mají v církvi k jejímu velikému tudy vzdělání zachovány býti. 2 Ale vzývati svatých nemáme ani se k nim utíkati... 3 Také svatí nemají za prostředníky jmíni ani držáni býti. Helvetské vyznání 5:3 Při tom však nepohrdáme svatými a nesmýšlíme o nich nízce. Uznáváme totiž, že jsou živí údové Kristovi (viva Christi membra), přátelé Boží (amicos Dei), kteří slavně přemohli tělo 8 6-7/ 2009 a svět. Milujeme je tedy jako bratry a také je ctíme (honoramus), ne však nějakým kultem , ale uctivým smýšlením o nich (honorabili de iis existimatione), ba i příslušnými chvalami (laudibus justis). Můžeme shrnout, že reformátoři a reformační konfese striktně odlišují úctu (ve smyslu vzádvání pocty, cti) -chválu adresovanou Bohu za svaté jako vzory víry a bratry a sestry obdarované obzvláštní milostí Boží, tato chvála se může projevovat i liturgickým slavením památky světců -od vzývání a kultu, který světce staví do role prostředníků mezi Bohem a „církví bojující” - tato role je podle reformačních vyznání (a na základě Písma svatého) vyhrazena pouze Ježíši Kristu. Mariánská úcta „po reformátorsku” Uvedené výhrady se samozřejmě týkají také Marie. Filip Melanchton, Lutherův spolupracovník, napsal v Apologii Augsburského vyznání (ad 21): Lidé si namlouvají, že Kristus je přísnější a tvrdší než svatí a proto se od něho odvracejí a s důvěrou se obrací ke svatým [...] Lid vzývá Marii, důvěřuje jí, upíná k ní své naděje a prosí o její přímluvu, jakoby Ježíš Kristus nebyl milostivý Smírce, ale přísný karatel a nemilosrdný soudce. My jsme však jistotně přesvědčeni, že se na zásluhy svatých nemůžeme spoléhat [...] Odpuštění hříchů docházíme pouze zásluhou skrze Ježíše Krista, jestliže v něho věříme [...] Panna Maria si jistě zaslouží nejvíce cti a chvály, ale nesmíme ji stavět naroveň Kristu, přísluší nám pouze dbát a následovat jejího příkladu. Podobně píše i sám Luther (LW 43:38): Všimněte si: nikdo by neměl vkládat své doufání nebo důvěru do Matky Boží nebo do jejich zásluh, protože takové doufání je hodno pouze Boha samého a je velebnou službou patřičnou pouze Bohu. Raději chval Boha a děkuj mu skrze Marii a milost jí danou. Veleb a miluj ji jednoduše jako někoho, kdo bez zásluhy obdržel taková požehnání od Boha, čistě z jeho milosti, jak ona sama dosvědčuje v Magnificat. Je zajímavé, že reformátoři vzývání Marie odmítají, přestože někteří připouštějí teoretickou možnost že by se svatí mohli přimlouvat (opět Melanchton ibid.: Můžeme jistě doufat, že Maria prosí za církev, ale cožpak k sobě bere duše umírajících? (v komentáři k vzývání Marie v hodině smrti)). Pozoruhodný je také Lutherův komentář k Ave Maria: To co říká Zdrávas Maria, je to, že veškerá sláva má být vzdávána Bohu užitím těchto slov: „Zdrávas Maria, milosti plná, Pán s tebou, požehnaná jsi mezi ženami a požehnaný plod života tvého, Ježíš Kristus. Amen!” (pozn. všimněte si, že chybí druhá, invokační část tradiční moditby - „pros za nás hříšné atd.” - která nemá oporu v Bibli.) Vidíte, že tato slova nemají co činit s modlitbou, nýbrž s prokazováním chvály a cti... Můžeme použít Zdrávas jako meditaci, ve které říkáme, jakou milost jí Bůh dal. Cz e s k o c i e s z y ñ s k i Informator luterańskiego Zboru Ewangelickiego A.W. przy kościele ap. Piotra i Pawła w Czeskim Cieszynie Konkluse Srovnámeli obraz Marie u reformátorů s obrazem u některých současných evangelických bratrů a sester (který osciluje od opatrného obcházení tabuizovaného tématu až k místy urážlivým a vulgárním tvrzením), nemůžeme se ubránit pocitu, že zde vzniká vůči Marii jistý dluh. I když je takový postoj historického hlediska pochopitelný s ohledem na zneužití Marie jako „ikony” protireformace a na bizarnost mariánského kultu a kultu svatých ve většinovém katolickém prostředí -jeho povýšení na součást současné konfesijní identity může být dosti problematické (člověka napadá analogie se symbolem kříže, diskutovaným zde na webu již dříve): může se totiž, jak jsme viděli, dostat do konfliktu nejen s Písmem svatým (které Marii jmenuje jako „požehnanou”(eulogemene, Lk 1:42) a „blahoslavenou” (makaria, Lk 1:48) a „matkou Pána” (métér tú Kyriú, Lk 1:43)) ale i s tradicí doloženou konfesemi, spisy reformátorů a dobovou liturgickohymnologickou tvorbou. Při hledání spravedlivého protestantského (a nebojme se říci křesťanského) vztahu k Marii bychom měli definovat některé postuláty, které by byly určitými mantinely vztahu k Marii a ke „zvítězilé církvi” obecně. Afirmativní postuláty 1. Základním axiomem je, že mluvení o Marii v protestantském prostředí musí být vždy spojeno s mluvením o Bohu, respektive o Ježíši Kristu, a jeho díle, a na striktně biblických základech. Jakékoliv vydělení Marie z tohoto kontextu je pro evangelíky trvale nepřípustné. Každý projev úcty jí (či jakékoliv jiné osobě) prokazovaný musí směřovat nikoliv k velebení jejich vlastních zásluh, nýbrž k oslavě onoho „Mocného, který jí učinil veliké věci” (Lk 1:49). 2. Marie má z biblického hlediska bezpochyby nárok na tituly „požehnaná” (Lk 1:42) a „blahoslavená”. Tyto tituly jí náleží na základě svědectví Písma sv. i reformačních vyznání (viz výše). Tyto tituly je třeba vnímat opět v souvislosti s bodem 1-v souvislosti díla Božího při ní vykonaného: blahoslavenství za velké věci, které jí učinil Mocný (Lk 1:48-49) a „požehnanost” jedním dechem s požehnáním Ježíše (Lk 1:42). 3. Marie má bezpochyby také nárok na titul „svatá”, za předpokladu, že tomto slovu správně rozumíme. Tradičně vnímáme „svatost” jako kategorii definovánou v římsko-katolickém pohledu, kdy bývají určití lidé za svůj příkladný křesťanský život nebo mimořádné nasazení ve věci víry (mučednictví apod.) po smrti církví oceněni formálním „povýšením k úctě oltáře”; tato procedura je ve skutečnosti regulativním prostředkem k udržení z našeho hlediska diskutabilního kultu světců v podobě pro církev únosné. Protestantský pohled toto pojetí vidí kriticky, neboť v něm spatřuje (vedle zasahování církve do výlučné Boží domény) 6-7/ 2009 nebezpečí záslužnictví, jež se projevuje zejména v prosbách o přímluvu, kdy jsou „vytěžováni” zejména ti svatí, o kterých se předpokládá, že do „pokladu zásluh” přispěli zvláště výrazným způsobem. Biblické pojetí svatosti je však zcela odlišné; ve Starém Zákoně slovo qadoš (svatý) vlastně znamená „oddělený” (rozuměj oddělený pro Boha). To stvrzuje Maria svým fiat, „staniž se mi”, kterým se dává Bohu k disposici jako odpověď na Gabrielovo oslovení „milostí zahrnutá”. To ukazuje k druhému atributu biblické svatosti, totiž tomu, že svatý je (pomineme-li samozřejmě svatost Boha) ten, kdo je vnějšně posvěcen (např. v NZ krví Kristovou). Zde však neexistují žádné zásluhy mimo spasitelných zásluh Krista a svatost lidí je svatostí odvozenou sola gratia čili z pouhé milosti. 4. Vidíme-li svatost optikou naznačenou v předešlém bodu (a zvláště v komturách naznačených Lutherovým simul iustus / simul peccator), není překážky o mluvení o svatosti Marie či jiných osob i v evangelickém prostředí. V protestantismu se totiž na mnoha místech bohužel prosadil exklusivistická rétorika, i když theologické poznání hovořilo spíše pro inklusivistické pojetí, to se týká právě mimo učení o svatosti (respektive posvěcení) ještě učení o všeobecném kněžství („každý je laik” místo „každý je kněz”). V církevní praxi to vedlo k přemrštěnému důrazu na lidskou zkaženost a hříšnost, který se v extrémní podobě projevil např. v kalvínském místy až nenávistném pohledu na člověka nebo v bludném učení Matthiase Flacia, že hřích je podstatou lidské bytosti. Pohled na vykoupené křesťany jako na „svaté” tak může posílit pavlovskou důvěru v to, že milost Boží je silnější než lidský hřích. 5. Titul Matka Boží jakožto dědictví staré církve je pro evangelické prostředí přijatelný, ale pouze v tom kontextu, ve kterém vznikl, totiž jako výpověď o Kristu a jeho božské a lidské přirozenosti. Mimo tento kontext je jeho použití značně diskutabilní a proto je vhodné dle Kalvínovy rady zachovat jistou ostražitost, zda se mluvení o Mariině mateřství nedostává ze silového pole mysteria hypostatické unie Kristovy osoby a mimo tento rámec titulaturu „Matka Boží” raději neužívat. 6. Otázka Mariina doživotního panenství po porodu (Ježíše) je z evangelického hlediska nelišná. Protestantský pohled nevidí v plození dětí ani v pohlavním životě jako takovém nic degradujícího, poskvrňujícího či hříšného a porod případných dalších dětí nevidí jako újmu svatosti ani Marie, ani Ježíše. Je však dobré vzít v potaz, že mnozí reformátoři toto přesvědčení z různých důvodů respektovali a tak považuji za zbytečné kontrovat z protestantské strany jakýmsi „protidogmatem” o Mariiných dalších dětech (jak činí např. někteří evangelikálové) nebo z něj dokonce dělat jakýsi „šibolet” evangelické víry. Cz e s k o c i e s z y ñ s k i 9 Informator luterańskiego Zboru Ewangelickiego A.W. przy kościele ap. Piotra i Pawła w Czeskim Cieszynie 7. V evangelickém prostředí lze slavit také ony „mariánské” svátky -připomínky událostí z Mariina života -které přímo souvisejí s Kristovou osobou a jsou doloženy v Písmu. Týká se to tří svátků, které podržela lutherská tradice. Je to svátek zvěstování (početí Ježíše, 25. 3.), navštívení Marie u Alžběty a Hromnice (obětování prvorozeného Ježíše v chrámu, očišťování Marie po porodu a setkání se Simeonem a Annou; 2.2.) Jejich tematiku je ovšem možné připomenout i jindy, např. v adventu nebo povánočním období. U těchto svátků je důležité, že jejich předmětem není Marie jako taková, nýbrž christologické výpovědi o Ježíšovi. Svátky, kde tomu tak není, tedy které se výlučně soustřeďují na Marii, není vhodné v evangelickém prostředí slavit, i když např. v perikopách vyznačených v Bibli Kralické figuruje i čtení „Na nanebevzetí Panny Marie”. Negativní postuláty 1. Evangelíci nemohou co se týče Marie přijmout nic, co nemá oporu v Písmu svatém, ať už se jedná o různé legendy či apokryfy (např. tzv. Protoevangelium Jakubovo, z něhož hodně čerpá římskokatolická mariologie) či různá současná „zjevení” a „poselství”. 2. Protestantismu je cizí rovněž římskokatolické pojetí svatých jako přímluvců a prostředníků u Boha. Je pravda, že pokud se za sebe mohou vzájemně modlit členové „církve bojující”, není důvod proč by tak nemohli činit i členové „církve zvítězilé”, pokud platí, že Bůh je Bohem živých a ne mrtvých, neboť jemu jsou všichni živi. To připouštějí i reformátoři, viz citát F. Melanchtona z Apologie výše. Tedy evangelický theolog může připustit (není-li thnetopsychitou nebo kryptoatheistou), že ti, kdo jsou u Boha, mohou prosit za ty kdo jsou ve světě a solidarizovat se s nimi. Katolický pohled však stojí na základech záslužnictví (Bůh svaté vyslýchá pro jejich zásluhy, což odporuje protestantskému pohledu, že se spaseným sola gratia, čili z pouhé milosti započítávají jen zásluhy Kristovy) a prostřednictví (svatí jsou vzýváni s tím, že „poslední míli” proseb zajišťují oni sami), a je provázán s dalšími římskokatolickými dogmaty, které evangelíci nesdílejí (především dogma o očistci, které relativizuje definitivnost Božího úradku). Jediným prostředníkem v tomto smyslu, dosvědčeným v Bibli, je Ježíš Kristus, který je rovněž jmenován jako přímluvce u Boha; jako přímluvce (paraklétos, vlastně „advokát”) je rovněž jmenován Duch svatý. 3. Z toho plyne, že evangelictví nikdy nepřijme takový obraz Marie, který by degradoval Boží lásku a milosrdenství („zadržování trestající ruky”, skrývání hříšníků „pod pláštěm” apod.) a zamlžoval radikalitu Božího přijetí lidství uskutečněného v Inkarnaci. 4. Přijetí římskokatolického učení o neposkvrněném početí a nanebevzetí Marie je v evangelickém prostředí značně 10 6-7/ 2009 diskutabilní - jedná se o relativně nová dogmata (neposkvrněné početí bylo jakýmsi „pilotním projektem” dosud nevyhlášené papežské neomylnosti z r. 1854 a dogma o nanebevzetí pochází až z r. 1950) které byly v době reformace maximálně předmětem theologických diskusí (především mezi dominikánskými a františkánskými theology) a obtížně splňují i podmínky známého pojetí katolicity učení od V. Lerinského: „co bylo vždy, všude a od všech věřeno”. Obě dogmata nepřinášejí žádný zvláštní christologický přínos, spíše některé christologické články relativizují (vere homunculus místo vere homo -Marie se stává bytostí sui generis místo zástupce lidského rodu). V ekumenickém dialogu však mohou být oba články předmětem svobodné theologické diskuse. Pokud si to shrneme, může evangelík ve vztahu k Marii navázat tam, kde skončili jeho reformační otcové v 16. století, a vidět v ní perlu a hvězdu prozařující oblak svědků svým fiat mihi vysloveným při setkání s Boží milostí. Marie je rovněž důležitou postavou v učení o Kristu, jak jej formulovaly první čtyři ekumenické koncily. Má však na paměti, že veškerá sláva vykoupených bytostí je dílem milosti Boží, nikoliv lidských zásluh. Prostředníkem této milosti je sám Ježíš Kristus, náš Pán a zároveň náš bratr, a síla, která v církvi obnovuje lidské bytosti k obrazu Božímu tryská, z moci jeho oběti. V tomto kontextu je třeba vidět svaté (nejen ty kanonizované) jako údy a účastníky Kristova těla. Boží blízkost a porozumění pro člověka stojí na jeho lásce (J 3:16) a na mysteriu přijetí plného lidství v hypostatické unii Kristovy osoby (Žd 4:15), nikoliv prostřednictvím nebeského dvora „lobbystů za hříšníky”. Z tohoto důvodu jako evangelíci (přestože se jistě můžeme radovat z toho, že nám Abrahám, Izák, Jákob a jiní „živí” v nebi drží palce) budeme své modlitby vysílat pouze k Bohu Otci, Synu a Duchu svatému. S. D. G. http://coena.edunix.cz/teologie/maria Cz e s k o c i e s z y ñ s k i Informator luterańskiego Zboru Ewangelickiego A.W. przy kościele ap. Piotra i Pawła w Czeskim Cieszynie Ks. Rafał Bukowiecki Wspo mnienie Wspomnienie W niespełna dwumiesięcznym odstępie czasu Pan życia i śmierci odwołał z doczesności do wieczności zasłużonych pracowników naszego Zboru, którzy do końca swoich dni służyli wiernie nam wszystkim: prezbiterkę śp. Annę Holubową i dyrygenta chóru śp. prof. inż. Jana Wałacha. śp. Anna Holubowa z domu Cienciała ˛ urodziła się dnia 14 czerwca 1923 r. w Cieszynie (PL), do konfirmacji przystąpiła w kościele Jezusowym na Wyższej Bramie, a zmarła w wieku 86 lat, dnia 26.maja 2009 r., po krótkiej i ciężkiej chorobie w szpitalu w Trzyńcu. Od roku 1990 była wdową po śp. Józefie. Długie lata służyła Parafii ucząc w Szkółce Niedzielnej, a do ostatnich dni była członkiem Rady Parafialnej (prezbiterstwa). w naszych kościołach i to prawie we wszystkich Kościołach Chrześcijańskich. Widać to po nikłym zainteresowaniu życiem parafialnym i kościelnym. Przy tej okazji jako wasz duszpasterz pragnę zaapelować do średniej generacji i do tych starszych naszych współwyznawców. Gdzie jesteśmy, dlaczego nas nie widać regularnie w kościele na nabożeństwie? Co stało się z naszymi dziećmi i wnukami? Gdzie zaginęli? Co z ich ślubowaniem konfirmacyjnym? Czy mamy być tzw. „czterokołowymi chrześcijanami” jak współczesnych chrześcijan nazwała kiedyś prasa angielska: przyjeżdżają do kościoła na czterech kołach: do chrztu świętego, do konfirmacji, na ślub i wreszcie w trumnie? Są też tacy, którzy przychodzą do kościoła, aby pożegnać się w czasie pogrzebu ze swymi rodzicami lub dziadkami. Niech przykład tych, których powyżej wspomniałem, szczególnie tych, którzy służyli całym sercem Kościołowi, pobudza nas wszystkich, także młodszych i najmłodszych do ofiarnej służby dla Pana i Jego Kościoła, bo „czas ucieka, wieczność czeka”, a w wieczności będziemy musieli zdać sprawę z naszego szafarstwa tu na ziemi. śp. inż. Jan Wałach, profesor Zespołu Szkół Rolniczych w Cieszynie (PL), urodził się w Poznańskiem, dnia 16 marca 1924 r. w Kołkowicach (rodzice pochodzili z Bystrzyc), jako jeden z siedmiorga dzieci Anny i Jana Wałachów. Zmarł 28 czerwca 2009 roku nagle i nieoczekiwanie w swoim domu w Czeskim Cieszynie. Pomimo wielu zasług i osiągnięć zawodowych, najbardziej cenił sobie pracę w Winnicy Pańskiej. Jego życiowym credo od lat młodzieńczych było życie dla Jezusa. Był dyrygentem różnych chórów kościelnych najpierw w Cieszynie, w Średniej Suchej i ostatnio przez wiele lat w Czeskim Cieszynie. Przy takich smutnych przeżyciach dla Zboru jakim są pogrzeby zborowników cisną się na myśl różnego rodzaju wspomnienia, ale też spojrzenie w przód. Nie ulega wątpliwości, że starsze pokolenie naszych zborowników było bardzo mocno utwierdzone, związane i zżyte z Kościołem, a szczególnie z miejscowym Zborem, do którego przez dziesiątki lat należało. Wspominam śp. Hannę Kokotkową, która w ostatnich chwilach życia powiedziała do mnie w szpitalu „Jak ja bym chciała jeszcze raz pójść do kościoła, usiąść i pośpiewać”. Pamiętamy przecież naszą siostrę z chóru i z nabożeństw. Przypominam sobie śp. Adama Heczko, który ze względu na chorobę mało przychodził na nabożeństwa, jednak przy każdych odwiedzinach pytał się co słychać w naszym zborze, a w czasie Adwentu i Postu przystępował z całą rodziną do Sakramentu Ołtarza. Czasy, w których żyli ci nasi zborownicy nie były łatwe. Ciężka praca, oraz czasy okupacji hitlerowskiej i komunistycznej mimo, że niosły przykre i bolesne doświadczenia przyczyniały się jednak u tych najstarszych naszych zborowników do pogłębiania ich wiary i zaufania Panu.. My dzisiaj żyjemy w czasach, w miarę spokojnych i w miarę dostatnich, a jaka jest nasza WIARA i PRZYWIAZANIE DO KOSCIOŁA? Widać to dobrze po pustych ławkach na nabożeństwie 6-7/ 2009 Pamiątk a amiątka poś więcenia kkaplicy aplicy poświęcenia i poświęcenie ołtarza wK ocobędzu Kocobędzu W niedzielę, dnia 21 czerwca 2009 r. filialny zbór w Kocobędzu obchodził uroczystość pamiątki poświęcenia kaplicy cmentarnej – miejscu luterańskich nabożeństw filiału czeskocieszyńskiego. W czasie tej uroczystości poświęcono także ołtarz, który ufundowała miejscowa parafianka pani Lidia Włosokowa z Kocobędza. Po powitaniu przez miejscowego duszpasterza ks. Rafała Bukowieckiego (Czeski Cieszyn) rozpoczęło się poświęcenie nowego ołtarza, a następnie odbyła się spowiedź oraz nabożeństwo z Sakramentem Ołtarza. Jako gość Słowem Bożym i Sakramentem Ołtarza usłużył ks. radca Jan Gross, były prezes Synodu Kościoła Ewangelicko – Augsburskiego w Polsce (Cieszyn), który wygłosił kazanie na tekst Ewangelii św. Łukasza 19,1-10. W czasie nabożeństwa śpiewał także czeskocieszyński chór pod dyrekcją pani Beaty Folwarcznej Zbór w Czeskim Cieszynie jest wdzięczny wszystkim tym, którzy przybyli na tę miłą, skromną uroczystość gromadki wiernych z Kocobędzu. Luterańskie nabożeństwa w Kocobędzu pod Cieszynem odprawiane są według planu. Najbliższe nabożeństwo odpra- wione zostanie w niedzielę 26 sierpnia br. o godz. 10.00. Cz e s k o c i e s z y ñ s k i 11 Informator luterańskiego Zboru Ewangelickiego A.W. przy kościele ap. Piotra i Pawła w Czeskim Cieszynie POLAK, ZA OLZIANIN ZAOLZIANIN I LLUTERANIN UTERANIN NO W YM NOW PRZEW ODNIC ZACYM PRZEWODNIC ODNICZ PARLAMENTU EUR OPEJSKIEGO EUROPEJSKIEGO Wtorek, dnia 14 lipca 2009 r. (Święto Narodowe Francji) tuż przed godziną 12.00 ogłoszono w Strasburgu (Francja), że 555 głosami, na dwu i pół letnią kadencję przewodniczącym Parlamentu Europejskiego, do którego należy 27 Państw Europy, został wybrany Polak prof. dr inż. Jerzy Buzek, eurodeputowany w drugiej kadencji i były premier Rządu Rzeczpospolitej Polskiej, praktykujący ewangelik – luteranin, pochodzący ze Śmiłowic na Zaolziu w Republice Czeskiej, który wzrastał zarówno w szkole, jak i w parafii luterańskiej w Chorzowie. Wybór Jerzego Buzka na przewodniczącego Parlamentu Europejskiego jest nie tylko wielkim wyróżnieniem dla Polski, ale także i dla Kościoła Ewangelicko – Augsburskiego po obu stronach rzeki Olzy, a więc dla dla Luterańskiego Kościoła Ewangelickiego A.W. w Republice Czeskiej, Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego w Polsce i dla Śląskiego Kościoła Ewangelickiego A.W. w Republice Czeskiej. Życzymy Panu Przewodniczącemu Parlamentu Europejskiego wiele Bożego błogosławieństwa na nowym, zaszczytnym i dostojnym stanowisku w Parlamencie Europejskim, jak również wielu owocnych wyników w służbie dla Człowieka, w tym także dla ludzi wierzących różnych Kościołów Chrześcijańskich. Przyjaciele z lat młodości - prof. Jerzy Buzek podczas uroczystości nadania nagrody „Mikołowianina Roku 2003” ks. Janowi Grossowi. 12 6-7/ 2009 Czeski Cieszyn Nabożeństwa niedzielne w naszej Parafii odbywają się każdej niedzieli o godzinie 8.00, a w filiale w Kocobędzu wg dotychczasowego planu. Kancelaria parafialna jest czynna: - Poniedziałek: 13.00 - 16.00 - Środa: 9.00 - 12.00 - Czwartek: 14.00 - 16.00 Jeżeli z różnych przyczyn duszpasterskich kancelaria parafialna będzie nieczynna, prosimy o kontakt telefoniczny z duszpasterzem parafii: księdzem Rafałem Bukowieckim pod numerami telefonów: CZ: 00420 775 171 347 PL: 0048 518 512 301 e-mail: [email protected] W związku z tym, że od 02. 08. 2009 do 16. 08. 2009 duszpasterz parafii będzie przebywał na urlopie wypoczynkowym, obowiązki administratora podczas nieobecności miejscowego duszpasterza pełnić będzie: ks. radca Wiesław Szpak z Bystrzycy - tel.: 737178396 Kontak z sekretarzem Prezbiterstwa ing. Stanislawem Macurą pod numerem telefonicznym: 776082916 Nabożeństwo w niedzielę 9. 08. 2009 r. o godzinie 8.00 odprawi ks. prezes Jan Gross z Cieszyna (PL), z którym w razie pilnej potrzeby można także się skontaktować pod numerami telefonicznymi w Polsce: 0048 - 33 - 85 8 24 49 lub: 0048 601 52 44 38. Telefon do Pani kościelnej Beaty Folwarcznej: 774062315. Wszystkim drogim ofiarodawcom, pragniemy serdecznie podziękować za ofiary dla poszkodowanych w powodzi, które wyniosły 10.350 KČ, i które zostały przekazane do Rady Kościoła. Jednocześnie w imieniu Rady Kościoła LECAV zwracamy się z uprzejmą prośbą o pomoc finansową dla Rady Kościola LECAV. Ofiara na ten cel złożona zostanie w naszej czeskocieszyńskiej Parafii w niedzielę, dnia 23. 08. 2009 r. o godz. 8.00, a za każdy hojny dar składamy już teraz serdeczne i gorące „Bóg zaplać!”, a „ochotnego dawcę Bóg miłuje!” Drodzy współwyznawcy! Od września br pragniemy rozpocząć lekcje nauki konfirmacyjnej. Prosimy o zgłoszenie w kancelarii zborowej wszystkich tych młodych ludzi, którzy powinni być w najbliższym roku konfirmowani. A wszystkich Was prosimy o czynne włączenie się do życia parafialnego! Cz e s k o c i e s z y ñ s k i